Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2016, 14:03   #157
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Było miło. Można było nawet zapomnieć o tym, że znaleźli się w środku strasznego lasu, ścigani przez trudne do określenia monstrum. Bear tulił dziewczynę znajdując wytchnienie i spokój w tej chwili. Miła odmiana, po ostatnich koszmarnych wydarzeniach. Tego im właśnie brakowało, czasu na pozbieranie się do kupy, na uspokojenie galopujących myśli, na wyciszenie.
Las był w końcu taki jak powinien, cichy i spokojny, taki do jakiego Bear przywykł. Było miło… ale nie mogło tak być wiecznie.

Odgłos bólu wyrwał ich oboje z tego letargu. Ktoś krzyczał najwyraźniej torturowany w bestialski sposób. Bobby spojrzał w kierunku lasu… Horror który się w mroku drzew znów postanowił zaatakować. Uczył się. Widząc że szamański zaśpiew nic nie daje, sięgnął po bardziej osobiste nuty.
Nic dziwnego, że Ange chwyciła przynętę… Bobby nie mógł jej jednak winić o to. Poza tym i tak nie mogli tu przebywać wiecznie.
Barker słuchał jak dziewczyna wykłada swoje racje. Nie przekonała go jednak. Już raz szli wzdłuż rzeki, co prawda w górę rzeki… ale i tak zatoczyli koło, wbrew wszelkiej logice.
Bobby był pewien, że i tym razem dojdą do obozu. W jednym jednak dziewczyna miała rację. Nie było sensu zatrzymywać się tam na dłużej. Zabiorą to co potrzebne i ruszą dalej.
- W ddół rzekki… wzdłuuuż brzeeggu.- rzekł w końcu uśmiechając się zawadiacko, a przynajmniej miał nadzieję, że tak wygląda. Był wszak równie przerażony co ona.- Tttak oddalimy się jakk naaajddalej od obbozu. On jest w górze rze rze rzeki. I…- przygotował własną pochodnię.-… bbądź gotowa ddo uć uć cieczki. Fffw każdej chwili. Ok?-
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline