Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2016, 22:17   #92
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Korriban, Dreshdae, ciężki myśliwiec republikański
Zapiął się w jednym z fotelów i otworzył terminal. Rohenowi nie pozostało nic innego jak obserwować sytuację z punktu widzenia Med-1. Droid nie był w stanie mu też pomóc bardziej niż zrobił to Martell. Żołnierz znał się na swojej robocie.
Tymczasem w padawanie narastała złość i frustracja. Kiedy Strix ledwo prychnęła lekceważąco na jego sugestię dłuższej współpracy Morlan aż żałował, że nie przykładał się bardziej do mocy ofensywnych. Jak nigdy wcześniej miał ochotę kogoś poddusić.
Tymczasem Aaron i Slevin byli prowadzeni przez Strix ponownie przez dolinę Lordów Mroku. Wszyscy czujnie się rozglądali za jaszczurami, które poprzednio ich zaatakowały. Kelevra zbadał dokładniej ślady ich stóp i szybko wywnioskował, że one musiały przebywać w jakimś wymiarze obok, gdyż pojawiły się dosłownie znikąd. Oczywistym było, że przeciągał ich Jedi.
Poszukiwania Alkesa Qltarza nie były proste. Strix nie wiedziała, gdzie cereanin się udał, gdyż nie chciał pomocy przewodnika. Szczęśliwie tatooiński najemnik miał wielkie doświadczenie w tropieniu ludzi po piasku.
Najświeższe ślady dwunożnego osobnika w butach znalazł przy trzecim z kolei grobowców. Zagłębienie świadczyło o wadze jakichś osiemdziesięciu kilogramów, a rozłożenie nacisku sugerowało wysoką postać. Wszystko to zgadzało się z opisem poszukiwanego. Ruszyli tym tropem, który jak się okazało prowadził do jak wyjaśniła przewodniczka zbużonego i opustoszałego kompleksu akademii Sith.
Ślad urywał się na kamiennych stopniach prowadzący do środka.
Strix splunęła na ziemię.
- Będziecie mi musieli za to słono kurwa dopłacić!

Dxun, okolice opuszczonej świątyni
Prawie godzinę zajęło mu dotarcie bliżej budowli którą widział z czubka drzewa. Po tym czasie ledwo mógł się już opierać na rannej nodze. Zdążyła mu mocno opuchnąć. Wszak jeszcze tylko jeden pagórek i już będzie na miejscu.
Był tak odurzony bólem, że nawet nie usłyszał wystrzału za swoim plecami. Stracił przytomność nim jeszcze upadł twarzą w ściółkę.
W pełni opancerzony strzelec pochylił się nad Jonem i obszukał go dokładnie. Mocno zdziwiło go znalezienia miecza świetlnego. Uruchomił komunikator i zdał szybki raport.
- Vanguard Cztery, zneutralizowałem intruza na pozycji K3. Podejrzewam, że mamy tu użytkownika Mocy – w tym momencie uruchomił broń i zajaśniało przed nim krwistoczerwone ostrze. – Poprawka szczegółowa do raportu, mamy tu Sitha.

Kiffu, Baddonsa, kosmoport
Miasteczko było przysłowiowym zadupiem skupionym wokół lądowisk kosmoportu, ale w tej chwili nie miał innego wyjścia. Kiffas – bliźniacza planeta Kiffu – zbliżyła się w comiesięcznym cyklu i powodowała fenomen burz elektrycznych przechodzących przez atmosferę. Sol doleciał tu w momencie, gdy występowały one w bardziej zurbanizowej części planety i zmuszony był lądować w spokojniejszych dzielnicach. To nie był jednak problem, gdyż jego cel i tak znajdował się poza stolicą.
Miał niecały dzień na załatwienie swoich spraw. Zero co prawda nie odezwał się w trakcie tych sześciu godzin jakie Zhar-kan kazał droidowi czekać, ale jego odpowiedź już czekała gdy wyszli z nadprzestrzeni.
Krayt znalazł szpital w którym dochodzili do siebie komandosi z akcji na Irydonii i stamtąd ekstrapolował kolejne miejsca do sprawdzenia. W dużym skrócie – arkanianina czekała wizyta na Coruscant. Ale tym będzie się musiał zająć dopiero za 23 standardowe godziny.

Korelia, Tyrena, apartament hotelowy
Mical wziął głęboki wdech i milczał. Na pewno go zaskoczyła. Kiedy wreszcie rozchyliła powieki mężczyzna patrzył na nią z szeroko otwartymi oczami, ale widać było że wiele różnych myśli krąży po jego głowie.
Wreszcie wypuścił powietrze z płuc i potarł się ręką po czole. Wiadomość spadła na niego jak grom z jasnego nieba.
- Cóż, przynajmniej tym razem nie przekazałaś tej informacji na sekundy przed ważnym zebraniem rady – uśmiechnął się do niej ciepło. Wziął ją w ramiona i przytulił. – Choć nie jest to najlepsza chwila, choć wolałbym mieć w tym bardziej świadomy udział, choć zrobiłaś to trochę to za szybko to jest to wspaniała nowina Laurie! – trzymał ją cały czas mocno w objęciach. – Teraz wyjaśniło się twoje zachowanie – miał bardzo wesoły nastrój co znaczyło, że naprawdę bardzo się cieszy. – I te nawiązania o ewentualnym odejściu z Krayta. Nie bój się, nie oszczędzimy na środkach, by zafundować Lanie Derei wybuchową imprezę końcową. Sladek to się za tobą zapłacze!
 
Turin Turambar jest offline