Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2016, 17:59   #28
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
- AHA! - Yola zakrzyknęła triumfująco, ruszając na tłuściaka siedzącego na beczce. - Spasione, najlepsze… może zrobię z nich zupę?! - zadała pytanie, zamachując się buzdyganem na gryzonia i trafiając go boleśnie w zad. Adrik wybrał na swoją ofiarę tego samego szczura. Chwycił mocniej swoją pałkę i ruszył by skrócić egzystencję gryzonia solidnym ciosem. Zdezorientowany nagłym bólem zwierzak był łatwym celem i z krótkim piśnięciem zamienił się w czerwoną plamę na brązowej beczce. Reszta szczurów zjeżyła się czujnie, gotowa bronić swojego terytorium. Zaś Tyszek, odpowiedział im powarkiwaniem, gotów rzucić się na pierwszego, który będzie chciał zbliżyć się do druida, dokładnie tak, jak Adrik go uczył.

Panril aż gwizdnął, gdy zobaczył z czym przyszło się im mierzyć.
-No, no. Tego się nie spodziewałem. Yolanda, faktycznie będziesz mieć z czego zrobić gulasz...- powiedział niemal z uznaniem. Puścił lewą ręką kuszę i wyciągnął ją przed siebie, wskazując wyprostowanym palcem na szczura, który bezczelnie maszerował przez środek piwnicy.
- Patrzcie, ten jest mój! - krzyknął, po czym złapał ponownie kuszę oburącz i złożył się do strzału, przymykając jedno oko i wystawiając język. Zwolnił spust, a bełt przeciął ze świstem powietrze, po czym chybił o dobrą szerokość dłoni. Zaklinaczowi zdało się, że zwierzak wyszczerzył siekacze w złośliwym uśmiechu.
-Albo i nie…- dodał Panril, przyglądając się złośliwcowi. Cmoknął z niezadowoleniem i wyciągnął z kołczanu kolejny bełt, który miał zamiar załadować do kuszy.

Jacia schowana za plecami Uruka nie miała w zasięgu wzroku szczurów do których mogłaby zacząć swobodnie strzelać nie przepychając się wcześniej łokciami między kłębiącymi się wciąż przy drzwiach towarzyszami. Nie chciała tego robić. Rozsądniej było poczekać aż nieco się rozejdą. Odstawiła więc w lewym kącie pomieszczenia swoją lampkę. Przygotowała łuk i strzałę cierpliwie wypatrując niebezpiecznych gryzoni i pilnując pleców swojego towarzysza.

Schnapel zakręcił tryumfalnie toporem nad głową na widok rozbryzgującego się szczura. Bez chwili zwłoki natarł na pobliską paskudę, biorąc potężny zamach. Topór był jednak niespecjalnie poręczną bronią w walce ze szczurami, co widać było po starszych śladach na sprzętach wokoło. Oczku udało się jednak drasnąć szczura, który kwiknął i odskoczył, brocząc krwią.

Tiva odeszła trochę na prawo, nie chcąc zawadzać towarzyszom. Zabrała ze sobą Lilę, która chociaż zjeżona, na razie powstrzymywała się od pognania w kierunku gryzoni. Nie oddali się i nie zaatakuje, dopóki nie zagrożą bezpośrednio jej lub druidce. Oczy półelfki szybko przyzwyczaiły się do piwnicznych warunków - załadowała procę jednym z pocisków i wypatrywała dogodnej okazji do oddania strzału, bacząc przy tym, by nie stanowić zagrożenia dla nikogo oprócz szczurów. Udało jej się wybrać dogodny moment; niestety trafienie szczura w ogon nie zmieniło zbytnio przebiegu starcia. To najwyraźniej rozwścieczyło gryzonia, który skoczył z beczki wprost na Schnapela. Na szczęście wymachujący toporem młodzieniec nie stanowił łatwego celu, toteż zwierz wylądował po drugiej stronie.

Uruk widząc z jakimi bestiami mają mieć do czynienia natychmiast zmienił taktykę. Schował sztylet i sięgnął po topór. No co? Skoro Schnapel się mieścił w pomieszczeniu i był w stanie władać tu toporem to i on da radę.
Trzymając broń w dłoni Uruk delikatnie, jak na swoje możliwości, klepnął Jacię po ramieniu dając znać, że czas się ruszyć. Po czym, z toporem w obu dłoniach, stanął w pierwszej linii blokując szczurom drogę, gotów zarąbać każdego gryzonia, który ich zaatakuje. Lądujący w pobliżu szczur wydawał się być idealnym celem; niestety wojownik szybko zrozumiał, że łatwiej jest walczyć z istotami choćby w przybliżeniu podobnego wzrostu.

Tymczasem kolejne gryzonie zaatakowały Schnapela. Jeden chybił, zręcznie uskakując przed kopniakiem; drugi co prawda wbił zęby w nogę chłopaka, lecz nie zdołał przegryźć buta. Jacia wodziła za nimi wzrokiem, lecz nie mogła znaleźć dogodnej pozycji do strzału. Gdy jeden ze szczurów skoczył na Oczko wypuściła strzałę; niestety ta przeleciała daleko od gryzonia. Na szczęście nie trafiła żadnego z towarzyszy, co również było sukcesem.

~Post wspólny.~
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline