Wątek: Droga
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2016, 19:22   #212
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w skałę, a następnie poświęciła równie długi czas na oglądanie własnej dłoni. Powoli wiedza wsiąkała do jej umysłu, pozwalając by rodził się w nim także plan. Nie widziała innego wyjścia, a przynajmniej nie widziała go w tej chwili, a dłużej nie zamierzała tkwić w miejscu. Już i tak stracili tutaj dość czasu by jej cierpliwość znalazła się bardzo blisko dna. To z kolei nigdy nie wróżyło niczego dobrego.
Gdy uznała, że jest na to gotowa, czyli w tej samej chwili, gdy plan w końcu powstał w pełni, ruszyła raźnym krokiem w stronę swych towarzyszy.
- Zawiążcie koniom oczy - poleciła głosem, w którym wyraźnie pobrzmiewało ponaglenie. Zapewne powinna najpierw wszystko im wytłumaczyć, przedyskutować działania, które mieli podjąć, oraz ostrzec przed ewentualnymi atrakcjami, jednak przebywanie tak długo pod wpływem obcej magii, sprawiło iż jej umiejętność komunikacji, a właściwie głównie jej chęć, zmalała dość znacznie. Poza tym, tak na dobrą sprawę, nie miała pojęcia co ich czeka. Rozpoznanie rodzaju magii nie znaczyło od razu, że wiedziała wszystko o zaklęciu i jego skutkach ubocznych. To mogło być wszystko, i to dosłownie.
Sama zajęła się klaczą i Seiki, a następnie poinstruowała Mael’a i Parosa żeby także zakryli czymś oczy. Na prośbę o wyjaśnienia odburknęła coś nieprzyjemnie w elfim języku. To, że znaczenia jej słów łatwo się było domyślić, niewiele ją obeszło. Przeprosić ich mogła później, gdy już pokonają przeszkodę.
Z takim to zamiarem chwyciła cugle swojego konia i ostrożnie poprowadziła zwierzę w stronę skały, trzymając przy tym za rękę Mael’a. Paros musiał sobie poradzić mając za przewodnika wierzchowca najemnika. Gdy znalazła się tuż przed czymś, co wyglądało jak najbardziej solidnie i bynajmniej nie sprawiało wrażenia jakby miało sobie gdzieś pójść lub rozsunąć się łaskawie dla ich wygody, także i Elayne odgrodziła się od widoku świata, zamykając oczy. Z pewną obawą, ściskając mocniej dłoń Mael’a, wkroczyła w nieznane.

Wrażenia, które napłynęły, zdecydowanie nie należały do przyjemnych. Już od pierwszej chwili, w której znaleźli się w “skale”, ich umysły zostały zaatakowane wrażeniami, które sprawiły, że chęć zawrócenia niemal ich skłoniła do podjęcia takiej właśnie decyzji. Elfka, mimo iż wiedziała, że tak nie jest, miała wrażenie bycia zgniataną przez twarde ściany. Oddech zamierał w jej gardle, wstrzymywany przez wyraźny strach. Uczucie bycia pogrzebaną żywcem, wgryzało się w jej umysł, serce i ciało, które reagowało tak, jak podpowiadała głowa. Powtarzane w kółko twierdzenie, że nic takiego się nie dzieje, że to tylko wynik magicznej iluzji, pomagało jedynie w niewielkim stopniu. Za sobą słyszała jęki Parosa, który przechodził te same katusze, jednak wytrwale parł do przodu, podążając tą drogą męki za przewodniczką, która najchętniej czmychnęłaby z tego miejsca czym prędzej. To jednak Mael miał najgorzej. Czuła jak spocone palce, z każdym kolejnym krokiem, zaciskają się mocniej na jej dłoni. Oddychał także ciężko, a sądząc po głośnym przełykaniu, walczył także z wymiotami. Walka ta okazała się być przegraną, w efekcie czego śniadanie opuściło wnętrze jego żołądka. Elayne była w tamtym momencie nad wyraz wdzięczna, że nie widzi. Nos jednakże i uszy, pozostawały nader aktywne, nic zatem dziwnego, że gdy i Paros stracił panowanie nad swoimi wnętrznościami, także i ona w końcu się poddała.
Wlekli się noga za nogą, zdawać się mogło iż przez wieki, albo i dłużej. Nikt nic nie mówił, nie było na ów wysiłek sił. Nawet myśli krążyły jakby wolniej, przygniecione ciężarem skał, które ani myślały ustąpić, uparcie próbując ich zgnieść, zniszczyć, pozbawić życia i na wieki zamknąć w kamiennym grobie. Elayne nie była pewna, czy nie wolałaby by ta męka w końcu się skończyła, nawet gdyby miało to oznaczać ich śmierć.
W końcu nadszedł koniec. Na szczęście nie był on tego rodzaju, o którym myślała elfka. Wrażenia zniknęły, pozostawiając po sobie nagłą pustkę, która uderzyła w dziewczynę z siłą młota kowalskiego, wyrywając z jej piersi jęk, który wyrażał na równi zaskoczenie i ulgę. Przeszła jeszcze parę kroków, by i Paros mógł się wydostać z otchłani, przez które przechodzili, a następnie powoli, bardzo ostrożnie, otworzyła oczy.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”

Ostatnio edytowane przez Grave Witch : 19-04-2016 o 19:34.
Grave Witch jest offline