Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2016, 22:57   #161
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Nerwowa atmosfera oczekiwania po wejściu Dziadka Rybaka do jaskini była okropna. Katarina czuła, jak serce jej powoli zwalnia próbując się dostosować do wszechogarniającej ciszy przerywanej jedynie szumem wiatru. Nawet ptaki odleciały czując zbliżającą się katastrofę. Aż włos się na karku jeżył.

Katarina nie ufała kartom Pyotra. Niby często jej wróżył, ale co jej z tego, kiedy teraz sprawa tyczyła się życia i śmierci? Czy on sam tego nie wiedział? Czy jego umysł się przepalił przez te jego ziółka czy ki grzyb? Może należało mu o tym powiedzieć jak wyjdzie wreszcie z tej ciemnej groty.

Stała obok Klausa i kątem oka czasami go obserwowała. Trzymał łuk pewnie - tak jakby był on jego jedynym przyjacielem. Jego postawa strzelecka należała do tych, którymi by się nawet ungolski strzelec nie powstydził. Jego spojrzenie wykazywało chłodne skupienie. Wyglądało to tak, jakby brał udział w polowaniach od bardzo dawna, też tak, jakby codziennie zmagał się z trudami życia, tak jakby codziennie walczył o przetrwanie. Nie było kłamstwem, iż w jakiś sposób zaimponował dziewczynie. Nawet próbowała go naśladować, ale prawdopodobnie wyglądało to komicznie. Potrząsnęła głową i spojrzała na jaskinię dokładnie w tym momencie, kiedy wybiegał z niej wielki wilk.

- Oho, o wilku mowa - jej słowa, trochę wyrwane z kontekstu, mogły sprawiać wrażenie beztroskich, być może lekceważących, ale drżenie głosu zdradzające zdenerwowanie mogło wskazywać na to, iż próbowała się nimi sama uspokoić.

Dwie strzały, które wypuściła, bezskutecznie poszybowały w krzaki nad głowami pozostałych wioskowych. Zaklęła po kislevsku pod nosem krzywiąc się z powodu swojego języka i już zaczęła nakładać trzeci pocisk na cięciwę, kiedy to usłyszała krzyk Magnusa... i ujrzała jego rozszarpaną nogę oraz chlustającą z kikuta krew.

Wybiegła z krzaków odrzucając łuk na bok. Skupiła się na swojej wewnętrznej energii i okalających ją wiatrach magii. Chciała uniknąć korzystania z plugawej energii Tzeentcha, ale nie mogła już więcej na to bezskutecznie patrzeć. Nie kiedy pazury bestii prawie zagłębiły się w klatkę piersiową Adara.

Oczy dziewczyny zalśniły mroźnoniebieskim blaskiem i wypowiedziała tajemną formułę powodującą oziębianie się temperatury wokół niej. Z zebranej w jedno miejsce zawartej w powietrzu wilgoci utworzył się ostry niczym doskonały miecz sopel lodu. Z zawrotną prędkością wystrzelił on w stronę wilka. Z paskudnym chrupotem wbił się on prosto w jego czaszkę uśmiercając potwora na miejscu.

Katarina wciąż była pod wrażeniem tego, co zrobiła, ale nie miało to znaczenia. Adar potrzebował jej pomocy, więc szybko do niego podbiegła i delikatnie położyła dłoń na jego ramieniu.
- Nie martw się, to nie będzie bola... - przerwała nagle i zaczęła się cofać z niewyjaśnionych z perspektywy osób trzecich przyczyn. Jej oczy były szeroko otwarte z przerażenia.
Ujrzała horror. Setki, tysiące, miliony wisielców na trzeszczących gałęziach, rzekę krwi obmywającą z paskudnym bulgotem jej stopy, przyjaciół powoli przemieniających się w bestie wszelkiego rodzaju. Czuła paskudny smród krwi oraz rozkładu. Nie potrafiła się ruszyć w swych majakach. Chciała przynajmniej zobaczyć co jest za jej plecami, ale nagle jej głowa wręcz wykręciła się z bólu, kiedy to miała wrażenie, jakby ten sam sopel lodu wbił się prosto w jej głowę. Zdołała jedynie jęknąć i straciła przytomność.

Ostatni obraz, jaki ujrzała swymi oczyma, był bardzo zamglony i ciemny z powodu zbierających się cieni. Zagościła temu krótka i smutna myśl.
~ A więc to tak zginę.
 
Flamedancer jest offline