- Sam go sobie karm! Nie jestem niczyją niańką! - odfurknęła dziewczyna.
Nie chciała wyjść z roli oburzonej towarzystwem dzikiego towarzysza.
W tak zwanym międzyczasie, gdy z irytacją czekała na posiłek, zdążyła się nieco przyjrzeć otoczeniu. Wóz był dość niezwykłej konstrukcji. Dookoła widać było gołe deski, a jedynym wyróżniającym się elementem były małe drzwiczki, przez które podano jedzenie. Były one jednak za małe, by to przez nie wsadzono Shirę i mężczyznę do środka. Musiało być inne wyjście i dziewczyna zamierzała je znaleźć... ale nie teraz. Dopiero gdy faktycznie zostaną sami.
Dawna szlachcianka, była narzeczona samego imperatora spojrzała z obrzydzeniem na łyżkę. Ujęła ją jednak w dłonie i skrawkiem koszuli zaczęła czyścić. Potem podniosła miskę strawy, co wywołało falę charakterystycznych odgłosów z jej brzucha. Była naprawdę głodna. Mimo to podsunęła się do dzikusa. Badawczo przyjrzała się więzom, które krępowały jego kostki i nadgarstki. Były bardzo mocne, mężczyzna musiał cierpieć, choć nie pokazywał tego po sobie.
Shira nabrała łyżką nieco gulaszu i wysunęła w stronę towarzysza. Starała się nie zwracać uwagi na jego aurę drapieżnika. Zresztą, choć nigdy nie przyznałaby się do tego, czuła się nieco pewniej, skoro był związany. Mężczyzna nie zareagował. - Jedna dla ciebie, jedna dla mnie - wyjaśniła, potrząsając łyżką. To również nie wzbudziło zainteresowania. - Myślisz, że jest zatrute? Gdyby chcieli nas zabić, raczej nie sililiby się na takie metody. - mówiła przyciszonym głosem.
Na potwierdzenie słów, wsunęła łyżkę do ust. Gulasz był całkiem niezły i mile rozgrzewał od środka. Shira zwalczyła chęć pochłonięcia kolejnej porcji. Znów nałożyła trochę jedzenia na łyżkę i przystawiła blisko twarzy dzikusa. Spojrzał na nią tym swoi dziwnym, nieprzeniknionym wzrokiem, lecz nadal się nie poruszył.
- Patrzysz na bliznę? - spytała z irytacją - Tak, wiem, paskudna. I nie mam do niej żadnej wzruszającej historyjki. Nie uratowałam nikogo, nie uszłam zamachowi na swoje życie. To był wypadek. - prychnęła, po czym dodała ciszej - Miałam wyjść za bogatego człowieka. Musiałam być wszechstronnie wykształcona... historia, geografia, taniec, etykieta... ale ja lubiłam fechtunek. No i za bardzo go polubiłam. Dzięki tej bliźnie uciekłam od nudnego bycia żoną i rodzenia bachorów, ale czy coś zyskałam w zamian? Tak, wolność. Wolność pełną takich spojrzeń. - wymierzyła oskarżycielsko łyżką w obcego.
__________________ Konto zawieszone.
Ostatnio edytowane przez Mira : 24-04-2016 o 12:26.
|