Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2016, 17:44   #14
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Miejsce w którym się znalazł mogło być jednocześnie koszmarem jak i marzeniem każdego inżyniera. Zlecił słudze by przeparkowanie jego samochód bliżej. Tak by miał swobodny dostęp do swojego sprzętu. Zabrał z sobą od groma narzędzi mniej lub bardziej skomplikowanych. W awariach takich jak ta z reguły było więcej niewiadomych niż wiadomych. Stąd nie istniała ilość sprzętu, uznawana przez Stantona za zbyt dużą. Nigdy nie wiadomo co się może przydać. Ograniczały go jedynie wymiary łazika. Obejrzał panel przy windzie. Pokręcił poirytowany głową. Fuszerka amatora, co więcej wyraźne zniszczenia jakich dokonał utrudniały mu pracę. Sięgnął po walizkę w której znajdowała się maszyna myśląca. Ostrożnie podpiął się bezpośrednio do systemu mijając uszkodzony panel. Będzie chciał się podłączyć i zobaczy co da się zrobić oraz gdzie tak właściwie jest.

Stanton technologia d20(-4 trudny przez nieumiejętne poprzednie dłubanie +1 za komputer)= 8 sukces!


Wydawało się, że przepięcie obrazu na komputer Inżyniera przyniosło oczekiwany efekt, jeszcze tylko odpowiednie sparowanie portów, wykrycie kodowania, konwersja i... proszę, na ekranie myślącej maszyny pokazał się interfejs serwisowy. W rogu widniało logo jakiejś dawno zapomnianej korporacji, wielkie “W” w okręgu tuzina gwiazd wirujących wokół niego, podobnie do planetarnych pierścieni. Szybkie przeszukanie systemu pokazało, że wiele zasobów pamięci było niestety uszkodzonych, niektóre banki danych wydawały się też w ogóle niezainstalowane, jakby w przeszłości dopiero pracowano nad ostatecznym wyglądem kompleksu. Najwyraźniej budynek stojący wcześniej na fundamentach kiedyś nazywał się “Obiekt Valhalla C” i był jakimś rodzajem naukowej stacji, o ile w ogóle został ukończony. Niestety zdawało się, że wiele połączeń z niższymi systemami zostało przerwanych, być może przez korozje i ruchy tektoniczne ostatnich stuleci.

Gdy inżynier przeszukiwał system, dwojąc się i trojąc, by za pomocą skomplikowanych protokołów uzupełnić poszarpane ciągi danych i wydobyć z nich potrzebne informacje, z otworu serwisowego nagle buchnęło okropnym smrodem. Podobny był do wcześniej wyczuwalnego, lecz tym razem zdawał się znacznie zwielokrotniony. Miernik skażenia zapipczał ostrzegawczo wskazując na znaczną ilość łatwopalnego metanu, pochodzącego najwyraźniej z procesów gnilnych ścieków. Było tam też trochę siarkowodoru, który wywołał nieprzyjemny odruch w układzie pokarmowym inżyniera. Po chwili jednak stężenia znowu spadły, najwyraźniej otwarte drzwi w tym miejscu zapewniały podstawową wentylację, której mogło jednak brakować głębiej w kompleksie. Na tym etapie udało mu się na szczęście dotrzeć do trybu kontrolnego windy, uruchomić ją i otworzyć w niej drzwi. Niestety, nie było jednak informacji na temat stanu samego jej szybu niżej w trzewiach ziemi.

Stanton starał się po pogrzebać w systemie głębiej w poszukiwaniu konkretnych informacji. Interesowały go w szczególności pytanie jakie po prostu cisnęły by się każdemu na usta. Walton chciał sprawdzić dokładny cel prowadzenia placówki. Jaki rodzaj badań tu wykonywano, nazwa "placówka badawcza" mówiła w sumie niewiele. Uznał, że nie pogardziłby również mapą kompleksu. Całą bądź fragmentaryczną nikt nie lubił chodzić po omacku. Z opowieści Szambelana można było wywnioskować istnienie systemu obronnego. Co prawda opowieść wydawała się wyssana z palca a nawet jeśli nie ów system nie powinien już funkcjonować. Lepiej było jednak poszukać o nim wzmianki. Głupio byłoby również nie poszukać czegokolwiek o celu swojej wizyty czyli jakiegoś rodzaju centralce oczyszczania ścieków. Gdy maszyna realizowała podane przez niego komendy i na dłużej się zawieszała realizując kody i programy... Stanton by nie tracić czasu przyblokował drzwi windy i starał się ja uruchomić. Tak by w otwartych drzwiach nie wsiadając obserwować jej pracę. Wolał być pewien jej stanu nim jej użyje osobiście.

