No Rohen skończył swoje wojaże w statku. Ranny i zmęczony... Użył mocy by się podleczyć, nie na tyle jednak by zasnąć ze zmęczenia po jej użyciu. Rozsądna ilość by goić pomału ranę, a jednocześnie móc dalej obserwować wydarzenia. Chciał jak najszybciej zakończyć zadanie. Niespodziewane trudności były mu nie w smak. Wiedział jednak, że życie Jedi nie jest usłane kwiatami. Tylko co inny Jedi robił na tej planecie sam? W tak, jak pokazało spotkanie z jaszczurami niebezpiecznej planecie? Dawnej siedzibie Sithów i mrocznej mocy... Jeden padawan bóg wie czego szukający... Nadal nie otrzymał szczegółów misji z jaką wysłano tu poprzednika. Uparcie szukał dalej. Dlaczego wlazł do Akademi Sith? Dlaczego akurat tam? Mało to ruin na tym piaskowym wydupiu? Wiadomym było, że czegoś szukał. Najpewniej związanego z Sith czy ciemną stroną ogólnie. Tylko po jaką cholerę? Był bardzo ciekaw jak to się skończy... Wtedy odstawi wszystkie zguby, żywe bądź martwe na Coruscant i poprosi o zgodę na wizytę w rodzinnych stronach. Dawno nie widział rodziców i chciał zagościć na Miralu. Krótki odpoczynek po pierwszej samodzielnej misji na pewno mu nie zaszkodzi. O ile im się uda... Za pomocą Med-1, będzie miał Slevina i Strix na oku. Ta dwójka to niezłe ziółka.