Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-05-2016, 20:35   #11
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Noc była cicha. Szczelnie wtuliła się w Vaellę, spychając ją w objęcia sennych marzeń.

Wilgotno i zimno. Vaella biegła przez las. Uważała, aby nie potknąć się o pokryte mchem kamienie, wyciągnięte konary, gęste runo leśne. Ogarniało ją poczucie wolności, napełniało szczęściem, jednakże pod powierzchowną pierzynką radości był również strach. Przynajmniej zdawał się prawdziwy i konkretny. Nie fałszywy, jak dwór Valyrii ze wszystkimi jego mieszkańcami.

Wybiegła na polankę, gęsto usianą szkarłatnymi krwawnikami i piwoniami. W oddali piętrzyły się kamienie, a Vaella dostrzegła cienki zarys ruin. Z cieni wyłoniła się szczupła postać ciasno zawinięta czerwonym płaszczem. Ogromne monstrum, stanowiące jakby wypaczone odbicie nieznajomego, skrystalizowało się pomiędzy drzewami.

[media]http://i.imgur.com/yniE35D.jpg[/media]

Nagle Vaella znalazła się tuż przy nich. Ujrzała klatkę pełną zakrwawionych ptaków. Trzepotały, a światło odbijało się niemrawo w ich brudnych, nasiąkniętych posoczem piórach.
- Uwolnij je - rzekła młoda pani Bariar. - Zwróć im wolność.
Postać postąpiła zgodnie z jej słowami. Ptaki wzleciały wysoko w powietrze. Vaella powiodła za nimi wzrokiem, aż ujrzała biały puszek spadający z nieba.
- Co to jest? - wyciągnęła palec do góry. Ujrzała, jak zimne cudo rozpuszcza się na jej skórze.
- Śnieg. Nadeszła zima. Zobacz - postać również wyciągnęła palec, lecz po to, aby wskazać palcem obszar za Vaellą. Kobieta obróciła się i ujrzała, jak całe pole pokrywa głęboka warstwa pyłu. Wszystko zastygłe, martwe. - Kiedy ptaki były w klatce, nie brakowało im wody i jedzenia. A teraz? Uwolniłaś je, jesteś za nie odpowiedzialna. Jeżeli umrą, to będzie twoja wina.

Vaella ujrzała jak uwolnione ptaki szybują w jej kierunku. Zaczęły ją dziobać. Poczuła, jak kawałki skóry i mięsa oddzierają się od jej ciała.

- Niewolnicy znienawidzą cię za zniszczenie łańcuchów, które ich żywiły. Jeżeli będziesz w stanie tego dokonać i zyskają wolność… co dalej? Co z nią zrobią? Czy znajdziesz dla nich miejsce w nowym świecie?

Obudziła się z krzykiem. Nastał ranek.


- Pani krzyczała - Krwawnik siedziała przy łożu swojej pani. - Ja przestraszyłam się i wbiegłam bez pytania. Niech pani nie każe Krwawnik, Krwawnik nie chciała - kobieta pochyliła głowę, lekko drżąc.

Światło poranka wypełniło pomieszczenie. Zimne powietrze wdzierało się bezpardonowo przez okno, toteż Piwonia zaciągnęła zasłony i zapaliła w kominku. Klimat Valyrii był ciepły, jednak na tak dużych wysokościach zdarzały się zimniejsze dni.

Kiedy Vaella umyła się, uczesała i ubrała, usłyszała, że sahr Valticar czeka na nią w dużej komnacie.
- Czterdziestu zagłosowało - rzekł po przywitaniu się. - Wyniki ogłoszone będą na uroczystym śniadaniu, które rozpocznie się za niecałą godzinę. Pani matka jest już we wieży, w której dogorywa draco Qartheos. Jego syn, młody sahr Caspar pytał, czy panienka zechce ją odwiedzić i przypomina o uroczystości Nadania jego brata, która odbędzie się wieczorem. Poza tym jeden ze służących pani kuzynki przekazał, że młoda panienka Aerralis chciałaby zobaczyć się jak najszybciej z panią. Proponuje bardziej kameralne okoliczności, niż przy oficjalnym śniadaniu.

Zdaje się, że przed Vaellą czekał dzień obfitujący w wizyty.
 
Ombrose jest offline  
Stary 02-05-2016, 22:30   #12
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Koszmary nocy rozproszyły się i tylko wizja przedziwnej postaci z lasu czaiła się gdzieś na dnie umysłu. Wraz z nowym dniem szlachcianka poczuła przypływ sił i pewności siebie.

"Aerralis, mama! To nie może być zły dzień!" - pomyślała spontanicznie Vaella i zaraz potem przypomniała sobie o ostrzeżeniu Daemosa, by odpuściła sobie wieczorną ceremonię. Początkowo chciała go posłuchać, lecz... czy gladiator sam nie powiedział, że powinna przestać się nad sobą użalać i wyjść ze złotej klatki? No i jeszcze miała budować sobie wpływy i sojusze. A tylko z tego względu powinna okazać szacunek Casprowi i dotrzymać słowa.

- Dziękuję sahr Valticar. Oczywiście, nie zamierzam przegapić śniadania i miejmy nadzieję, triumfu mego małżonka. Później chciałabym zobaczyć się z panią matką. Gdyby potem dało się umówić obiad lub podwieczorek z Aerralis, byłabym zobowiązana. Jakby co, możemy wspólnie przygotować się na uroczystość Nadania. Nieraz za czasów panieńskich wspólnie się kąpałyśmy i szykowałyśmy na bale.

Dziewczyna uśmiechnęła się na wspomnienie sielskich czasów, po czym mina jej zrzedła.

