Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2016, 06:36   #38
Ivar
 
Ivar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ivar ma wyłączoną reputację
Dwóm mnichom gdy dziewczyna odezwała się do nich dosłownie odebrało mowę. Nie było to bowiem zwyczajne dla nich zachowanie istot płci przeciwnej.
Brat Gulgacz słyszał zazwyczaj od niewiast : "Od ciebie potrójna taksa" bo i rzeczywiście mimo wielkich przymiotów ducha urody niestety "dwa palce do czoła" I Natura mu poskapiły. Być może na takie zachowanie wpływało rółwnież pewne jego dawno złożone przyrzeczenie.

A było to tak :

Brat Gulgacz wracał kiedyś na kwaterę, a wschodzące na horyzoncie słoneczko złociło pierwszymi promieniami wierzchołki strzelistych drzew..

Wróc.

Było jeszcze dobrze przed świtem, lało jak z cebra, a ciemno było jak u ogra w... w odwrotnej stronie twarzy.

A więc brat Gulgacz wracał dobrze przed świtem z jednej ze swych misji gdy strzegł resztę rodzaju ludzkiego przed demonami opilstwa krokiem nieco rozwchwianym i niepewnym by wręcz nie rzec jak ujął to poeta "baczył by powietrza się mocno uchwycić".
Na drodze do jego pustelniczo wręcz urzadzonej celi stanęła mu kładeczka nad rzeką. Ale nie... nie była to zwykła kładeczka.

To była KŁADKA.

Rozbujana, wręcz rozpasana w swym rozchwianiu, telepiaca się na boki niczym szarpane wichrem gałązie, chwiejna niczym krok przeora Bazylego pseudo "Gąsiorek " o poranku.

Lecz czyż mógł uląc sie jej weteran licznych wojennych zwycieskich remisów i remisowych porażek, sierżant Regimentu Rozłupywaczy zwanych również Młotami ?

Przenigdy.

Wstapił więc na ową KŁADKĘ krokiem mężnym, równym i dzwięcznym (dzwiekiem chodaków tłukących o drewniane belki). Lecz czy krok był zbyt twardy czy beleczka mocno nadgniła, dosć że podstępna załamała się pod naszym bohaterem a ten wylądował w rzece i by rzec prostacko byłby się utopił. Brat Gulgacz bowiem wody nie lubił zbytnio więc i utrzymywać na owej zdradliwej powierzchni nie potrafił.
Szczęściem przechodzący obok drwal Smrodziwoj Wręcemocek skoczył w kipiel i wyciągnął zakonnika. Zaaplikował też od razu bratu Gulgaczowi oddychanie metodą gęba-gęba. Było to nad wyraz skuteczne, brat Gulgacz odzyskał podczas tego zabiegu rychło przytomność jednak pozostawiło to wspomnienie na nim tak silne wrażenie (Smrodziwoj jak to drwal hołdował diecie czosnkowo-cebulowo-samogonowej) iż uroczyście przyobiecał : "Nie dotknę ja brat ap ep yp Thiessen materii owej zdradliwej póki pływać się w niej nie nauczę".

Niestety w przysiedze tej tkwił haczyk jakze bowiem pokonac wroga skoro dotknąć go nie można ?

Brat Gulgacz odkrył go juz za dni pięć gdy chciał jak w każdą sobotę opłukać twarz.

Odtąd ablucje jego były dość sporadyczne (w zasadzie wtedy gdy któremuś z braci udało się zaskoczyć ar ep yp Thiessena w chwili niemocy) bo brat Gulgacz mimo wieku był nader żwawy w nogach a puste wiaderko przecież to żaden oręż przeciw tak sławnemu onegdaj wojownikowi.

Tak więc miał powody zdumieć się brat Gulgacz, Ivar zaś zaczął przemysliwać czy nie większej chwały od nawrócenia orka przyniosło by mu nawrócenie KOBIETY, znaczy prawdziwej kobiety, nie kukły wypchanej słomą jak uczynił to niesławnej pamięci brat-skarbnik zakonu Onufry "Choćbym miał tu trupem paść prawdę rzekłem".

Podsuneli się tedy bliżej niewiasty owej i brat Gulgacz zdołał nawet wydukać :
- A skąd panieneczko przybywacie.?
Ivar zaś dodał nabożnie :
- Czcimy tego, którego imię - ("dwa palce do czoła") - wymienić jeszcze nie jestem godzień - (westchnienie pełne żałości). I dodał zgodnie z prawda i smutkiem w głosie :
- I w dodatku go nie znamy
 

Ostatnio edytowane przez Ivar : 19-04-2016 o 12:12.
Ivar jest offline