Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2016, 22:59   #128
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Show must go on. Serce w piersi Ashforda pękało, jednak nie powstrzymało go to od wytwornego ukłonu i uśmiechu.
- Jestem JD Ashford. Twoje dziecko. Znasz mnie. Kiedyś próbowałaś mojej krwi, tak jak ja twojej - wspomniał moment przed atakiem Garou, co miało miejsce dawno temu. - Czy zapomniałaś ten smak? - zapytał ze smutkiem.
Kobieta słuchała z zaciekawieniem. Jej mimika była jednak jakby uboższa. Zupełnie jakby matka dopiero się przebudziła i nie do końca jeszcze kontaktowała. JD chciał wierzyć, że to właśnie było przyczyną jej pytania.

- JD Ashford - powtórzyła Mary, po czym jej uwagę przyciągnęła głośna trójka kochanków po lewej stronie. Kobieta akurat musiała szczytować, gdy dwóch mężczyzn jednocześnie penetrowało ją swoimi penisami. Nie byli młodzi, nie byli piękni, a jednak w tym obrazie było coś... idealnego. Idealnie złego i wyuzdanego. Nawet wampir poczuł mrowiący prąd pożądania.

- Znam cię - powiedziała Mary, nie odwracając wzroku od kopulujących ludzi - Mam dla ciebie prezent od matki.

Nagle przy JD zjawił się nagi, umięśniony wampir i podał mu niewielką, zdobioną szkatułkę.

[media]http://img.szafa.pl/ubrania/1/009455235/1331375551/szkatulka-z-pozytywka.jpg[/media]

- Od matki? - z wahaniem zapytał Brujah. - Jesteś jedyną matką, jaką mam.
Dotknął misternie wykonaną, drewnianą skrzyneczkę. Jak gdyby była bombą, puszką Pandory. Dlaczego Krwawa Mary - czy raczej osoba, jaką się stała - powierzała mu ją?

- Jesteś pewien? Patrzysz tylko na powłokę. Czyżbyś nie potrafił rozpoznać matki?
JD zawahał się.
- Matki wszystkich wampirów? Lilith?

Przez ułamek sekundy na twarzy kobiety pojawiła się złość tak straszna, że JD mimowolnie się cofnął, a kilka par umknęło w popłochu.
- Odgadłeś moje imię - odparła po chwili zupełnie spokojnie - Lecz nie jestem matką wampirów. Zdecydowanie nie. Jesteście wytworem głupoty Kaina i mściwego bóstwa. Ja jestem matką ludzi. Bo chociaż On ich stworzył, to moje córki poślubili synowie wygnanych z raju, to ja im pomogłam przeżyć, nauczyć się życia w świecie, który nie jest przychylny. On porzucił swoje dzieci w chwili, gdy złamały jego zakaz. Znasz rodzica, który tak by postąpił z dzieckiem? - zapytała, kierując rozjarzone jakimś wewnętrznym blaskiem oczy na JD.
- A czy ty znasz istotę, która nie popełnia błędów? - Brujah odrzekł pokornie. - Czyli chcesz apokalipsy, ale jedynie dla rodu Kaina?
Kobieta o twarzy matki JD uśmiechnęła się jakoś tak nienaturalnie, jakby nienawykła do tego.
- Jesteś pojętny. Przy czym nie dla wszystkich będzie to apokalipsa. Wielu tych, którzy zachowali swoje człowieczeństwo, przeżyje.
- Czym jest człowieczeństwo? - zapytał JD bez zastanowienia. Rozejrzał się wokół. - To jest animalizm.
Lilith powiodła wzrokiem po sali. Znów na niewypowiedzianą komendę do JD ktoś podszedł - tym razem były to dwie nagie, bardzo atrakcyjne kobiety.