- A czy ma pan wieści odnośnie mojego małżonka? - zapytała sahra - Przypuszczam, że na śniadaniu mam mu towarzyszyć... Czy protokół zobowiązuje mnie do jakichś szczególnych zachowań, jeśli faktycznie zostanie wybrany generałem?
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 03-05-2016, 12:03   #13
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Sahr Valticar zastanowił się.
- Nie usłyszałem żadnych plotek na temat wyboru, niech Bogowie pozwolą, żeby wygrał nasz dobry pan Targaryos. Swój głos na niego, jako przedstawiciel Valticarów, już złożyłem. Jednak nie jestem pewny, co do głosów innych. Komnata głosowania jest okrągła, otoczona magicznym szkłem, które z jednej strony jest przezroczyste, a z drugiej zamglone. Liczący widzą, kto podniósł rękę, lecz trzydziestu ośmiu głosujących, stojących obok siebie w okręgu, nie. Miejmy nadzieję, że los będzie pomyślny. Nowy generał wygłosi przemówienie, być może poproszą o to również panią, jeżeli pan Targaryos dostąpi tego zaszczytu. Tak, czy tak, dobrze byłoby, gdyby zabrała pani głos. Jeżeli nie jako wybranka serca dowódcy armii, to jako przedstawicielka Bariarów w Obsydianowej Twierdzy. Uprzejmym jest przedstawić się.

Następnie ruszyli ku dziedzińcowi wraz z tuzinem gwardzistów. Przeszli przez bramę, wychodząc na Szeroki Korytarz. Kilkudziesięciu niewolników czyściło z wiadrami pełnymi wody kamienistą posadzkę. Zapewne otrzymali polecenie od zarządcy, że na tak ważne święto Obsydianowa Twierdza ma lśnić czystością. Vaella przechodziła pomiędzy nimi, kiedy wszyscy padli na kolana, pochylając czoło nisko w jej kierunku. Zakrwawione ptaki w klatce.

- Pani pozwoli, że na chwilę zatrzymamy się - rzekł sahr Valticar. - Ujrzałem sahra dowódcę gwardii twierdzy i chciałbym prędko omówić kwestię zbrojowni i granicę terenu, którego strzeżenie należy do nas. Proszę się nie obawiać, jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia uczty.

Vaella kiwnęła głową, po czym pozwoliła odejść Valticarowi. Obok niej przeszło kilku strażników. Gdy spotkali się, powitali i zaczęli rozmawiać. Pani Bariar chcąc, nie chcąc podsłuchała rozmowę.
- Wy cholerni szczęściarze - jeden klepnął drugiego po plecach. - Kiedyś mogłem zaciągnąć się na służbę u Celtigara, teraz żałuję, że tego nie zrobiłem.
- Lepiej, żebyś żałował! - krzyknął inny.
- Ale ta opowieść… to niewiarygodne.
- Przysięgam na Meraxesa, że tak było. Wysłaliśmy Uthera i Garasa po dwie niewolnice, a oni wrócili… z dziesięcioma!
- Ale skąd mieli złoto? Czyżby kupiec na zewnątrz Muru Meraxesa postradał zmysły?
- Nie, to wszystko dzięki tej nowej szlachciance w twierdzy. Odkupiła dwie niewolnice za pięciokrotność ich ceny. Uther chciał, aby zapłaciła dziesięć złotych monet na głowę, koniec końców zapłaciła dwa razy mniej.
- Och, rozumiem.
- Tylko podała im złoto, Uther Savinyos popłynął z powrotem na targ i wydał zdobyte monety. Wrócił nie z dwoma, a z dziesięcioma kobietami.
- Marzenie, marzenie. Ładne były?
- Piekne, pronto z Yunkai! Pierwszą wziął draco Celtigar. Wyrywała się, ale i tak dupczył ją, jakby miał dwadzieścia lat. Gdy spuścił się, popchnął ją pomiędzy nas, jego żołnierzy. Mężczyźni mieli apetyt. Wydzierali ją sobie, aż skręciła kark. Ale minęła chwila, zanim to zauważono.
- Co za szkoda.
- Wziął ją sobie stary Urvas, on lubi takie.
- A co z pozostałymi dziewięcioma?
- Trzy wzięli pomiędzy siebie synowie Celtigara. Jeden chłop, jak dąb, drugi podobny wielkością i trzeci najmłodszy, może czternaście lat skończył. Dziwka próbowała jednego ugryźć, co skończyło się sztyletem w brzuch. Inna broniła swojej koleżanki, skończyła podobnie.
- Stary Urvas chyba piszczał z radości.
Wybuchnął powszechny śmiech.
- Draco Celtigar wziął kolejne cztery, po czym zmęczył się i poszły między nas. Przeszły przez setkę wojaków, ale tylko dwie padły z wyczerpania.
- A ostatnie dwie?
- Zakuto je w dyby. Na pewno mają pizdy pełne roboty.
- I nie tylko pizdy.
Znowu śmiechy.
- Ja nie wiem, jak miały wam wystarczyć tylko te dwie, które kupiła Bariar.
- Draco Celtigar najwyraźniej źle obliczył apetyty swoje i swoich wiernych gwardzistów.
Kolejna wesołość.

- Już jestem - obok Vaelli pojawił się sahr Valticar. - Czy możemy już iść?
 
Ombrose jest offline  
Stary 04-05-2016, 15:55   #14
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- Nie... Znaczy... Tak... - Vaella starała się zapanować nad chaosem w głowie.

W pierwszym momencie poczuła wstyd i wyrzuty sumienia tak palące, że aż skóra poczęła ją świerzbić od wyimaginowanego żaru. Miała ochotę rzucić się za strażnikami, zwyzywać ich, ukarać batami... ale uświadomiła sobie, że tak naprawdę najbardziej chciałaby ukarać siebie.

"Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem" - zwykła mówić jej niańka.

Vaella przymknęła powieki i wciągnęła głęboko powietrze w płuca. Daemos miał rację. Była rozpieszczanym szlachciątkiem, które ciągle daje się ponosić emocjom zamiast wykorzystać swoją inteligencję i pozycję do zrobienia tego, na co wielu nie mogłoby sobie pozwolić.

