Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2016, 23:31   #10
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Podjeżdżał ostrożnie do budynku, resztkami tego co kiedyś było asfaltem. Teraz przypominało spękaną mozaikę, broniącą się przed wszechobecnym piachem. Budynek stacji benzynowej wyłonił się w oddali. Odetchnął z ulga, bo już zaczynał wątpić w to czy Astra podała mu właściwą lokalizację. Siedząca za plecami dziewczyna, utrzymywała się na siodle Indiana tylko dzięki sznurowi, którym ją przywiązał do siebie. Jęczała od czasu do czasu, a Daniel był świadom, ze jeśli chce się czegoś od niej dowiedzieć, to musiała odpocząć i nabrać sił, a lejący się z niema mimo późnego popołudnia żar tego nie gwarantował.

Budynek był w opłakanym stanie, ze zrujnowanymi ścianami i na wpół zawalonym dachem. Mimo to na tej zalanej słońcem piaszczystej patelni, był jedynym schronieniem na jakie mógł liczyć. Podjeżdżał motorem ostrożniej, inaczej się nie dało, by nie zgubić swojej znajdy. Wprawnym okiem drapieżcy oglądał swoje przyszłe schronienie. Zmrużył oczy, kiedy zarejestrował jakiś ruch. Coś mu mignęło w budynku, na tyle na ile mógł zauważyć z takiej odległości. Zatrzymał motocykl i rozejrzał się dookoła, sprawdzając czy poza budynkiem nie zauważył nic podejrzanego. Przyjrzał się wydmom piachu i roślinności po obu stronach stacji. Miał zamiar zaparkować motor i położyć dziewczynę za jego osłoną. Oczywiście przywiązując ją solidnie do ramy motocykla i zabierając kluczyki od maszyny. Chciał najpierw sam sprawdzić budynek, obchodząc go z bezpiecznej odległości dookoła, a potem sprawdzając wnętrze. Lejący się z nieba ukrop sprawiał, że koszula nieznośnie kleiła się do ciała, a piasek chrzęścił w zębach. “Kurwa, nic dzisiaj nie szło jak powinno.”

Niektóre dni po prostu zaczynały się źle, a dalej było juz tylko gorzej. Złośliwość losu, powrót karmy, pech, zemsta za grzechy… wytłumaczeń dało się znaleźć całą paletę, poczynając od sensownych, poprzez totalne idiotyzmy pokroju rozstąpienia morza przez jakiegoś typa z kijem. Kurwa, no. Kto niby wierzył w podobne banały? Co prawda większość społeczeństwa ZSA z morzem miała tyle wspólnego co kurwa z cnotą, mimo to potrafiło ogarnąć samą ideę choćby na przykładzie głupiego jeziora…
Woda. Definitywnie potrzebował wody żeby uciąć wywołane pragnieniem potoki myśli nie do końca sensownych, na pewno zaś nie w jego aktualnej sytuacji.
Pierwsze oględziny terenu nie przyniosły żadnych nowych informacji, ot piach, jakieś drzewka i cholera raczyła wiedzieć co jeszcze - jakieś trawy, czy ki diabeł.
Dopiero sięgnięcie po lornetkę przyniosło rezultat.

W pierwszej chwili ich nie zauważył. Przycupnięte nieruchomo na ziemi wydawały się raptem kolejnymi wydmami, niczym na co warto było zwracać uwagę. Dręczący upał nie pomagał się skupić na zadaniu, słońce świeciło akurat z niewłaściwej strony. Wiadomo, jeśli coś miało się pieprzyć i nie grać - od razu leciało pełnym serwisem. Ujrzał je dopiero, gdy jeden z kształtów poruszył się, strzygąc uszami. Wtedy Daniel zrozumiał co widzi. Przed nim, w odległości stu metrów czaił się pies, dość sporych rozmiarów, ale wychudzony. Gdy zobaczył jednego, resztę wypatrzył prawie od razu, wiedząc czego ma szukać. Rekonesans najbliższej okolicy przerwało mu stłumione szczekniecie, dobiegające ze środka ruiny, któremu zawtórowało kasłanie kobiety z wraku.

“Psy” - pomyślał - “Niedobrze” - wygłodzone, polujące w stadach kundle były niejednokrotnie gorszym zagrożeniem, niż gangi bandidos na motorach. Tych było kilka, ale nie miał pewności, czy jeszcze gdzieś jakichś nie ma. No i szczeknięcie dobiegające z budynku… Szacował szybko swoje szanse, wrócić na szosę, byłoby głupio. Nie wiedział czy laska da radę przetrwać jeszcze kilka kilometrów do najbliższej miejscowości, potrzebował jej wiedzy. Podniósł laskę z ziemi i spróbował ponownie usadzić ją na motorze. Miał zamiar objechać stację benzynową, asfaltowa wstęga ciągła się dalej. Miałby okazję obejrzeć reakcję zwierząt i rzucić okiem do wnętrza budynku, przejeżdżając przed jego frontem. Gdyby sfora się ruszyła, dodałby gazu i odskoczył na bezpieczną odległość. Potem spróbowałby ewentualnie zatrzymać się i zdjąć kilka zwierząt, jeśli spróbowałyby być agresywne. Po Hegemonii kręciły się takie zdziczałe stada, jeśli kilka z nich padało, zwykle uciekały. Czasami uciekały na sam odgłos strzałów… no chyba, że były bardzo wygłodzone. Nie wykluczał też, że nie są same i gdzieś może kręcić się ich pan, ktoś kto je wytresował. Posadził dziewczynę na motorze jak poprzednio i ruszył.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline