JD usiadł przy barze, zamówił piwo, aby nikt się do niego nie przyczepił i zaczął słuchać wiadomości. Niestety, akurat trafił na prognozę pogody.
Widać świat nie stanął jeszcze całkiem na głowie, a ludzi wciąż obchodziło czy jutro przyjdzie im zmoknąć, czy nie.
Czekając na informacje z Londynu,
Ashford postanowił przysłuchać się rozmowom innych klientów. Słysząc, jak jeden z grupy Polaków, którzy bawili się niedaleko przy stoiku, zamawia krwawą mary, poczuł jakby uścisk w żołądku. Było to zupełnie irracjonalne doznanie.
Wtem ktoś dosiadł się obok.
Dziwny jegomość w ciemnoczerwonym płaszczu, staromodnym fraku, niechlujnie ułożonych czarnych włosach i (!) okularach przeciwsłonecznych uśmiechnął się szeroko, czując na sobie spojrzenie
JD.
- Piękną mamy dziś noc, nieprawdaż?
Nim Brujah zdążył odpowiedzieć, ciało nieznajomego zaczęło się zmieniać... jakby wyrastały z niego zupełnie nierzeczywiste cienie macek, które coraz bardziej konkretyzowały się, nabierając cielesnej formy... pełnej przerażających oczu i zębów!
Ktoś z sali krzyknął, słychać było trzask tłuczonego szkła. Wtem obcy natarł na
JD.
- Diabolista zostanie ukarany. - powiedziało jednocześnie kilka jego cienistych szczęk, nim rzuciły się, by pokąsać upatrzoną ofiarę.