- Wszystko dobrze? - zapytał zaniepokojony sahr Valticar - Słabo pani?
- Tylko zakręciło mi się w głowie - odparła, otwierając oczy - To pewnie zmiana otoczenia.
Jeszcze raz odetchnęła pełna piersią i wyprostowała się.
- Sahr Valticarze, miałabym do Ciebie prośbę.
- Tak, pani?
- Spróbuj umówić mnie dziś lub jutro na spotkanie z draco Celtigarem. Jeśli będzie pytał o przyczynę czy chciał to przekładać, powiedz, że czuję się obrażona przez jego ludzi. Ale szczegóły nie są ci znane. Co też jest prawdą.

Zmarszczyła brwi. Powinna też porozmawiać ze swoim małżonkiem. W głowie jaśniał szalony, ale coraz bardziej precyzyjny plan. Musiała sprawić żeby wyznawane przez nią idee stały się opłacalne dla wysoko urodzonych, wtedy przyłączą się do niej inni - nawet ci pozbawieni empatii.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 04-05-2016 o 16:00.
Mira jest offline  
Stary 06-05-2016, 21:59   #15
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Owalna Sala była dużą, lecz nie największą bawialnią w Obsydianowej Twierdzy. Z powodzeniem mieściła kilka tuzinów szlachciców, służbę, straże pałacowe oraz prywatne każdego wysoko urodzonego. Na podeście stali grajkowie przywołujący tęskne melodie. Barwne nuty wznosiły się niczym ptaki w powietrzu przepełnionym perfumami oraz zapachami potraw. Osiadały na satynowych draperiach w odcieniu ciemnego granatu i szkarłatu. Ogromny żyrandol uginał się od świec, których światło barwiły szlachetne rubiny i szafiry.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=hkDXNSWJLuo[/MEDIA]

Dania już podano, jednak goście wciąż nie zasiadli do stołów. Stali w mniejszych, lub większych grupkach. Jedni śmiali się, żartowali, przekomarzali. Inni prowadzili znacznie bardziej oszczędne rozmowy i zdawało się, że przybyli w interesach. Damy prezentowały wspaniałe stroje i fantazyjne fryzury. Jedne wplatały we włosy kwiaty, inne nawlekały koraliki, lub nosiły w nich biżuterie. Mężczyźni - jedni tłuści i rubaszni, inni szczupli i muskularni - wydawali się jedynie nieco mniej oszczędni w swoich ozdobach. Zgodnie z ostatnią modą niektórzy z nich farbowali platynowe loki na odcienie burgundu, onyksu, lub grynszpanu.

Vaella obróciła się, słysząc znajomy śmiech. Wnet poczuła, jak delikatna kobieca dłoń łapie ją pod ramię i prowadzi między ludzi.

[media]http://awoiaf.westeros.org/images/8/8b/Daenerys_DanyinMeereen.jpg[/media]

Saehra Aerralis, kuzynka! Cała odziana w złote szaty i w złotym diademie odróżniała się na tle tłumu, a nie było to łatwe. Zdawała się piękniejsza, niż kiedykolwiek wcześniej. Można byłoby przysiąc, że to zaręczyny ją tak odmieniły. Saehra ucałowała Vaellę, po czym zaśmiała się perliście.
- Jaki wstyd, że dopiero teraz się spotkałyśmy - uśmiechnęła się. - Pozwól, że zaprowadzę cię do stołu. Niedługo zacznie się uczta.

Na ambonę wszedł draco Vallaeron. Witał gości, kiedy Saehra wprowadziła Vaellę na podwyższenie, gdzie ustawiono okrągły stół, przy którym siedzieli członkowie rodów Obsydianowej Twierdzy. Sahr Caspar Qartheos powitał ją szerokim uśmiechem.
- Tutaj usiądzie twój mąż - rzekła Saehra, wskazując wolne miejsce. - Ja będę po twojej drugiej stronie. Nie mogę się doczekać.

Zdawało się, że nie ona jedyna. Wszyscy pospiesznie usiedli na wskazanych miejscach. Ze swojego Vaella widziała każdego szlachcica. Dopiero w tej chwili poczuła naprawdę, jaki splendor zyskał jej ród. Przejawem tego było chociażby usadowienie jej wśród najwspanialszych. Splendor... który mógł zostać prędko utracony, jeżeli głosowanie okaże się niekorzystne.

Draco Vallaeron zszedł z mównicy. Obok niego pojawił się... tak, to był jej mąż! Aeron Targeryos! Wysoki, muskularny mężczyzna, którego przystojną twarz otulały długie i białe, niczym mleko włosy. Fiołkowe oczy wydawały się neutralne - nie zdradzały żadnych uczuć. Vaella uznała, że gdyby stanęła przy Aeronie, większość ludzi wzięłoby ich prędzej za rodzeństwo, niż małżeństwo - tak bardzo byli podobni. Z drugiej strony przymioty ich urody stanowiły raczej powszechny kanon wśród valyrijczyków czystej krwi.

[MEDIA]http://i.imgur.com/sPHzhWu.jpg[/MEDIA]

- Głosowanie odbyło się - rzekła nieznana Vaelli kobieta, gdy draco Vallaeron ustąpił jej miejsca. Następnie zamilkła, pozwalając na gromkie oklaski. - Spośród czterdziestu rodów Meraxes, Balerion i Vhagar, a także pozostali bogowie, wybrali dwóch śmiałków godnych wspaniałego stanowiska, jakim jest przewodzenie sahrom i draco na polach bitwy. Spośród tych dwóch ludzie wskazali jednego.

Vaella pocierała nerwowo palce. Saehra uścisnęła jej dłoń, jednak nerwowość jedynie wzmogła się.

- I jest nim draco Aeron Targeryos.

