Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2016, 08:42   #167
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Mayfield spojrzał na Bruce'a, który chyba odzyskał już zmysły na dobre.
- Twoja siostra była w szoku, po tym, jak rzekomo zginąłeś i poszła się przeprawiać z innymi przez strumyk, którym tu spłynęliśmy. - Wyjaśnił mu Connor bez nuty ironii w głosie. - Arisa i Bear poszli za nią i miejmy nadzieję, że ją powstrzymali. Przy takiej pogodzie rzeka będzie niebezpieczna i wezbrana. Co do odnalezienia ich, to może być problem, bo po pierwsze, las się zapętla i nie chce nas stąd wypuścić, a po drugie, nie wiemy nawet, w którą stronę konkretnie się udali, czy w górę, czy w dół rzeki. A skoro mówisz, że jaskinia może być odpowiedzią na to całe szaleństwo, to może powinniśmy jej poszukać w pierwszej kolejności? Jeśli to zakończymy, Ange i Arisa powinny odnaleźć się całe i zdrowe.

"Jeśli jeszcze żyją", pomyślał, ale nie wyświetlił się z tym. Nie wiedział, czy to, co mówił, było do konca sensowne, ale odczuwał już zmęczenie, a jego umysł nie pracował tak, jak normalnie. To była długa noc pełna fizycznych i psychicznych wyzwań, wystawiając jego światopoglad i wiarę na próbę, burząc jego poczucie bezpieczeństwa i postrzeganie rzeczywistości. Sama swiadomość, że były siły, z którymi nie można było normalnie walczyć napawała niepokojem. Nadal miał w sobie wolę walki, nadal był ogarniętym, silnym facetem, ale zdawał sobie sprawę, że jeśli wyjdzie z tego cało, już nie będzie tą samą osobą, co wcześniej. Już nigdy nie spojrzy na rzeczy takimi, jakimi są powierzchownie. Możliwe, że jeśli nie zamieniałeś się w chodzącego, żywego trupa jak Mount, to nie mogłeś zginąć? Tak, jak Bruce, który wszedł do namiotu i choć na ich oczach zamienił się w krwawą mgłę flaków, to jednak do nich wrócił? Jakby przeniósł się do innej rzeczywistości. Może Indianiec też był zamknięty w swojej własnej...

Moment później rozpętało się piekło, wyrywając Conna z dziwnych rozmyślań. Wśród podnoszących się oparów błyskało, jakby ktoś prowadził ostrzał artyleryjski, a do tego doszły wstrząsy. Rozdzierający powietrze ryk nie z tego świata sprawił, że Connor poczuł nawałnicę niewidzialnych igiełek, które wbijając mu się w ciało, przeszły od karku aż po lędźwie, wzdłuż kręgosłupa. Przełknął nerwowo ślinę, zerkając w tamtą stronę. Wyglądało na to, że statua ożyła i kroczyła w ich stronę. Ziemia wibrowała im pod stopami, gdy to "coś" stawiało kolejne, ukwiecone piorunami kroki, odrzucając kamienną strukturę, jakby próbowało wydostać się ze środka.
- Chyba czas spierdalać, zanim ten skurwiel na dobre ruszy w naszą stronę - rzucił do towarzyszy, gapiąc się jak zahipnotyzowany w rozbijaną w dziecinny sposób, kamienną masę. - Może to jednak nie był taki zły pomysł spróbować odnaleźć Angelique i pozostałych. Do lasu, ludzie!

Conn nie był tchórzem, ale otwarta walka z demonicznymi siłami nie miała najmniejszego sensu. Ścisnął łapacz snów w dłoni, skinął na towarzyszy i gdy ci ruszyli, pobiegł za nimi, asekurując ich i osłaniając. Nie mogli sobie pozwolić na to, by ktokolwiek został w tyle, a może przy odrobinie szczęścia znów uda im się ujść z życiem i trafić na jakiś konkretny trop?
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline