Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2016, 14:02   #130
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
JD nie był skwarką i ruszył w kierunku wskazanym przez Marcusa. Pół godziny to wcale nie było dużo czasu. Omijał ludzi uciekających z miejsca pożaru. Inni - ciekawscy - biegli właśnie w odwrotną stronę. “Dobór naturalny”, pomyślał Ashford. Skrzynka otrzymana od Lilith była nieporęczna i wampir przez chwilę rozważał pozbycie się jej, a zabranie fiolki dla Gangrela. Nic nie wskazywało na to, żeby kasetka sama w sobie miała być przydatna. Koniec końców jednak nie potrafił wyrzucić jej do śmietnika.

Kiedy przybył na miejsce, Gangrel już na niego czekał i - o dziwo - bez Małego Johna. W tak zwanym międzyczasie musiał się odświeżyć, nawet umył i uczesał włosy. Był też niezwykle elegancko ubrany - w czarny garnitur i drogi, wełniany płaszcz - zupełnie jakby wybierał się na randkę.

- Niektórzy to mają czas na wszystko - przywitał się Ashford.
Marcus powitał go z szerokim uśmiechem.
- Za to inni bawią się bombowo - po chwili jednak spoważniał - Spotkałeś ją?
- Tak i nie - JD westchnął. - Lilith przejęła jej ciało i zamierza zgotować apokalipsę dla wszystkich Kainitów, oprócz tych, którzy są “człowieczy”. Na dodatek po mieście pałęta się Sasha Vlykos ze swoimi sługusami.
Następnie Brujah podał pudełko Lindowi.
- W środku jest fiolka z miksturą, za którą Mary oddała swoje ciało. Ja swoją wypiłem.

Teraz, kiedy już przekazał wszystko, o czym Gangrel musiał wiedzieć, JD zajął się opisem emocjonalnego aspektu ostatnich wydarzeń:
- Po prostu no kurwa.
Marcus słuchał. Nawet gdy JD przestał mówić, Marcus najwyraźniej spodziewał się dalszej części opowieści. Gdy wreszcie zrozumiał, że ta nie nastąpi, otworzył puzderko i spojrzał na fiolkę. Stał tak - elegancko ubrany facet, wpatrujący się z niedowierzaniem w małą, najwyżej 5ml fiolkę z czerwonym płynem.
- Lilith... - powtórzył bezmyślnie i znów spojrzał na JD. Zamknął pudełeczko i podał Brujahowi. - Nie chcę tego. Zabierz.
- To nie moje. Jak nie chcesz, to wyrzuć, to twoja sprawa - Ashford wzruszył ramionami. - Świat się kończy. Nic co jest wewnątrz butelki nie może być straszniejsze. Gdzie Mały John?
Gangrel pomamrotał coś pod nosem, lecz JD zauważył, że wsunął puzderko do kieszeni.
- Zaraz powinien tu być. - odparł.
Faktycznie, nie czekali długo, gdy za rogiem pojawił się olbrzym. Ten ubrany był jak zwykle. Kiedy podszedł bliżej, JD stwierdził, że wygląda jakoś bardziej posępnie niż zazwyczaj. W dodatku przyglądał się mu wyjątkowo intensywnie.
- Ok, czas na nas - rzucił Marcus - Uważaj na siebie, młody.
- Co zamierzacie?
- To co zwykle, Pinky. To co zwykle... - zachichotał Gangrel.
- Opanowywać świat? - JD ziewnął. - Ustawcie się w kolejce.
Tego Marcus już nie skomentował, odchodząc wraz z Małym Johnem. JD skinął im głową na pożegnanie, po czym zastanowił się, co dalej.
- Te bombowce - rzucił jeszcze za nimi. - To robota naszych, czy ich?
- A myślisz, skąd o nich wiedziałem?
- odparł Marcus, po czym wraz z towarzyszem zniknęli za rogiem.

JD ruszył w kierunku najbliższego baru. Przez dużą, szklaną witrynę ujrzał telewizor na ścianie włączony na serwis z wiadomościami. Brujah chciał dowiedzieć się, jaka jest skala zniszczeń. Jakie budynki zostały zaatakowane. Czy gwałty na Maskaradzie zostały dostrzeżone.

[media]http://onmilwaukee.com/images/articles/dr/draftandvessel/draftandvessel_fullsize_story1.jpg[/media]
 
Ombrose jest offline