Ludzie krzyczeli. Ze szczęścia, lub oburzenia. Vaella poczuła, jak kamień spada jej z serca. Wszystko działało się tak szybko. Draco Vallaeron uśmiechał się, jednak jego twarz poczerwieniała. Aeron Targeryos podszedł do mównicy.

- Stało się! - krzyknął, podnosząc rękę do góry w geście zwycięstwa. Vaella nigdy nie widziała go tak roześmianego i szczęśliwego. Poczuła, że kręci się jej w głowie. Wielu szlachciców wstało i zaczęło klaskać. Zapanował chaos, niczym na miejskim targu. - To zaszczyt! To godność! Zwycięstwo! - punktował.

Zdaje się, że draco Aeron Targeryos chciał, aby twarz jego konkurenta wybuchła.

Wnet mąż Vaelli jednak podniósł ręce, by uspokoić tłum. Zaczął przemawiać spokojniej.

- Zwycięstwo nie tylko moje, ale i całego Imperium Valyriańskiego. Tu w tym miejscu, przy świadkach w osobie bogów i ludzi przysięgam na mój honor...

- Bękarci honor! - wrzasnął ktoś z sali, ale prędko został uciszony.

- ... że oddam całego siebie obowiązkom, jakie towarzyszą stanowisku generała. I będę odnosić sukcesy, dalej rozsławiając Valyrię wraz z całą jej potęgą. To prawda, jesteśmy wielką siłą. Nasi wrogowie jednak nie są bezbronni i z lubością pragną wykorzystać każde potknięcie, każdy zły ruch...

Owalna Sala przycichła, słuchając Aerona Targaryosa.

- ...jednak ja na żaden nie pozwolę! - uderzył dłonią w mównicę. - I niech mnie Balerion spali, jeżeli moje słowa są kłamstwem! - to rzekł, po czym uśmiechnął się, a wiwaty na nowo rozbrzmiały.

- Chciałbym korzystając z okazji przedstawić moją niedawno poślubioną małżonkę, Vaellę z rodu Bariarów - rzekł, a uwaga blisko dwustu ludzi skierowała się na nią. - Jest to dama nie tylko piękna i delikatna, ale również bystra, inteligentna i mądra. Nie zdziwiłbym się, gdybym został wybrany na generała głównie dlatego, gdyż Czterdziestu zależało na radach, jakie będzie mi, niech dadzą bogowie, udzielać - roześmiał się, jednak nie były w tym ani cienia drwiny. Spojrzał na nią ciepło i z miłością. Uczuciami szokującymi i których się nie spodziewała. - Oczekujmy jej przemówienia po pierwszym daniu - dodał, po czym zszedł z mównicy. Skierował się następnie na siedzenie obok Vaelli w akompaniamencie oklasków.

- Mówiłem to na serio - rzekł szeptem, gdy już usiadł obok niej. Wziął ją za dłoń, po czym ucałował. Następnie położył wargi na policzku i ustach Vaelli. - Małżeństwo z tobą było lepszą rzeczą, niż mógłbym się spodziewać.
- Co masz na myśli? - Bariar miała wrażenie, że coś więcej kryje się za słowami małżonka.
- Głosowanie było wyrównane. Głosy rozdzieliłyby się mniej więcej po równo, być może to Vallaeron by wygrał. Koniec końców największą zagadką był Celtigar i to jak zagłosuje on, i rody pod nim. I wyobraź sobie... że przyszedł na głosowanie pijany, rubaszny i nawet śpiewał... po czym złożył głos na mnie, a to wszystko przesądziło. To wszystko dzięki tobie... Nawet do głowy by mi nie przyszło, aby zjednać go, wysyłając mu kurwy - Aeron pokręcił głową. - Niby dziewica, a wie najlepiej, że mężczyzna ma ster, a jego nazwa to kutas. Wysterowałaś penisem Celtigara nawet nie będąc w jego pobliżu, to prawdziwy majstersztyk - znów pocałował ją w policzek. - Zdaje się, że jesteś graczem - dodał.

Vaella dopiero po chwili przypomniała sobie, że w jej gardle zalega kawałek cytrynowego ciastka i należałoby go przełknąć.

- Cieszę się też, że wydoroślałaś i w końcu uświadomiłaś sobie, że niewolnicy to nie ludzie, lecz tylko narzędzia, którymi należy się posługiwać. Bez chwili wahania posłałaś je na śmierć i kutasy. Obawiałam się, że w Obsydianowej Twierdzy będziesz nierozważnie próbowała propagować swoje bzdurne przekonania, lecz ty po prostu zmieniłaś je na lepsze. Jestem dumny - rzekł Aeron i znów ją pocałował. - Teraz twoja kolej. Wyjdź i powiedz im to, co chcą usłyszeć.

Mównica stała pusta i czekała na Vaellę.
 
Ombrose jest offline  
Stary 07-05-2016, 20:16   #16
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Vaella uśmiechała się delikatnie, samymi tylko kącikami ust. Dłonie, które schowała pod stołem miała mocno zaciśnięte na materiale sukni, grożąc jej rozdarciem, gdyby szlachcianka postanowiła si ruszyć.

W całym ciele czuła truciznę Aerona. Czuła jad, który sączył w jej żyły. Mężczyzna napawał się jej krótkowzrocznością, kpił z dobrego serca. Grał z nią w jakąś chorą grę od momentu, kiedy się spotkali. Dziewczyna westchnęła. Jednak każda gra towarzyska potrzebuje przynajmniej dwóch graczy...