Stanton Technologia d20(-10 bardzo trudny +1 za komputer)= 18 porażka


Niestety, w chaotycznych skrawkach danych nie udało się inżynierowi znaleźć prawie żadnych dodatkowych informacji. Mógł je jednak zgrać na swoją myślącą maszynę, by podjąć się w przyszłości mozolnego i długotrwałego procesu odzyskiwania i rekonstruowania fragmentów kodu. Mimo wszystko wydawało się jednak, że będą to tylko wskazówki. Wszak to, co z kompleksu zostało było jedynie podziemnym zapleczem technicznym, większość danych zapewne gromadzona i przetwarzana byłaby w naziemnym budynku, po którym obecnie nie było śladu. O ile w ogóle został ukończony. Rozpoczął proces kopiowania, testując jednocześnie komendy windy. Te zdawały się działać bez większych problemów. Winda powoli zjechała w czarną pustkę, a on przez otwarte drzwi do szybu obserwować mógł jej ruch, przynajmniej aż nie zniknęła w ciemności.

Wtedy nagle znowu zapipczał jego miernik skażenia. Śmierdzące powietrze znów wystrzeliło w górę z zejścia technicznego.

Stanton sprawność d20(+10 łatwy)= 11 sukces


Inżynierowi ledwo udało się powstrzymać powrót ostatniego mięsnego posiłku, zakręciło mu się w głowie. Kaszleć zaczął nawet służący, który stał na zewnątrz przed drzwiami. Na szczęście gaz znowu umknął bez szkody dla zdrowia. Tymczasem z szybu windy dało się słyszeć głośny zgrzyt, zaś podłączony nadal do systemu komputer inżyniera pokazał niezdefiniowany błąd. Winda najwyraźniej nie była w stanie dotrzeć na samo dno szybu, jednak - jak sprawdził - bez problemu mógł wezwać ją z powrotem, gdy powróciła pchała nad sobą sporą dozę śmierdzącego łatwopalnego powietrza, które znowu rozlało się po pomieszczeniu technicznym drażniąc nozdrza i żołądek. Mężczyzna wyszedł na chwilę na zewnątrz by uspokoić ów żołądek i oczyścić umysł. Pakował się na kacu więc uważnie zaczął przeglądać łazik w poszukiwaniu swojego skafandra. Żeby zejść na dół, będzie potrzebował ubrania ochronnego z niezależny systemem oddychania. Inaczej pewnie by się tam udusił patrząc na te wahania miernika. Tak miał tylko nadzieję że wskaźniki nie pokażą stężenie metanu grożącego wybuchem. Na wszelki wypadek jednak, po skopiowaniu danych odłożył cały zbędny mu sprzęt na łazik. Windę zamknął i zabezpieczył szyfrowanym hasłem. A co mu tam, nikt bez jego zgody nie skorzysta. Nie wiadomo czy Al-Malikowie potraktują go uczciwie. Chciał zabrać ze sobą trochę narzędzi i komputer, jeśli są radę go znieść na dół bez ryzyka upuszczenia czy upadku. Mógłby to wszystko znieść nawet na dwa kursy. W pierwszym zejściu z samymi narzędziami i w skafandrze rozezna się też w sytuacji na dole. Wiedział, że czeka go kawałek ciężkiej pracy. Był jednak do niej przyzwyczajony. Grzebanie w urządzeniach technologicznych stanowiło jego pasję rzemiosło i cel życia poniekąd. Ponadto przywołał do siebie obraz Jessiki z ich pierwszego spotkania i myśl o nienarodzonym dziecku. Miał po co i dla kogo to robić.

 
Icarius jest offline