Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2016, 12:20   #141
cyjanek
 
cyjanek's Avatar
 
Reputacja: 1 cyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputacjęcyjanek ma wspaniałą reputację
Wenslow, zupełnie tak jakby uważnie wsłuchiwał się w każde słowo Marka, zrobił zupełnie na odwrót. Gwałtowny skręt o 180 stopni szarpnął vanem, a w następnej chwili wytężone wycie pracującego na skraju możliwości silnika pchnęło ich w kierunku kawalkady motocyklistów. Szarżowali niczym byk na stado matadorów i niestety, tak jak dzieję się to w przypadku większości korrid, równie bezskutecznie. Zwrotniejsze motory z wyczuciem rozpierzchły się na boki puszczając ich między sobą i zasypując ogniem broni maszynowej. Niezliczone pociski załomotały o burty vana i przednią szybę. Mark skulił się w uniku odruchowo chowając głowę. Przez chwilę tak pozostał wsłuchując się w dobiegający ze wszystkich stron ryk maszyn, tak głośny, że silnik iva był niemal niesłyszalny. Przytłaczająca potęga tego łoskotu odbierała nadzieję na jakiekolwiek szanse w tej konfrontacji. Po paru rozciągniętych do granic przyzwoitości uderzeniach serca przezwyciężył obawy i odsłonił się unosząc głowę. Nie mógł trafić lepiej. Ku swemu zaskoczeniu, zamiast plujących ogniem w jego kierunku luf karabinów zobaczył piekielnie zręcznie manewrujący motor ze znajomą sylwetką na jego siodełku. Beri. Pomimo stresu i napięcia zaciskającego szczęki poczuł ulgę, a nawet zdołał uśmiechnąć się na ten widok. Była z nimi i co ważniejsze radziła sobie nawet w tak tragicznej sytuacji. Dodało mu to otuchy i choć wiedział, że Beri nie dostrzeże jego gestu, uniósł kciuk do góry.
Po raz kolejny, tak jak wcześniej w przypadku Wenslowa, zadziałało na odwrót. Tak jakby gestem Cezara wskazał nie niebo a ziemię skazując przez to Beri na śmierć. Ręka opadła mu bezwładnie, a stężałe mięśnie jeszcze przez chwilę utrzymały uśmieszek na jego twarzy. Choć otępiały to rejestrował i zapamiętywał każdy moment tego, jak jego przyjaciółka znika z tego świata i jego życia w gwałtownym rozbłysku kurzu i światła. Nagle zwielokrotniony huk motorów i wystrzałów zaczął rozsadzać mu głowę z siłą, jakiej nie mógł znieść, pozwalając utrzymać się tylko jednej myśli. “Dość, dość mam tego!”. Nie miał pojęcia czy wykrzyczał to na głos, czy zachował dla siebie, lecz jakie to miało teraz znaczenie. Nagle zdecydowany prześlizgnął się nad oparciem fotela na tył samochodu wiedząc już doskonale co ma zrobić. Bandaże i srebrna taśma. Nie musiał szukać tych rzeczy, obie miał w swoim plecaku. Rozerwał papierowe opakowanie i wcisnął sobie w usta sterylny materiał. Niesiony tym wywracającym żołądek miksem złości i rozpaczy okręcił taśmą dookoła głowy, sam siebie kneblując. Z kolejnym, choć nieco trudniejszym też sobie poradził. Niezdarnie, przytrzymując to kolanami, to nadgarstkami okręcił taśmę więżąc swoje dłonie. “Czy na pewno?” - obejrzał się w stronę Wolfa i Wenslawa. Ku jego uldze zaabsorbowani napastnikami nie zwracali uwagi na to, co się dzieje w ich wozie. Tak było łatwiej. Wsłuchał się w pęd samochodu i gdy tylko nastąpiło nieuniknione przyhamowanie naparł łokciem na klamkę, pchnął drzwi i bardziej wypadł niż wyskoczył.
To był naprawdę długi lot nim gruchnął o ziemię, lecz koziołkowanie było jeszcze dłuższe i jak cholera bolesne.
- Auć - jęknął ciesząc się że wszyscy motocykliści jadący za vanem zdążyli zrobić unik. Poobijany i sponiewierany przez asfalt czuł się jak wyżęta szmata, jednak to że jeszcze żył, kompensowało wszystkie niewygody. Mimo to kolejny jęk, gdy podnosząc do góry spętane ręce uniósł się na kolana, był jeszcze bardziej rozwlekły i donośny. Każda kość i każdy mięsień wyzywały go od idiotów i mściły bólem za to jak je potraktował. Jakie to miało jednak znaczenie? Klęcząc przed nadjeżdżającą kawalkadą, bez broni i spętany, czuł się bezbronny jak niemowlę. Nie miał pojęcia, czy wybieg jaki zastosował się uda. Miał nadzieję, że wygląda tak jak zamierzał, czyli na jeńca, który uciekł swoim oprawcom, lecz czy to wystarczy, by karta się obróciła i by uzyskał przychylność motocyklistów?
 
cyjanek jest offline