Rozluźniwszy dłonie, Vaella wychyliła szybko zawartość swego kieliszka, po czym ze znacznie szerszym uśmiechem podniosła się i dumnym krokiem ruszyła w stronę mównicy. Gdy zajęła miejsce, wymieniła czułe spojrzenia z małżonkiem, po czym rzekła z powagą głosem czystym i jasnym jak kryształ:

- Bękart. Tak nazwano jeszcze przed paroma chwilami draco Aerona Bariara. - celowo wymówiła pełne nazwisko, by przypomnieć, że to jej rodowód jest "silniejszy" - Mój mąż jest zbyt dobrze wychowany, by zwrócić na to uwagę, lecz słyszeliśmy to wszyscy. Bękart. Człowiek, którego tylko połowa krwi jest szlachetna. Pochodzący z nieprawego łoża. Ktoś... kto nie powinien się narodzić. A tak się stało. I zobaczcie teraz. Zobaczcie wszyscy co ten bękart osiągnął. Jest generałem! Zrobił to sam, własnymi siłami, umiejętnościami i cnotami. Niewielu w niego wierzyło, a jeszcze mniej wspierało. Ten człowiek jednak pokonał uprzedzenia i udowodnił... Udowodnił jak mało kto, że jest godzien stanowiska generała! Wspaniały przywódca, genialny strateg, niezrównany wojownik, smoczy jeździec, ale też zwykły, honorowy żołnierz. Popatrzcie na niego i pamiętajcie o jego pochodzeniu za każdym jego triumfem. On bowiem ma w sobie nie tylko błękitną krew jeźdźców smoków, ale krew całej Valyrii! I jest żywym dowodem na to, że każdy mieszkaniec naszej pięknej krainy winien być traktowany po ludzku. Proponuję więc wznieść toast nie tylko za mego utalentowanego małżonka, ale za całą Valyrię!

Vaella potoczyła wzrokiem po gościach uroczystego śniadania, gotowa znieść najgorsze obelgi. Miała w tym jednak satysfakcję - cokolwiek zostanie w nią wymierzone, zostanie wymierzone również w Aerona Bękarta.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 07-05-2016, 20:51   #17
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Na początku przemówienia w Owalnej Sali rozległy się szmery. Czyżby Vaella Bariar ubliżała swojemu mężowi? Nagle jednak ton zmienił się na weselszy, bardziej wzniosły i ku chwale Valyrii… ludzie wstali, rozległy się oklaski.
- Wiwat za draco Aerona Bariara i jego piękną małżonkę Vaellę! - krzyknął sahr Valticar. Jego zawołanie zostało podtrzymane przez tłum.

„Mówiłam, że każdy mieszkaniec naszej pięknej krainy winien być traktowany po ludzku… a oni się ucieszyli. Nie przyszło im do głowy, że niewolnicy również wliczają się do tej grupy”, pomyślała Vaella. Ujrzała, że Aeron podchodzi do niej i staje obok. Gestem uciszył tłum.

- Skoro Targaryenowie nie chcieli, abym był Targaryenem - rzekł donośnie i z cierpkością. - To pozwolę Bariarom nazwać mnie Bariarem. Dzisiaj umarł draco Aeron Targeryos, bękart. Narodził się draco Aeron Bariar, generał.

Rozbrzmiała cisza. Młody generał zaklasnął dłońmi, po czym rzekł:
- Niech rozpoczną się tańce!

Muzyka rozbrzmiała na nowo. Smyczki, flety, inne instrumenty strunowe. Wielkie rody Valyrii ustawiły się parami w rzędzie dookoła owalnej sali, wypełniając cały jej obwód. Rozpoczął się taniec. Trzy kroki do przodu, jeden w lewo, jeden do tyłu i kolejny w prawo. Następnie każda para spokojnym, dostojnym krokiem obracała się wokół własnej osi, dotykając się wyciągniętymi wysoko prawymi dłońmi. Wzór się powtarzał.

- Ludzie wypierają rzeczy, które ich bolą - rzekł draco Aeron. - Ja uznałem, że jak zignoruje moje bękarctwo, to i ludzie o nim zapomną. Ty jednak… wyrwałaś tę drzazgę, która utkwiła w mojej skórze. Bolało, lecz teraz… nie ma jej. Mam nazwisko jednego z Czterdziestu, względem prawa nie jestem już bękartem. Nie znaczy to, że nie będą mnie tak nazywać, jednak i tak otrzymałem od ciebie duży dar, pani żono. Czy chciałabyś może otrzymać coś ode mnie w podzięce?
 
Ombrose jest offline  
Stary 08-05-2016, 18:12   #18
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Vaella spojrzała w oczy małżonkowi.
- Być może poproszę cię o przysługę, panie... mężu. Dziś zostałam obrażona przez strażników Celtigara ich wulgarnymi opisami tego, co robili z niewolnicami. Ale to cię oczywiście nie obchodzi. - uśmiechnęła się, udając wyrozumiałość - Powinno cię jednak zainteresować, że strażnicy zamiast wykonywać swoje obowiązki, wolą gadać o dupach. I to na warcie, nie bacząc nawet na szlachetnie urodzone damy w pobliżu. Tak naprawdę, sami im to robicie... wyposzczenie, a potem mętlik w głowie. Czy to służy w ogóle dyscyplinie? Dlatego warto stworzyć alternatywę. A gdyby zamiast niewolnic stworzyć domy uciech? Czytałam o takich... miejscach. Nie popieram tego, ale wydaje się to lepszym rozwiązaniem jeśli strażnicy od czasu do czasu będą mogli skorzystać z wdzięków kobiet do kupienia, a nie rzucać się na nie jak zwierzęta i... rozszarpywać. Naprawdę cie to nie rusza? To musiała być... straszna śmierć. - Vaella powstrzymała emocje, po czym znów starała się dostosować logikę do odbiorcy - Pomyśl, panie mężu. Tutaj będzie wszystko pod kontrolą. Żadnych chorób, a jeśli któryś skrzywdzi dziewczynę, dostanie zakaz wstępu lub nawet będzie musiał pokryć... szkody. W ten sposób też żołd, który często trwonią na pijackie burdy zostanie ulokowany gdzieś indziej. Ba, może nawet w twojej kieszeni.

