Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2016, 23:03   #45
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Co tam jest? - spytał wskazując na punkt Randala i swój. - Czy w twoim miejscu jest coś na kształt kształt mozaiki z syreną? Hmm, jakie założenia powziąłeś splatając zaklęcie? Skąd taka różnica?
- Tam są pałace i rezydencje co zacniejszych mieszkańców Rebmy. Spokojnie można założyć, że taka mozaika znajduje się w jednym z tych domów. U ciebie to dzielnica rozrywki. Również motyw Syreny mógłby się tan znaleźć. Różnica. Hmmm…
- Zamyślił się starszy mężczyzna. - Ja szukałem naszyjnika. Konkretniej osoby, która go stąd zabrała. A ty?
- Ja skupiłem się na najświeższych emanacjach jakie pozostawili złodzieje.
- odparł Jerome - Może naszyjnik jest tam, a złodzieje gdzie indziej? A może to znaczyło, że mamy do czynienia z dwoma grupami złodziei?
- Mogli się również rozdzielić.
- Mogli
- przyznał Jerome - Ale myślę, że wtedy odczyt był by bardziej rozmyty. I ty i ja nie określilibyśmy tak jednoznacznie punktów. Wygląda mi na to, że obaj szukaliśmy innych rzeczy. Może jeśli zamienilibyśmy się rolami… pokaż mi miejsce gdzie trzymałeś medalion, może został jeszcze jakiś ślad. A ty poszukać naszych najnowszych gości. Jeśli uzyskamy jednakowe wyniki to będzie znaczyło, że wcześniejsi złodzieje nie mieli nic wspólnego z dzisiejszymi.
- Możemy.
- Powiedział Randal przyglądając się mapie. - Ale będzie to za długo trwało. Czy ojciec nauczył cię polegania tylko na tym jednym talencie? - W tym pytaniu zawarta była ostra przygana. - To bezmyślne i nieostrożne chłopcze.
- A więc człowiecze wielu talentów co proponujesz?
- odwarknął Jerome. - Nie muszę chyba przypominać, że już raz przecienileś swe siły. To też bezmyślne i nieostrożne.
Starszy człowiek zmierzył go wzrokiem i uśmiechnął się lekko.
- Po pierwsze proponuję, żebyś nauczył się panować nad językiem i manierami. Twój ojciec zapewniał mnie, że jesteś odpowiednią osobą do tak delikatnej sprawy. - Mówił spokojnie i bez zbędnych emocji. - Po drugie, wytłumaczę ci dlaczego wykluczyłem twoją hipotezę o dwóch grupach złodziei. Mój dom był dobrze strzeżony. Z początku było kilku śmiałków, którzy próbowali tu myszkować. Szybko przekonali się, że to zbyt niebezpieczne. Żaden złodziejaszk z Rebmy nie przyszedłby tu szukać szczęścia. O zniszczonych zabezpieczeniach wiem ja i ci co je zniszczyli. Tylko oni mieli interes w tym by tu przyjść. Szukali tutaj. - Wskazał na kuchnie w której byli. - Musieli zatem wiedzieć, z dokładnością do pomieszczenia, gdzie szukać. Czy teraz, kiedy już rozwiałem twoje wątpliwości, jesteś gotów by z pełnym zaangażowaniem wrócić do pracy?
- Więc jesteś pewny, że tylko jedna grupa wiedziała co ukrywasz? - zapytał Jerome - Jeśli uważasz że w Rembie nie ma odpowiednio utalentowanych ludzi do tej roboty pozostają Cienie. Nie ma wielu poza książętami Amberu i Chaosu, którzy potrafią poruszać się między Cieniami. A coś się między nimi dzieje, ostatnio w przypadkowym Cieniu, na leśnej ścieżce spotkałem lorda Chaosy, a rankiem następnego dnia księcia Amberu. nawiasem mówiąc miał odciśnięty w sobie znak Wzorca. Hmm, nie tak jak po przejściu Wzorca… tak jakby ktoś go oznakował Wzorcem. Gdy spotkałem go wcześniej nie miał tego znaku.
- Masz racje. Pozostają Cienie. Tylko jak do tej pory te Cienie nie interesowały się tym miejscem. A to zbyt mało prawdopodobne by nagle kilak z nich, w jednym czasie czegoś chciało od tego konkretnego Cienia. Więc tak. Jestem pewnie, że to jedna grupa jest.

- No cóż, to jest chyba najwierniejsza kopia Wzorca prawda? I o wiele mniej strzeżona niż ten w Amberze? Może ten naszyjnik jakoś wiąże się z Wzorcem. Może przypadkiem wpadłeś w tryby machiny wywiadowczej Amberu i knowań Chaosu?
- Czy nie wspomniałem, że naszyjnik był źródłem mocy kobiety, która go nosiła? Nie słyszałem aby książęta Amberu korzystali czegoś takiego. Lordowie Chaosu trzymaliby się daleko, bardzo daleko od wszystkiego co ze Wzorcem ma cokolwiek wspólnego.

- To że nie słyszałeś by korzystali ze źródeł mocy nie znaczy, że tak nie robią. A lordowie Chaosu z pewnością mogą wyszkolić sobie kogoś jak magowie ze Steinhart i wysłać tutaj nie narażając się samemu. Uważam, że pochopne wykluczanie możliwości, że to dwie grupy jest błędem. Przynajmniej dopóki nie zdobędziemy jakiś dowodów.
- Dlaczegóż książęta Amberu potajemnie mieliby korzystać ze Wzorca w Rebmie? Oba kraje łączy wszak przyjaźń. Królowa nie czyniłaby im przeszkód.
- Potajemnie dla mnie lub ciebie. Nie znaczy, że królowa nic nie wie. jest zbyt wiele niewiadomych by czynić jakiekolwiek pewne założenia. Działamy po omacku. Ale wróćmy do twojego planu. Miałeś go chyba przedstawić.

- Atak na mój dom spowodował wiele zniszczeń i to nie tylko u mnie. Żaden rozsądny władca nie pozwoliły sobie na coś takiego. Królewskie służby starają się dowiedzieć kto za tym atakiem stoi. Nie sądzę zatem aby kobieta, którą pojmałem przy Wzorcu była na usługach królowej Moire. Ludzie którzy wtargnęli do mojego domu, tym samym spowodowawszy zniszczenia wokół niego i naraziwszy wielu bogu ducha winnych Rebmian na niebezpieczeństwo, nie byli stąd. Byli z góry - Pokazał palcem kierunek. - jak my. Taką osobę nie trudno będzie wypatrzyć. Udamy się tam - Wskazał miejsce na mapie gdzie leżały jego czerwone kamienie. - i poobserwujemy właściwą rezydencję. Od wyniku tej obserwacji zależeć będą dalsze nasze kroki
- Czyli są dwie grupy
- powiedział ze złośliwym uśmiechem Jerome - Najpierw odwiedzili cię sprzymierzeńcy tamtej kobiety, a potem agenci królowej. Zaprzeczysz, że to ma sens?
Odsunął się od stołu.
- Dobra, przejdźmy się na spacer. Poprzednim razem nie miałem okazji zwiedzić Remby.
- Agenci królowej, jak raczyłeś ich nazwać, odwiedzą mnie ponownie. Będą to odwiedziny głośne i oficjalne. Wierz mi. Nie przegapimy ich.
- Randal również wstał od stołu. Lekko utykając ruszył w ciemności nocy rebmiańskiej by uroki jej i samego miasta pokazać swemu młodemu towarzyszowi.
Jerome nie uwierzył staremu czarodziejowi, ale już nie strzępił języka.
 
Mike jest offline