Wątek: Miasto Bridon
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2016, 22:53   #1
Kampio
 
Reputacja: 1 Kampio ma wspaniałą przyszłośćKampio ma wspaniałą przyszłośćKampio ma wspaniałą przyszłośćKampio ma wspaniałą przyszłośćKampio ma wspaniałą przyszłośćKampio ma wspaniałą przyszłośćKampio ma wspaniałą przyszłośćKampio ma wspaniałą przyszłośćKampio ma wspaniałą przyszłośćKampio ma wspaniałą przyszłośćKampio ma wspaniałą przyszłość
Miasto Bridon

Zimny wiatr niósł ciężkie czarne chmury z nad zatoki. Zanosiło się na deszcz, w taką pogodę nawet najbardziej zatwardziałe oprychy chowały się w swoich norach.
-Przynajmniej patrole będą miały mniej roboty.- Pomyślał Wasiliew zamykając okno przy którym stał.
Wasliliew….. Krasnolud rodu Troht, od 30 lat kapitan straży miejskiej. Od 50 lat obywatel miasta.
-Pogoda niemal identyczna jak wtedy-Zamyślił się Wasiliew. Wtedy oznaczało jakieś 80 lat temu kiedy to przybył do miasta w poszukiwaniu lepszego życia. Pamiętał kiedy to zszedł z okrętu na ląd mające jedynie swój topór za pasem i pięknie przeszywany płaszcz na grzebiecie. Prezent i pamiątka po mace. Pamiętał też kiedy to próbowało mu ten płaszcz odebrać w pierwszym ciemnym zaułku. Pamiętał też ostatecznie kiedy to krew z rozbitego czerepa pierwszego zbira zmieszała się z błotem. Krasnolud uśmiechnął się do wspomnień siadając do sekretarzyka zawalonego raportami jego agentów. Niby nic szczególnego, kilka zgłoszonych zniknięć mieszkańców dzielnicy portowej i drugie tyle nie zgłoszonych , ale zaobserwowanych przez jego siatkę .-Części z tych biedaków należy już pewnie szukać na dnie zatoki w workach dociążonych kamieniami.-Mruknął kapitan sam do siebie
-No dobrze co mamy dalej.-Kontynuował monolog. Włamania do magazynów w porcie, Obrabowano kilku mieszczan pijackie burdy w karczmach. Nic ciekawego. Wtedy to też jego wzrok zatrzymał się na kolejnym wierszu tekstu.
Filip Brafenrod. Bogaty członek gidii ostatnio widziany drugiego dnia września. Wedle starego kalendarza zwanego też Fundil. Zaginięcie zgłoszone przez innych członków gildii. Zostało jednak wycofane następnego dnia przez członków rodziny. Żona twierdzi że Filip wyjechał w interesach , jednak gilda nic o tym nie wie. Reszta rodziny Brafenrodów znacznie ograniczyła swoją aktywność. Siedzą w domu i wychodzą tylko w nagłych sytuacjach. Nieoficjalnie zatrudnili też kilku ochroniarzy którzy obserwują dom i okolicę. Dalsza obserwacja grozi dekonspiracją. Proponuję rozpoczęcie oficjalnego śledztwa
Vias

Vias działał jako agent specjalny. Sam wybierał sobie cele i szukał informacji na ich temat. Chyba jeszcze nigdy nie zdarzyło się aby coś co zgłosił okazało się trefne. NIe żeby robił to za darmo ale jak każdy specjalista był wart swojej ceny.
- Filip Brafenrod … hmmmm dzięki Vias sprawdzę to.- Pomyślał Kapitan
Z zamyślania wyrwało go pukanie do drzwi, człowiek który za nimi stał wszedł do środka nie czekając na pozwolenie.
-Witajcie kapitanie Troht , nie dziękuję nie chcę nic do picia .Znając życie uraczyłbyś mnie jakimś skisłym piwem , a ja wolę dobre wino.-Powiedział czarnowłosy przybysz z szyderczym siadając w najbliższym fotelu
-Witajcie …… Kapitanie Mayer.- Odpowiedział Wasiliew-Widzę że Biskup w dalszym ciągu nie uznał za stosowne uczyć was , gwardzistów dobrych manier. Ale kim ja jestem aby poddawać od dyskusje decyzje jego ekscelencji Egberta? No dobrze z czym do mnie przychodzicie
Uśmiech znikł z ust przybysza , jeśli wzrok mógłby zabijać Troht w tej chwili padł by martwy.
-Uważaj co mówisz pokurczu- Syknął przez zaciśnięte zęby Dominik Mayer, kapitan gwardii biskupa Egberta
-To że masz poparcie gildii nie znaczy że jesteś bezkarny. Co powie twoja gildia jeśli zawlokę cie do lochów pod pałacem za obrazę sług Jedynego?
-Gildia wyśle do biskupa kilka antałków moteskiego wina załączając prośbę o moje zwolnienie oraz o twoją degradację-Odparł krasnal wzruszając ramionami.-Dobrze wiesz że nie jesteś w stanie mnie stąd ruszyć , niestety z resztą z wzajemnością . Więc mów co masz mówić i z łaski swojej spierdalaj …. kapitanie .
Dominik wstał z fotela , co dziwne wcale nie wyglądał na wściekłego.
-Nie wiem czy wznowiłeś już sprawę Brafenroda czy nie, ale to nieważne. Odparł Mayer z zimną satysfakcją.
-Skurwiel wie o raporcie Viasa-Pomyślał Waliliw
-Nie musisz się tym jednak przejmować.-Kontynuował gwardzista.-Sprawa nosi znamiona herezji dlatego przejmuje ją ja. Z błogosławieństwem biskupa z resztą. Żegnaj pokurczu-Powiedział wychodząc
O szybę zabębniły pierwsze krople deszczu.