- W naszej kieszeni - poprawił ją Aeron. - To dobry pomysł. Wojną oraz moją posadą zyskamy prestiż, lecz zyskiwane łupy traktowane są jako własność całej Valyrii. Żołnierz, który wywalczy niewolnika w Yunkai mieczem, aby go zachować w Valyrii, musi go kupić. Inaczej trafia on jako własność skarbca Imperium. Bariarzy są biedni. Burdele mogą to zmienić.

Trzy kroki do przodu, jeden w lewo, jeden do tyłu, jeden w prawo. Następnie obrót wokół własnej osi.

- Problemem jest tylko to, że burdeli nie brak w Valyrii. Mam na myśli Domy Poezji, które należą do Vallaeronów. Nasza relacje z nimi już teraz są nieciekawe, odkąd to ja zostałem generałem. Jeżeli dodatkowo uznają nas za konkurencję… na pewno nie pokochają nas przez to bardziej. Pytanie, czy jesteśmy wystarczająco silni, żeby z nimi walczyć. Kiedy ja wyruszę na wojnę, ty zostaniesz sama z nimi i tym wszystkim. Jesteś pewna, że dasz radę tańczyć z takim wrogiem?
- Czy właśnie tego nie robię? - uśmiechnęła się, ta uwaga faktycznie ją rozbawiła - Wiem, że do zniesienia niewolnictwa długa droga. Więc chcę chociaż polepszyć sytuację tych dziewczyn. Możesz się śmiać, ale sam widzisz, że to co proponuję jest logiczne. I być może zwiększy twoje... nasze wpływy... a nawet bogactwo.
- Mówię, że się zgadzam. Po prostu uważaj, aby nie wzlecieć zbyt blisko słońca - odparł Aeron, po czym zmienił temat. - Z twoich słów wynika, że jednak wciąż chcesz znosić niewolnictwo samo w sobie… to trochę rozczarowujące. Czyżby ruszyło cię sumienie w związku z tymi dziesięcioma kobietami? Naprawdę nie powinnaś zaprzątać sobie nimi głowy.
- Dlaczego nie? - spojrzała mu w oczy, chcąc sprawdzić czy z niej szydzi - Ja nie chciałabym tak skończyć i uważam, że to straszne. A ja jestem po części odpowiedzialna za stworzenie tej sytuacji.
- Świnie i woły też zapewne nie chciałyby umierać, też nie chciałabyś kończyć jak one, ale i tak nie stronisz od pieczeni. Czym niewolnicy różnią się od zwierząt? To ludzie znikąd, czarni, obdarci, bez wiedzy historycznej, religijnej, geograficznej. Bez manierów, dumy, inteligencji. Jednak stanowią potężną siłę dla nas ze względów gospodarczych, budowlanych i dlatego są ważni. Inne imperia korzystają z niewolników, dlaczego Valyria miałaby postępować inaczej? Jeżeli z nich zrezygnuje, inne będą rosnąć szybciej i wspanialej. A my podupadniemy. Masz miękkie serce. Zbyt miękkie.
- Chodzi o godność. I o wpływ na własny los. To że nie mają manier czy wiedzy, nie znaczy, że nie mają pragnień. Czują tak samo jak my. Rzeźnik, który najpierw pozbawia świni nóg i przypala żeby dłużej żyła, jest sadystą i od niego bym wieprzowiny nie zjadła. Śmierć śmierci jest nierówna. Wolisz ginąć na polu bitwy czy z kutasem wroga w dupie? - spojrzała na niego zadziornie - Natomiast opłacalność niewolnictwa jest tylko pozorna, bo musisz i tak tych ludzi kupić, utrzymywać. Równie dobrze można by im zapłacić za pracę i pozwolić by sami decydowali czy będą zbierać na budowanie własnego gniazdka, czy zasilą kiesę jakiegoś bimbrownika lub... właściciela burdelu.

- Ale na te zbytki trzeba mieć już więcej pieniędzy. Co innego podać resztki ze stołu niewolnikowi i kazać mu pójść spać do magazynu, a co innego otworzyć rodowy skarbiec, dać prawdziwe monety z wytłoczonym smokiem Valyrii na rewersie i patrzeć, jak wręcza je w palce jakiejś dziwki. Wkrótce niewolnik chciałby więcej i więcej i doszedłby do wniosku, że właściwie to niczym nie różni się od nas, Valyrijczyków i powinien mieć te same prawa, co my. Jedno powstanie później ty i ja leżymy zabici w naszych łożach z poderżniętymi gardłami, a przypadkowe szumowiny z Yunkai śmieją się, żonglując naszymi złotymi łyżkami.

Aeron pokręcił głową.
- A co z najcięższymi pracami w kopalniach, gdzie wilgoć i temperatura dają się we znaki? Kto w nich będzie pracował, jeżeli niewolnicy, którzy wcześniej zajmowali się wydobyciem odkryją, że tak właściwie to wolą udać się na północ poza półwysep, gdzie będą siać zboże, hodować owce i tańczyć każdego wieczora? Kto będzie ciągnąć kamienne bloki na budowę murów i wież? Na sam koniec… nawet nie masz pojęcia, ile Valyria zarabia, sprzedając zdobytych niewolników wyspom Letniego Morza oraz zachodniemu Essos. Kupcy zbijają majątek na niewolnikach. Valyria zbija majątek na niewolnikach. To smutne, że jedna z Czterdziestu bardziej dba o los czarnych prostaków z podbitych ziem, niż o własne imperium.

Ostatnie nuty rozbrzmiały. Taniec zakończył się. Valyrijczycy zaczęli udawać się na spoczynek. Gdyby to była uczta wieczorna, pełna zakrapianych trunków i piwa, śpiewom i śmiechom nie byłoby końca aż do rana… Jednakże dzisiejsza impreza stanowiła wydarzenie innego sortu. Nie wszyscy cieszyli się z wyboru Aerona Bariara na generała na tyle, by świętować to przez cały dzień.

