Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2016, 20:35   #11
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Noc była cicha. Szczelnie wtuliła się w Vaellę, spychając ją w objęcia sennych marzeń.

Wilgotno i zimno. Vaella biegła przez las. Uważała, aby nie potknąć się o pokryte mchem kamienie, wyciągnięte konary, gęste runo leśne. Ogarniało ją poczucie wolności, napełniało szczęściem, jednakże pod powierzchowną pierzynką radości był również strach. Przynajmniej zdawał się prawdziwy i konkretny. Nie fałszywy, jak dwór Valyrii ze wszystkimi jego mieszkańcami.

Wybiegła na polankę, gęsto usianą szkarłatnymi krwawnikami i piwoniami. W oddali piętrzyły się kamienie, a Vaella dostrzegła cienki zarys ruin. Z cieni wyłoniła się szczupła postać ciasno zawinięta czerwonym płaszczem. Ogromne monstrum, stanowiące jakby wypaczone odbicie nieznajomego, skrystalizowało się pomiędzy drzewami.

[media]http://i.imgur.com/yniE35D.jpg[/media]

Nagle Vaella znalazła się tuż przy nich. Ujrzała klatkę pełną zakrwawionych ptaków. Trzepotały, a światło odbijało się niemrawo w ich brudnych, nasiąkniętych posoczem piórach.
- Uwolnij je - rzekła młoda pani Bariar. - Zwróć im wolność.
Postać postąpiła zgodnie z jej słowami. Ptaki wzleciały wysoko w powietrze. Vaella powiodła za nimi wzrokiem, aż ujrzała biały puszek spadający z nieba.
- Co to jest? - wyciągnęła palec do góry. Ujrzała, jak zimne cudo rozpuszcza się na jej skórze.
- Śnieg. Nadeszła zima. Zobacz - postać również wyciągnęła palec, lecz po to, aby wskazać palcem obszar za Vaellą. Kobieta obróciła się i ujrzała, jak całe pole pokrywa głęboka warstwa pyłu. Wszystko zastygłe, martwe. - Kiedy ptaki były w klatce, nie brakowało im wody i jedzenia. A teraz? Uwolniłaś je, jesteś za nie odpowiedzialna. Jeżeli umrą, to będzie twoja wina.

Vaella ujrzała jak uwolnione ptaki szybują w jej kierunku. Zaczęły ją dziobać. Poczuła, jak kawałki skóry i mięsa oddzierają się od jej ciała.

- Niewolnicy znienawidzą cię za zniszczenie łańcuchów, które ich żywiły. Jeżeli będziesz w stanie tego dokonać i zyskają wolność… co dalej? Co z nią zrobią? Czy znajdziesz dla nich miejsce w nowym świecie?

Obudziła się z krzykiem. Nastał ranek.


- Pani krzyczała - Krwawnik siedziała przy łożu swojej pani. - Ja przestraszyłam się i wbiegłam bez pytania. Niech pani nie każe Krwawnik, Krwawnik nie chciała - kobieta pochyliła głowę, lekko drżąc.

Światło poranka wypełniło pomieszczenie. Zimne powietrze wdzierało się bezpardonowo przez okno, toteż Piwonia zaciągnęła zasłony i zapaliła w kominku. Klimat Valyrii był ciepły, jednak na tak dużych wysokościach zdarzały się zimniejsze dni.

Kiedy Vaella umyła się, uczesała i ubrała, usłyszała, że sahr Valticar czeka na nią w dużej komnacie.
- Czterdziestu zagłosowało - rzekł po przywitaniu się. - Wyniki ogłoszone będą na uroczystym śniadaniu, które rozpocznie się za niecałą godzinę. Pani matka jest już we wieży, w której dogorywa draco Qartheos. Jego syn, młody sahr Caspar pytał, czy panienka zechce ją odwiedzić i przypomina o uroczystości Nadania jego brata, która odbędzie się wieczorem. Poza tym jeden ze służących pani kuzynki przekazał, że młoda panienka Aerralis chciałaby zobaczyć się jak najszybciej z panią. Proponuje bardziej kameralne okoliczności, niż przy oficjalnym śniadaniu.

Zdaje się, że przed Vaellą czekał dzień obfitujący w wizyty.
 
Ombrose jest offline