Eithne Incestum
Weszłaś do karczmy akurat gdy na zewnątrz zaczęło padać.W Sali panował półmrok .Siadłaś przy jednym ze stołów, jednocześnie przywołując dziewkę karczemną. Nie abyś miała ochotę na tutejsze trunki ale lepiej nie wyróżniać od reszty bywalców.Widząc siedzącego w kącie karła ciaśniej owinęłaś się opończą.Na pewno nie można było go nazwać pięknym , w dodatku miał w sobie to coś co powodowało dreszcz na plecach kiedy tylko się na niego spojrzało.W ,,Złotym dzbanie'' czekałaś na informatora.Wczoraj z portu przypłynął statek z Naraszu.Ciebie zaś bardzo interesowało co jest w jego ładowni.Marynarze jak na złość okazali się nie tylko mało rozmowni , ale też nieprzekupni.Za pomocą pośrednika udało ci się jednak umówić z człowiekiem który mógł wiedzieć co znajduje się w środku.Jednym problem było to że nie masz pojęcia jak wygląda człowiek z którym masz się spotkać.Znałaś tylko odzew. Na hasło czy chcesz piwo miałaś odpowiedzieć że wolisz wino czerwone ... albo białe w sumie postaw najtańsze.Biorąc pod uwagę miejsce spotkania hasło było wręcz idiotyczne , ale to nie ty je ustaliłaś.
W tej chwili do środka wszedł ciemnowłosy chudzielec , nie zdążyłaś dobrze ocenić przybysza gdy do środka weszła kolejna osoba.W pierwszej chwili myślałaś że był to jeden z pancernych gwardzistów biskupa, jednak po chwili zorientowałaś się że jest to kobieta, jej wiek trudno było ocenić ale z pewnością było to co najmniej 40 lat.


Ivan "Smyk" Ivanowicz

Zakląłeś kiedy pierwsze krople deszczu spadły ci na głowę. Jak na złość zapomniałeś zabrać ze sobą płaszcza. Do pokoju który wynajmowałeś w dzielnicy portowej dzielił cię spory kawał drogi. Na domiar złego zimny wiatr wpadając za kołnierz wywołał dreszcz.
-Psia pogoda- Pomyślałeś. Najbliższym suchym i w miarę bezpiecznym miejscem byłby ,,Złoty dzban''
Puściłeś się pędem w stronę tawerny. Ulice już zdążyły opustoszeć. Każdy próbował schronić się przed deszczem. O dziwo w środku było dziwnie pustko. Siadłeś za stołem w kącie , ale tak by mieć na oku całą salę oraz wejście do niej . Był już wieczór padający na zewnątrz deszcz tylko pogorszył widoczność. Palące się na stołach i pod powałą świece nie oświetlały sali dostatecznie. Lekki półmrok powodował niepokój , szczególnie że nie widziałeś kto siedzi przy innych stołach.Gdzieś tam mignął ci ktoś ubrany w błękit .Jednak nie zwróciłeś na to większej uwagi.Znałeś karczmarza ,starczyło więc lekkie kiwniecie głową aby ten bez słowa posłał do ciebie dziewkę z dzbanem piwa. Piwo dość podłe w smaku było jednak ugrzane. W normalnych warunkach wyklinał byś karczmarza i cały lokal , ale w taką pogodę z chęcią przyjąłeś ciepły trunek. Rozluźniwszy się trochę czekałeś na zmianę pogody.Po chwili do środka wszedł jakiś mężczyzna, znałeś go.Chyba.Nie mogłeś przypomnieć sobie jak ma na imię ,równie dobrze mogłeś znać go tylko z widzenia,Nie miałeś jednak czasu do ma namysłu bo do karczmy weszła kolejna osoba.Widok był dziwny , bo był to kobieta w średnim wieku w pełnej zbroi. No no zapowiada się ciekawy wieczór.

