Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2016, 10:05   #29
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Harmider i piski rannych gryzoni zaalarmowały najwyraźniej resztę stada, gdyż z pomiędzy mebli gdzieś z tyłu pomieszczenia zaczęły wyłazić kolejne złowieszcze gryzonie. Cóż, nie było to nic niezwykłego; szczury były zwierzętami stadnymi, do tego mnożyły się szybciej niż króliki. Skrobanie kilkunastu par pazurów o kamień starło radosne uśmiechy z twarzy bohaterów. Co prawda nadal były to “tylko” szczury, lecz trudno było bronić się przed taką ilością przeciwników - nie ważne, dużych czy małych.
- O ja Cie! - Jacia skomentowała okrzykiem napływ szczurów.

Kapłanka ruszyła z pomocą najmłodszemu z drużyny. Chłopina był okrążony, przez trzy gryzonie i najwyraźniej słabo sobie radził w ciasnych pomieszczeniach. Trzeba było szybko działać, by zapobiec licznym pogryzieniom.
- Leceee, podwijam kiece i leceeee… Schnap biorę tego z prawej! - zawołała ostrzegawczo Yola, zamachując się z rozpędem na szczura. Buzdygan po raz kolejny okazał się znakomitą bronią do robienia mielonki ze szczurów, a Yola aż pisnęła z zachwytu.

- Uwaga na nogi! - Krzyknął Adrik i skupił się na łasce natury, która do tej pory w nim smacznie drzemała. Złowieszcze szczury zbyt często przenosiły zarazę, by móc traktować je jak stado zwykłych, przerośniętych gryzoni. Na słowa druida, z których tylko część mogła zrozumieć jedynie Tiva, reszty nawet ona sama nie mogła pojąć, bo były bardziej podobne zaśpiewowi niż faktycznym słowom, mchy i porosty zaczęły się powiększać. Rozrastając się, zasysając w siebie gryzonie, spowalniając i unieruchamiając miejscami pazurzaste łapy, które mogły jedynie bezsilnie przebierać w gąbczastym podłożu, które z wolna chciało je połknąć. Zaklęcie nie było tak efektywne jak na zewnątrz, ale i tak kilka szczurów utknęło na amen, a kolejne pare poruszało się znacznie wolniej niż powinno. Gdy się udało, przyszła pora na taktyczne przemieszczenie i zajęcie pozycji na skrzyni, by mieć lepsze pole widzenia i rażenia.

Panril w końcu przeładował kuszę. Zajęło mu to trochę czasu, jednak był gotów aby wypuścić kolejny bełt w kierunku szkodników. Korzystając z przewagi wysokości jaką dawał mu szczyt schodów wymierzył. Tym razem na cel obrał szczura znajdującego się dalej, oplątanego magicznymi korzeniami. Celując ponad głowami towarzyszy, wypuścił pocisk w kierunku jednego ze stworzeń, które nie znajdowało się bezpośrednio przy, którymś z towarzyszy - Panril nie chciał zranić żadnego z nich. Unieruchomiony szkodnik nie był w stanie zareagować, choć z całej siły próbował się oswobodzić. Bełt, który przeciął powietrze z charakterystycznym świstem zatrzymał się dopiero po osiągnięciu celu - czaszki szczura, którą siła uderzenia przybiła ją do kamiennej posadzki piwnicy, obryzgując towarzyszy martwego gryzonia mieszanką krwi i tkanki mózgowej.
- Ooooo, tak! - krzyknął zadowolony z siebie chłopak, wykonując gest zwycięstwa.
- No to teraz… TEN!- kontynuował i wskazał na innego szczura, a następnie sięgnął do kołczana po kolejny bełt.

- Tak jest! - krzyknął Schnapel do Yoli.
Zrobił gwałtowny zwrot w prawo, doskoczył do futrzastego niemilca i potężnym uderzeniem od góry rozpłatał mu głowę. Zanim zdążył się nacieszyć pięknym ciosem, musiał gwałtownie odskoczyć do tyłu, chroniąc swoją kostkę przed zębiskami kolejnego szczura.

Tiva zdusiła przekleństwo i płynnie przeszła do inkantacji - słowa w druidzkim niknęły w ogólnym rozgardiaszu, gdy skupiona na siłach natury próbowała w magiczny sposób przywołać drużynie wsparcie. Potężny basior pojawił się niespodziewanie pomiędzy szczurami, kłapiąc szczęką na lewo i prawo. Najbliższe gryzonie skupiły się na nowym przeciwniku, kąsajac go zajadle. Jeden wpił mu się w łapę, dwa inne wskoczyły mu na grzbiet. W piwnicy rozległo się bolesne skomlenie, na dźwięk którego druidka natychmiast się skrzywiła. Zatrzymanie Lili przy sobie wydało się jej nagle niezwykle rozsądnym pomysłem. Nie spodziewała się, by wilk długo stawiał opór otaczającym go stworzeniom.

Jacia rozejrzała się krótko po pomieszczeniu. W jej głowie zaświtała myśl by wejść na jedną ze skrzyń, ale miała przecież swoją “parę”! Wlazła więc pośpiesznie na jedną z mniejszych beczek, wybierając taką która stała w miarę niedaleko od Uruka. Tym razem była bliżej szczurzych oczu i łapek. Napięła łuk i postanowiła spróbować obronić mężczyznę przed jednym z dobiegających do niego szczurów. Niestety chybiła o włos.
Z gardła Uruka dobyło się złowrogie warczenie. Dwa nowoprzybyłe szczury rzuciły się na niego; a jeden nawet ugryzł go w łydkę! Pierwsza krew. Zamachnąwszy się toporem mężczyzna sieknął szczura wczepionego chciwie w jego nogę, dosłownie przecinając złośliwą bestię na pół. Z rozpędu spróbował utłuc kolejnego, ale jakimś cudem oplątanemu przez rośliny gryzoniowi udało się uniknąć ciosu.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline