Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2016, 13:46   #7
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Yin
O czym szumi las, czyli szukamy rankera


I żeby się u mnie na strychu zalęgły choć raz prostytutki - tak oto orzekło z łóżek, które znajdowało się w pokoju Yina i Loli. Żeby nie być mało dokładnym - to było to, na którym spał Yin. Łóżko wodne dziewczynki było wolne od bezeceństw tego kolorowego, okrutnego gniazda światów. Ktokolwiek tworzył ten napis, możliwe, że z takim życzeniem udał się do Boga Wieży. Lub ta bezecna myśl sama przelała się na łóżko na pomocą markera.

Szczęśliwie dwójka regularnych nie zamierzała sprawdzać wątpliwej twórczości niektórych bywalców Jastrzębiej Górki, a przynajmniej jeden z nich.

Ze wszystkim się zgodzę, tylko nie z tym, żeby się u mnie na strychu zalęgły krasnoludki. Taki Ingwar będzie mi buszował i podkradał piwo z lodówki i nie spuszczał wody w kiblu. - oczy Yina mimochodem zarejestrowały odpowiedź dopisaną obok frazy z prostytutkami. Dobrze, że tego łóżka nie dostała mała dziewczynka, która zdrzemnęła się na grzecznym, poczciwym posłaniu.

Po solidnym odpoczynku i nabraniu sił Yin zabrał się z Lolą do lasu, w którym mieli rozegrać test. Po drodze kupili kilka biletów do magicznych budek teleportacyjnych, które przetransferowały ich do odpowiedniego punktu. Na końcu czekał ich krótki spacer oraz piękna okolica.


Wielka rzeka oddzielała parę regularnych od lądu z ogromnymi połaciami lasu, w których podobno należało szukać owego Pana. To co mogło zdziwić Yina - bądź też nie - to to, że las wyglądał bardzo zwyczajnie jak na własność tajemniczego rankera. Nic im nie stało również na przeszkodzie, aby do tego lasu się wybrać.


Quen Xun
Spacer po pokoju ciemną porą, czyli kto się do nas wprosił

Reszta wieczoru została mile spędzona z Ansarą. I nie chodziło tu bynajmniej o zabawy erotyczne. Quen musiał do następnego dnia poczekać na kontakt z pracodawcą, a Ansara postanowiła sobie dać spokój z ćwiczeniami tworzenia broni z shinso. Okazało się, że sztuka ta w praktyce była równie skomplikowana co w teorii. Dziewczynie udało się stworzyć kilka sporych świetlistych kul, nawet stabilnych, ale nie udało się z nich wykreować coś konkretnego. Potem toporniczka postanowiła zapoznać się z nowym dla siebie wynalazkiem - centrum multimedialnym. Ansara tak dziwnie mocno zainteresowała się tym urządzeniem, że Quen zaczął się zastanawiać, czy to znowu Novem lub Yortsed nie siedli jej na mózg, ale wnet przypomniał sobie, że Alice wyleczyła toporniczkę z tego drugiego - więc w rachubę wchodził tylko ten pierwszy. Jutro pójdą z tym problemem się rozprawić.
Później przypomniała mu się Netha, więc Quen zajrzał do magicznej poczty. Nie zobaczył w niej jednak żadnej wiadomości od kociaczki. Postanowił więc ostatecznie zapoznać Ansarę z urządzeniem, Quen zapuścił z bazy operacyjnej parę filmów, w międzyczasie zamawiając różne przekąski. Półorczyca w przerwach od seansu filmowego pytała chłopaka o niuanse techniczne z jego świata oraz te związane z multimediami, ponieważ Ansara pochodziła z mało zaawansowanego technicznie świata, nawet mniej zaawansowanego niż w ten, w którym urodził się i wychował Quen, i tak naprawdę sporo rzeczy w Wieży ją dziwiło, niemniej do latarni i akcesoriów do nich przyzwyczaiła się z racji bywania ze swoim bratem. Obejrzeli sobie wspólnie filmy dokumentalne o drzewach i roślinach. Ansara wpatrywała się z ewidentnym zainteresowaniem w obrazy, zasłuchiwała się w lektora i muzykę. Stwierdziła, że nie tak szybko kupi sobie takie cudo, ale może kiedyś…

Quen nie był w stanie zasnąć. Przy Ansarze było to trudne, zwłaszcza, że dziewczyna posiadała jedną zasadniczą wadę, która dyskwalifikowała ją jako lokatora. Chrapała. Głośno. A tej nocy Quenowi wydawało się, że chrapie głośniej niż zazwyczaj. Chłopak przewracał się w łóżku, zatykał sobie uszy, przykrył głowę poduszką, ale nie mógł zasnąć. Postanowił więc poprzeglądać sobie zasoby sieciowe z dala od Ansary, by jej nie budzić. Niemniej kiedy wstał z łóżka, usłyszał ciche kroczki, a kiedy spojrzał w kierunku ich źródła, zobaczył jakąś małą drobną postać kręcącą się po pokoju. Rozglądała się za czymś po półkach. Intruz był wielkości i kształtu małego człowieka, ubrany w coś, co Quen mógł określić jako pidżamka. Niemniej przez wszechobecne ciemności nie dostrzegł więcej detali.