Artur Aras
Idąc na spotkanie zdążyłeś już solidnie zmoknąć Istne oberwanie chmury.Całą sytuację pogorszył jeszcze ten lodowaty wiatr.Wczoraj dostałeś zlecanie aby dowiedzieć co kryje się w ładowni ,,białej foki'' Statku handlowego przybyłego z Naraszu.Wystarczyło wywrzeć pewne,,naciski'' na jednego z marynarzy aby dowiedzieć się co jest w środku.Jedynym problemem było to że nie miałeś pojęcia komu masz przekazać tę informację. Pośrednik podał tylko hasło i odzew .Wyjątkowo debilne biorą pod uwagę miejsce spotkania.
Na hasło ,,Chcesz może dzban piwa?'' osoba chcąca uzyskać informację miała odpowiedzieć ,,Wole wino ..... czerwone ..... albo białe, w sumie postaw te najtańsze''
Pewnie że każdy będzie chciał piwo w takim lokalu. -No cóż jakoś uda mi się ustalić o kogo chodzi-Pomyślałeś. W złotym dzbanie panował półmrok. Na szczęście nie było ludno. Minimalizowało to straty finansowe w razie potrzeby postawienia kilku piw.Nie zdążyłeś się dobrze rozejrzeć po sali gdy skrzypnięcie drzwi uświadomiło cie że ktoś wszedł za tobą.Obejrzałeś się i zmartwiałeś.
W pierwszej chwili myślałeś że to ciężkozbrojny gwardzista biskupa.Jednak gwardziści nie bywają kobietami.Szybko odwróciłeś wzrok aby nie kusić losu.

Edeltruda Duhreer ,,Niedźwiedzica''
Byłaś zła. Nie był to ten rodzaj złości objawiający się bezmierną wściekłości.Było to coś w rodzaju irytacji , połączonej ze zmęczeniem.Zaraz po przybyciu do miasta rozstałaś się z uratowanym młodzieńcem.Pomimo tego że zapraszał cię do siebie i obiecywał nagrodę od ojca odmówiłaś.Chciałaś najpierw zamknąć sprawę Gunthera.Na pożegnanie powiedział abyś w razie kłopotów pytała na mieście o nazwisko Luftenbon.
Następnie zawlekłaś Żmiję do pałacu biskupiego.Tam czekało cie rozczarowanie.Urzędujący tak skryba podziękował za dostarczenie czarownika oraz obiecał rozmowę z kapitanem gwardii Dominikiem Mayerem, kiedy tylko wróci do pałacu.Widok zakuwanego w kajdany i prowadzonego pod strażą zbrodniarza napełnił twoje serce czymś w rodzaju radości , jednak dominujące było uczucie dobrze spełnionego obowiązku.Miałaś nadzieję że rozmowa z Dominikiem pomoże ci podjąć trop mistrza Gunthera.Czekałaś w kancelarii biskupiej ponad dwie godziny , aby dowiedzieć się że od sekretarza kapitan jest wdzięczy za dostarczenie zbrodniarza , nie ma jednak czasu na rozmowę.Poza tym kancelaria jest właśnie zamykana i jeśli naprawdę chcesz porozmawiać z Dominikiem możesz spróbować w przyszłym tygodniu.Nie było sensu próbować się wykłócać ani wszczynać burd.Wyszłaś na zewnątrz.Postanowiłaś poszukać miejsca na nocleg.Pierwszy zaczepiony przechodzień polecił ci ,,Złoty Dzban''W Karczmie miało być kilka pokoi w rozsądnych cenach.Idąc we wskazanym kierunku złapał cie deszcz.Przyśpieszyłaś tylko kroku.W końcu udało ci się zobaczyć szyld.Farba którą namalowany był dzban , faktycznie kiedyś mogła być złota, teraz przeszła jednak w brudną żółć.Weszłaś do środka zaraz za jakimś ciemnowłosym chudzielcem.W środku Panował półmrok z rzadka rozświetlany przez świece.Twoją uwagę przykuły diw kolejne postacie, siedząc w kącie karzeł o nieprzyjemnym wyglądzie. Oraz jeśli dobrze ci się wydawało młoda dziewczyna próbująca ukryć się pod Płaszczem , jednak wystający rąbek błękitnej sukni rozwiał tajemnicę.
 
Kampio jest offline