Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-05-2016, 21:49   #131
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
JD usiadł przy barze, zamówił piwo, aby nikt się do niego nie przyczepił i zaczął słuchać wiadomości. Niestety, akurat trafił na prognozę pogody.


Widać świat nie stanął jeszcze całkiem na głowie, a ludzi wciąż obchodziło czy jutro przyjdzie im zmoknąć, czy nie.

Czekając na informacje z Londynu, Ashford postanowił przysłuchać się rozmowom innych klientów. Słysząc, jak jeden z grupy Polaków, którzy bawili się niedaleko przy stoiku, zamawia krwawą mary, poczuł jakby uścisk w żołądku. Było to zupełnie irracjonalne doznanie.

Wtem ktoś dosiadł się obok.
Dziwny jegomość w ciemnoczerwonym płaszczu, staromodnym fraku, niechlujnie ułożonych czarnych włosach i (!) okularach przeciwsłonecznych uśmiechnął się szeroko, czując na sobie spojrzenie JD.

- Piękną mamy dziś noc, nieprawdaż?

Nim Brujah zdążył odpowiedzieć, ciało nieznajomego zaczęło się zmieniać... jakby wyrastały z niego zupełnie nierzeczywiste cienie macek, które coraz bardziej konkretyzowały się, nabierając cielesnej formy... pełnej przerażających oczu i zębów!

Ktoś z sali krzyknął, słychać było trzask tłuczonego szkła. Wtem obcy natarł na JD.

- Diabolista zostanie ukarany. - powiedziało jednocześnie kilka jego cienistych szczęk, nim rzuciły się, by pokąsać upatrzoną ofiarę.

 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 04-05-2016, 18:50   #132
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
JD ani myślał oddać się bez walki. Wyszarpnął elektryczny floret, starając się uniknąć ciosów nieznajomego. Następnie zaatakował go. By nadziać na ostrze, wyładować miriady voltów i zniszczyć zagrożenie. Bez zadawania pytań.

Ludzie zaczęli uciekać w popłochu. Obcy wampir nie wydawał sie jednak nimi zainteresowany. Wręcz przeciwnie, stanął na drodze JD, jakby oddzielając go od żyjących. Nie unikał ataków. Ostrze wchodziło w cienistą masę, nie czyniąc jej żadnej krzywdy. Ashford uwolnił napięcie. Rozlazłe ciało przeciwnika - najpewniej przedstawiciela klanu Lasombra - zadrżało, a wokół ostrza powstała dziura. Wampir cofnął się, ale nie padł sparaliżowany, jak życzyłby sobie tego JD.

Stali przez ułamek sekundy mierząc się wzrokiem... a przynajmniej tak myślał Brujah. Dopiero potem poczuł, jak z cienia nieznajomego, który rozpełznął się po ziemi, wystrzeliły macki. Oplątawszy łydki JD, unieruchomiły go niby pajęcza sieć muchę.

Jak w horrorze. Niematerialny duch, potwór z mroku, z którym nie dało się walczyć. Każde uderzenie było bezsensowne, a wszelka użyta siła i precyzja cięcia zdawała się równie pomocna, co przy walce z powietrzem. JD nie zastygł z przerażenia tylko dlatego, bo przeżył wiele tej nocy i niedawne wspomnienia wciąż czyhały w podświadomości, przygotowując na najgorsze. Co innego zostać zaatakowanym w trakcie kąpieli, a co innego, poruszając się w mieście pełnym terrorystów po niedawnym skoku z samolotu, spotkaniu z antyczną inkarnacją Lilith i Sashą Vlykos oraz ucieczce z bombardowanego pałacu. Cieniste macki bardzo nie odbiegały od na nowo ustalonej normalności.

Mógłby walczyć ogniem z Lasombrą. Jednak w pobliżu nie dostrzegł ani kominka, ani innego rozsądnego źródła płomieni i większego miotacza ognia od okazjonalnych zapalniczek również nie uświadczył.
„Poczekaj chwilkę, ja spróbuję zapalić zasłonę, po czym będę cię nią okładał, jak dziwkę” - to nie mogło się udać. „Uciekaj, bo przypalę cię papierosem… jak wcześniej kupię paczkę za rogiem” - też nie bardzo.

JD westchnął. Zaparł się z całej siły, jaką posiadał. Z uaktywnioną Potencją mógł złamać trzycalową ołowianą rurę. Podnieść nawet czterysta pięćdziesiąt kilogramów. Jak się okazało - również uwolnić się od nienamacalnego uchwytu Kainity. Macki nie mogły poradzić sobie z siłą jego nóg i ramion. Był niepowstrzymany.