Zafara
Veni, vini, wykurwiaj dziadzie, czyli względność świętego spokoju

Zafara po raz pierwszy od dawna obudził się z wrażeniem bycia czerwonym, puszystym sweterkiem wypranym w Perwolu i święconej wodzie. Takim puszystym, lekkim, ale też dziwnie pustym sweterkiem. Ranek powitał go trelem leśnych ptaków, piszczeniem gryzoni, jednym spasionym szczurem, który szukał pokarmu koło Zafary, lecz go nie znalazł oraz promieniami sztucznego słońca przebijającymi się przez zawiłe konary drzew. W powietrzu unosiła się wilgoć, a wielki pająk, który przy wejściu do jaskini utkał sobie wcześniej sieć, chyba się zbierał na górę, żeby się schować. Czerwonowłosy odgonił od siebie intruza jednym machnięciem ogona, po czym uświadomił sobie, że w tę czynność nie był w stanie włożyć chęci zniszczenia, zgniecenia, rozdeptania czy zrobienia krzywdy szczurowi. Prawdę mówiąc, kiedy zniszczył Ar Afaza odczuł, że nie jest w stanie wzbudzić w sobie gniewu, ani go zmniejszyć, wiele rzeczy mu totalnie latało, niemniej poranek go cieszył bardzo. Tak jakby zniszczył w sobie ciemną stronę.
Długouchy wyszedł z jaskini i kiedy przyjrzał się w jednej kałuży, zobaczył tam… Ar Afaza. Tą mroczniejszą, wredniejszą wersję siebie. Zaskoczony duch zerkał w odbicie, czekając na jego reakcję, ale wkrótce wyszło na to, że to odbicie wykonuje dokładnie te same ruchy, co jego właściciel… i nic ponadto. Głosu upierdliwego lokatora też nie usłyszał, w końcu jak ktoś, kto przestał istnieć, mógł mieć prawo głosu?
Zafara zerkał na około, w międzyczasie odkrywając, że nie posiada czegoś takiego jak cień. Kiedy przejrzał dokładniej swój ekwipunek odkrył, że posiada teraz nie jeden, a dwa sztylety - jeden należał do Zafary, a drugi - identyczny co ten pierwszy - należał do Ar Afaza. Duch nie miał pojęcia, co ta broń w sobie kryła, sam sztylet zaś nie palił się do pokazu magicznych sztuczek.
Po starciu z dziadem mrok nie tylko przestał przerażać czy wzbudzać w Zafarze strach - który właściwie już przestał ogólnie czuć - ale też dostrzegł w nim o wiele więcej elementów. Tak jakby ciemność odkryła przed nim swoje sekrety. Widział w niej o wiele lepiej niż wcześniej. Niemniej kiedy dziecię pustyni chciało użyć jakiejkolwiek umiejętności powiązanej z ciemnością, odkrył, iż nie jest w stanie tego zrobić, jakby mrok na zawsze zaprzestał z nim współpracy.
Tak więc ograbiony z negatywnych odczuć, ciemności, z lżejszym “sumieniem” Zafara miał przed sobą bardziej… otwarty świat. Świat bez Ar Afaza za towarzysza czy przymusowego lokatora. Już nie musiał narażać Soni na piętno Ar Afaza.


Dan
Pielgrzymka do komisariatu, czyli mam sprawę do załatwienia

Dan zadał sobie trudu, aby poszukać awanturnika. Tu bardziej niż na przechodniów, którzy w większości nie wiedzieli o żadnym zamieszaniu w Jastrzębiej Górce, bardziej zdać się na łut szczęścia. Dostał namiary na ten znajdujący się najbliżej noclegowni, w której pokój wynajęli sobie Yin i Lola.


Gdzie czekał na nią facet będący na oko w wieku średnim, z czarnym, zmierzchwionymi, tłustymi włosami. Posiadał kilkudniowy zarost i wąsy, a skórę miał przesuszoną. Czarne, lekko przekrwione oczy, jak z niewyspania, spojrzały uważnie, acz radośnie na zatrzymaną.
Osobnik z wyglądu przypominał Hermes bardziej menela niż policjanta… ale OK, to była Wieża, kręciło się w niej znacznie więcej dziwniejszych stworzeń. Żul też mógł być gliną. Zresztą nie takie rzeczy mogły wzbudzać zdziwienie czy oburzenie.
- Komisarz Eraser. W czym mogę pomóc? - przedstawił się funkcjonariusz, do którego Dan przyszedł w sprawie zatrzymanego strzelca.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.

Ostatnio edytowane przez Ryo : 20-04-2016 o 13:49.
Ryo jest offline