Rada w radę uradzili...
Długo to trwało, bowiem ani Paros, ani tym bardziej Elayne nie znali się na tego typu zagadkach, Mael zaś od samego początku wyraził swą dezaprobatę i odciął się zdecydowanie od poczynań swych towarzyszy. Miast kombinować, jaki przycisk w jakim momencie wcisnąć, zabrał się za łowienie ryb, dochodząc do słusznego zapewne wniosku, że po wysiłku umysłowym wytrwałym badaczom przyda się odrobina wzmocnienia.
Ryby, w liczbie cztery, były już gotowe do usmażenia, gdy wreszcie rozległo się kolejne, trzecie szczęknięcie, po czym drzwi ustąpiły, cichym zgrzytem protestując przeciwko najściu.
Oczom poszukiwaczy przygód, skarbów i zapomnianej wiedzy ukazał się ciemny korytarz...
Pozbawione twarzy widmo, na które padło światło dnia, z rozpaczliwym jękiem skryło się w najbliższej ścianie.