- Wybieram się na Międzymurze - rzekł Aeron Bariar. - Ty wróć do domu i przygotuj się na pierwszą wspólną noc.
- Włożę sztylet pod poduszkę - odparła i odwróciła się.

Nie było sensu rozmawiać z tym człowiekiem dłużej. Próbowała natomiast wypatrzeć kuzynkę.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 09-05-2016, 20:14   #19
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Vaella szukała swojej kuzynki, napotkała jednak na drodze innego krewnego. Sahr Etahn Daldaerys wyrósł od czasu ich wspólnego spotkania w Gwiaździstej Przystani. Mógł mierzyć nawet dwa metry wzrostu, jednakże wydawał się przeraźliwie chudy i chorowity. Ich dziadkowie byli kuzynami, więc skoligacenie nie zdawało się największego stopnia.

Jego długie, cienkie palce zaciskały się na sobie. Jasne, zielonkawe oczy zdawały się zbyt głęboko osadzone i otoczone cieniami, jak gdyby nie wysypiał się. Mimo to sahr Etahn był przystojnym mężczyzną, choć w pewien niepokojący sposób.

[MEDIA]https://dncache-mauganscorp.netdna-ssl.com/thumbseg/1342/1342357-bigthumbnail.jpg[/MEDIA]

- Witam panią Bariar - rzekł ochrypłym głosem. - Proszę przekazać mężowi moje gratulacje.
- Kuzynie! - Vaella naprawdę ucieszyła się, widząc znajome oblicze, po chwili jednak spochmurniała. - Przepraszam, już nie jesteśmy dziećmi. Oczywiście, przekażę, sahr Etahnie. Miło cię widzieć.
- Mnie ciebie też - zdaje się mężczyzna nie żywił urazy za bezpośredni ton. Teraz też zwracał się do Vaelli per ty. - Mam nadzieję, że odwiedzisz mnie kiedyś w Czarnym Zamku. Nie mam tak wielu przyjaciół, jak twoja kuzynka. Bywam… samotny. Oczywiście zapraszam również twojego małżonka. Nie chciałbym wzbudzić jakichkolwiek bezecnych podejrzeń. A rzecz wiadoma, jacy ludzie są i jak wielkie jest ich zamiłowanie do wszelakich… patologii.
- Chętnie skorzystam z zaproszenia, choć za męża nie ręczę. Jak widzisz, to teraz bardzo zajęty człowiek - rozłożyła ręce, lecz na jej twarzy nie pojawiła się ani odrobina żalu.
- Myślę, że mogę ci pomóc - sahr Etahn rzekł cicho, po czym zwięźle pożegnał się i odszedł. Vaella próbowała odnaleźć go, lecz zdawało się, że tłum go całkowicie pochłonął.

Wyszła z Owalnej Sali z sahrem Valticarem u boku. Tutaj czekała jej pozostawiona straż.
„Jak mogliby mi pomóc, gdyby ktoś w środku zechciał wbić sztylet w moje serce?”, pomyślała Vaella. Jednakże nie mogła ich zabrać do środka. Gdyby postąpił tak każdy szlachetnie urodzony, prędko w Owalnej Sali brakłoby miejsca. Na dodatek… żaden głupiec nie ośmieliłby się wyrządzić krzywdy jednemu z Czterdziestu przy tak wielu świadkach.

Ruszyła dziedzińcem w kierunku długiego balkonu ciągnącego się wzdłuż klifu. Marmurowe kolumny podtrzymywały strop pokryty warstewką obsydianu. W przestrzeni, która ciągnęła się - zdaje się bezkreśnie - ujrzała dwa ogromne smoki wzlatujące z zielonej doliny. Jeden był czarny, drugi biały. Przez chwilę tańczyły na niebie, by w następnej poszybować ku horyzontowi.
- Smok nie jest niewolnikiem - mruknęła do siebie. Sahr Valticar jednak usłyszał te słowa i postanowił na nie odpowiedzieć.
- Wielokrotnie planowano budowę lochów dla smoków. Przygotowywano jaskinie, groty, gdzie draco mogliby przechowywać swoje ogniste skarby. Prędko wielkie rody odeszły od tego pomysłu, gdy odkryto, jak bardzo niewola je osłabia. Wypuszczone smoki są na pewno znacznie mniej dyspozycyjne, jednak same dbają o pożywienie, a kiedy pan szczególnie potrzebuje ich pomocy, wyczuwają to przez więź zrodzoną w rytuale Nadania.
- Wiem to, sahr - odparła Vaella.
- Smoki są nieprzewidywalne - ciągnął mężczyzna. - Rola generała jest taka trudna właśnie dlatego, bo musi przewidzieć wszelaki chaos i nad nim zapanować. To nie skrzydlate konie ziejące ogniem, bezwzględnie posłuszne lejcom. To ogień i krew, złączone w ciało.

„Biedak taki stary, a wciąż marzy o swoim własnym smoku”, ze smutkiem pomyślała pani Bariar. "Niektóre nadzieje umierają dopiero z nami samymi."

Wieża Qartheosów nie wyróżniała się niczym od innych. Vaella szła po jej spiralnych schodach w górę, podążając za służebną dziewką.
- Sahr Qartheos nie wrócił jeszcze z uczty - ta mówiła. - Jednak polecił mi wpuszczać panią, kiedy tylko pani zechce. A także gościć mięsem i winem.

Vaella nie była ani głodna, ani spragniona.

Wnet jej oczom ukazał się pokój, w którym pachniało zgnilizną. Już bała się, że ujrzy swoją matkę na łożu śmierci, lecz na szczęście dostrzegła siwą, skołtunioną brodę nieznajomego mężczyzny. Przeszła do pokoju obok, gdzie liczyła, że spotka matkę.

