Gerard
Gdy dostał pozwolenie na powrót do szeregu uczynił to. Poczekał jeszcze moment gdy usłyszał zdanie "Możecie się rozejść". Rozejrzał się po okolicy. Chwilę potem podeszła do nich dziewczyna. Ów dziewczyna miała za zadanie oprowadzić ich po koszarach. Gerard ruszył za przewodniczką. Po drodze mijali kilka budynków. Nie zwracał uwagi na nie, czekał bowiem na zbrojownie. Gdy przechodzili koło stajni w jego nozdrza uderzył taki odór, który ledwo dało się znosić. Wysłać tak Pana Szlachcica, by posprzątał. - grymas jego twarzy zmienił się w chytry uśmiech.
Doszli, doszli do zbrojowni. Janosz zabrał głos. Wysłuchał go dokładnie.
-Masz racje. Biorę ciężką zbroję. Swój ekwipunek zostawię w depozycie.- przytaknął mu.
W końcu, w końcu był w raju. Taka zbrojownia. Szybko wziął zbroję płytową i cały rynsztunek. Wziął miecz półtorak i jeden sztylet. Następnie poszedł zdać swoje rzeczy.
-Janosz kto pójdzie i zajmie nam nocleg? A może każdy sam?- zapytał. |