[media]http://www.wkinach.pl/wallpapers/d/kobiety-dwie-twarze.jpeg[/media]

Zaczęły subtelnie, ale bardzo zmysłowo ocierać się o JD. Kiedy ich usta i dłonie dotykały sie nawzajem, krągłe, ponętne ciała raz po raz kusiły swoim ciepłem Kainitę, który ze zdziwieniem poczuł, że ma erekcję.
- To instynkt - odparła druga żona Adama - Najbardziej podstawowy instynkt człowieka to prokreacja. On prowadzi do miłości, macierzyństwa... poczucia więzi, empatii, czyli tego, co jest istotą ludzkiej natury. Tymczasem jaki jest główny instynkt was, nieumarłych?
- Poczucie więzi, empatii istotą ludzkiej natury? Z całym szacunkiem, kiedy ja byłem człowiekiem, nie widziałem tych cech wokół siebie. Odkąd jestem wampirem, przekonałem się, że ich naprawdę nie ma. Wcześniej zastanawiałem się, dlaczego Bóg stworzył takie wynaturzenie, jakim są Kainici… i odkryłem, że po to, aby ograniczać ekspansję innych potworów, ludzi. Lilith, nie jesteś już człowiekiem. Dlaczego przymykasz oczy na całe zło, jakie wyrządzają? Zwierzętom, naturze, nawet samym sobie. Kainici powinni zapanować nad ich szaleństwem, jednakże wszyscy trzymają się swojego źle rozumianego człowieczeństwa. Widzisz tych wszystkich ludzi wokoło, jak się parzą - ręką wskazał scenerię. - Wiesz, ile istnień będzie musiało oddać swoje życie, aby wykarmić potomstwo, jakie się pocznie tej nocy?

JD pokręcił głową.

- Co zrobisz ze mną i moim rodzajem człowieczeństwa? Jestem wampirem i z całego serca współczuję tym, których ludzie krzywdzą i chciałbym to zakończyć. Lilith, patrzysz na zło z perspektywy człowieka. Spójrz na zło z perspektywy bogini, jaką jesteś - Ashford uznał, że małe pochlebstwo nie zaszkodzi. - Jeżeli człowiek odbierze świni życie i możliwość zaopiekowanie się potomstwem, to jest to etyczne. Jeżeli z kolei dokładnie to samo wampir uczyni człowiekowi, staje się to grzechem. Czy to w porządku oczekiwać od wampirów, aby byli lepsi, niż ludzie?

Lilith wstała z tronu i ruszyła w stronę JD. Dwie, wijące się koło wampira kobiety uciekły, gdy tylko bogini zbliżyła się. Dziwnie było patrzeć na twarz Mary - tak znajomą i obcą zarazem. Kobieta położyła dłoń na szkatułce.
- Twoja matka dobrze wybrała. Skorzystaj z tego prezentu jak najszybciej. I nie miej oporów. Twoja matka oddała za nie swoje ciało.

Po tych słowach bogini rozpłynęła się w powietrzu.
JD poczuł się bardzo samotny. Bezwiednie wyciągnął rękę przed siebie… ale nawet gdyby zdołał zatrzymać Lilith, to nie odzyskałby Mary. Jak mogło do tego dojść? W jaki sposób…? Czy jeszcze kiedyś ponownie spotka swoją matkę, taką, jaką pamiętał? Sięgnął pamięcią wstecz do momentu, kiedy widzieli się po raz ostatni. Było to w więzieniu. Jakie smutne pożegnanie.

Spojrzał na szkatułkę.
“Gdyby chciała mnie zabić, nie zrobiłaby tego pudełeczkiem”, pomyślał, po czym spróbował je otworzyć. Wieczko odskoczyło bez problemu. W środku, na małej atłasowej poduszeczce znajdowały się dwie fiolki vitae. Każda opatrzona małą plakietką.

Cytat:
[JD Ashford]
Cytat:
[Marcus Lind]
- Mam to wypić? - zapytał JD przestworzy. - Ochroni mnie to przed końcem świata? Dla tego Mary oddała swoje ży… ciało?

Brujah podniósł jedną z fiolek, po czym wypił ją. Wyciągnął telefon i napisał SMSa do Marcusa, aby znalazł się przy Buckhingam Palace jak najprędzej.
 
Ombrose jest offline