- Wielki Zielarz spożywa owsiankę - rzekła starszawa kobieta, która przyrządzała maści przy dużym, pełnym najróżniejszych specyfików stole. - Oczywiście z przyjemnością przerwie posiłek na rzecz rozmowy z panią. Czy mam go zawołać?
- Wpierw chcę ujrzeć moją matkę - odparła Vaella.

Leżała na ogromnym, wspaniałym łożu. Okryto ją aksamitem, jedwabiami. Włożono pod nią miękkie poduszki. Vaella westchnęła głęboko, gdy spomiędzy materiału wyłoniła się znajoma twarz. Służąca przystawiła taboret, na którym młoda pani Bariar usiadła. Pogładziła chłodną, lecz wciąż żywą rękę matki. Kobieta spała po wypiciu makowego mleka. Vaella dotknęła jej długich loków.

„Jej włosy i moje mają dokładnie tę samą barwę”, pomyślała. „Jednak moje zdają się srebrne, a jej siwe.”

- Malarrze… czy to twój głos usłyszałam? - rozległ się cichy głos na w pół wybudzonej kobiety. - Śniło mi się, że umarłeś. Na bogów, jaki okrutny sen… Proszę, pocałuj mnie. Chcę poczuć twoje ciepłe usta. W śnie były takie zimne, gdy przywieźli cię z miasta niewolników. Wciąż jeszcze czuję pod palcami całun szorstki od skrzepłej krwi. Malarrze… proszę powiedz… jak bogowie mogą być tak okrutni, by zsyłać na głowę żony tak wstrętny sen?

„Są na tyle okrutni, aby utkać z niego rzeczywistość, matko”, pomyślał ze smutkiem Vaella.
 
Ombrose jest offline  
Stary 13-05-2016, 08:27   #20
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Vaella posiedziała chwilę z matką. Nie chciała jej budzić, ale uważnie przyjrzała się stanowi rodzicielki. Nie widząc żadnych niedopatrzeń, udała się na rozmowę z Wielkim Zielarzem. Mężczyzna lata młodości miał już za sobą, lecz jego spojrzenie wydawało się bystre. Vaella była w stanie uwierzyć, że to odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu, lecz koniec końców liczyły się rezultaty.

- Jak często moja matka dostaje makowe mleko? Czy jest to konieczne? - spytała, mierząc mężczyznę uważnym spojrzaniem.
- Staramy się ograniczać makowe mleko - odparł mężczyzna. - Kiedy pani matka krzyczy z bólu, lub jej gorączka wzrasta... Czasami miewa drgawki. Jest jednak silna i dość szybko efekty przechodzą. Nie zawsze ku naszemu zadowoleniu.

- Jaki jest jej stan zdrowia? - zadała kolejne pytanie
- Sądzę, że jeżeli chwilę pani poczeka, będzie w stanie porozmawiać z panią matką. Niedługo, gdyż potrzebuje odpoczynku. Proszę też jej nie denerwować, jeśli to możliwe. Została przywiozona z domu w dość złym stanie, majaczyła, pluła krwią i wykazywała typowe objawy cierpkiej krwi. Stosujemy pijawki, lecz pani matka przede wszystkim potrzebuje czasu.
- Dobrze, dziękuję. Gdzie mogę w takim razie poczekać?
- Czy nie byłoby najdogodniej przy jej łożu?
- Jeśli nie będę przeszkadzać. Dziękuję.
Vaella ukłoniła się i wróciła do matki. Po chwili namysłu wzięła szczotkę i zaczęła rozczesywać delikatnie włosy rodzicielki.

Sekundy przemieniły się w minuty, a te w kwadranse. Wreszcie matka Vaelli poruszyła się na łożu i rozwarła oczy.
- Czy… czy to ty, moje dziecko? - zapytała.

Dziewczyna przysunęła się bliżej i uśmiechnęła ciepło.
- Witaj matko. - powiedziała - Jak się czujesz?
- Dobrze się czuję… nie przejmuj się mną - słabym głosem odparła Baela, również siląc się na uśmiech. - Masz teraz tyle na głowie… i żadnego oparcia - mruknęła. - Musisz trzymać się blisko braci. To ważne, aby rodzina była razem. Aemar został w domu, ale Vagar jest rekrutem w gwardii pałacowej… czy już go widziałaś? Ma szesnaście lat, jest już dorosłym mężczyzną. Planowałam, że się pobierzecie, ale ty wybrałaś innego - zakaszlnęła. - Bękarta.
- O czym ty mówisz, mamo? Miałabym poślubić młodszego brata? - Vaella uśmiechnęła się rozbawiona, najwyraźniej mleko makowe wciąż działało na matkę. - Dzięki mojemu mężowi jesteśmy tu, obie. To dzięki temu małżeństwu masz najlepszą opiekę i będziesz mogła wyzdrowieć. Powinnaś to rozumieć.
- Ależ rozumiem to, dobre dziecko. Po prostu… przeze mnie musisz zaciągać dług wdzięczności. To matka powinna pomagać dziecku, a ja jestem tylko ciężarem. Proszę, przekaż mi wieści. Czy głosowanie okazało się korzystne dla Targeryosa?
- Tak zostałam generałową. - powiedziała z udawaną dumą - To umocniło pozycję naszego rodu.Spotkałam też kuzyna Ethana. Zaprosił mnie do siedziby Daldaerysów. Powiedz mamo, czy potrzebujesz tu czegoś? Może jakiejś służby?

Baela westchnęła.
- Służba to jedyne co tu mam. Jeżeli mogę cię o coś prosić, to opiekuj się bratem… i pozwól mu opiekować się tobą - rzekła, po czym zasnęła.

Vaella pokiwała głową. Poczuła się bardzo samotna. Nie dogadywała się z bratem najlepiej od kiedy odkrył jej spiskową działalność, ale rozumiała matkę. Obiecała sobie, że gdy znajdzie chwilę czasu, wyśle zaproszenie do koszar, by brat ją odwiedził. Wstała ze swojego miejsca i wyszła.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172