Lasombra był natomiast na swój sposób niepokonany. JD podniósł dwa palce - wskazujący i serdeczny - po czym zasalutował wrogowi. Uśmiechnął się kpiąco. Odskoczył do tyłu, z całą swoją siłą oraz pomocą Akceleracji. Ten bar zdawał się mu raczej nieprzychylny, a Ashford wolał nie być natrętem.

Strategiczny odwrót, tak to nazywają.
 
Ombrose jest offline  
Stary 05-05-2016, 21:03   #133
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
JD już miał wyskoczyć niczym strzała z lokalu i zostawić w tyle przedstawiciela klanu Lasombra, gdy w jego głowie zabrzmiał głos nakazu:

NADSZEDŁ CZAS GEHENNY.
NIECH WSZYSTKIE ME DZIECI, KTÓRE MOŻLIWOŚĆ TAKOWĄ UZYSKAJĄ, NIE RYZYKUJĄC SWOIM ŻYCIEM, ZJAWIĄ SIĘ JUTRO O 20.00 CZASU LOKALNEGO NA STADIONIE WEMBLEY W LONDYNIE.
DO TEGO CZASU JAKO OJCIEC, ZAKAZUJĘ WAM - STARYM I MŁODYM - WALCZYĆ MIĘDZY SOBĄ.
PRZYBYWAJCIE, DZIECI!

Głos był silny, pochodzący jakby z samego wnętrza Ashforda, który czuł, że nie może się mu sprzeciwić. Odruchowo schował broń.

To wezwanie samo musiał usłyszeć w swojej głowie także drugi wampir, bowiem wrócił do ludzkiej postaci i jakby gdyby nigdy nic zaczął szukać na podłodze okularów, które spadły z jego nosa w ferworze walki.

- Ciekawie, ciekawie - mruczał pod nosem.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 08-05-2016, 17:25   #134
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
JD obrócił się na pięcie. Spokojnym krokiem podszedł do baru i usiadł na nim. Wskazał przestraszonemu barmanowi butelkę drogiej whisky. Mężczyzna zawahał się, lecz po chwili drżącą ręką napełnił szklankę do połowy i podał Brujahowi. Ashford wysączył łyk. Skrzyżował podudzia, po czym zaczął rytmicznie uderzać piętami o bar.
- Wiesz… - zaczął. - Następnym razem Kain może nie zdążyć cię obronić.
- To ciekawe... - powtórzył obcy wampir - O, są.

Podniósł z ziemi okulary, nasunął na nos i uśmiechnął się szeroko.
- Do zobaczenia jutro, diabolisto. Będę cię wypatrywał.
- Chyba że znów zgubisz okulary - JD wzruszył ramionami. - Wtedy nie.

Dziwaczny Kainita uśmiechnął się, po czym bez pospiechu wyszedł z lokalu. JD posiedział jeszcze chwile, po czym też podniósł się ze swojego siedzenia. Zamierzał śledzić “Pana Mackę”.

Czy moce Cooka były tak potężne, czy drugi wampir po prostu uznał, że nie trzeba sobie zawracać nim głowy - tak czy siak JD bez problemu śledził mężczyznę aż do dachu St. Mary’s Hospital. Tutaj na Lasombrę czekał helikopter bez oznaczeń.

Wpierw JD miał ochotę po prostu wskoczyć za Panem Macką wgłąb maszyny, lecz po chwili uznał, że… nic mu to nie da. Wszystko po spotkaniu z Kainem mogło wyglądać zupełnie inaczej i nierozwiązany konflikt z podejrzanym Lasombrą oraz Bóg-wie-jeszcze-kim mógł stracić wszelkie znaczenie. Ashford westchnął, po czym wrócił na dolne piętra, na niższe piętra szpitala. Interesowało go jak wiele ludźmi odniosło rany w zamachach.

Nie wiedział co prawda jaki ruch panował tu zazwyczaj, ale na szczęście nie zastał sceny z amerykańskich filmów katastroficznych, gdzie szpitale pekają w szwach, a krew leje sie po korytarzach. Personel poruszał się co prawda nerwowo, było widać mobilizację na oddziale SOR-u, ale wszystko odbywało się w przeznaczonych do tego gabinetach, więc rozmiar katastrofy nie mógł przekroczyć tego, na co gotowy jest St. Mary’s Hospital.
„I dobrze”, pomyślał JD. „Choć z drugiej strony… ci którzy zginęli, na SOR nie trafią.”

Następnie opuścił szpital, po czym ruszył ku centrum Londynu. Chciał przejrzeć kilka klubów nocnych w poszukiwaniu tutejszych Spokrewnionych.

Pierwszy świecił pustkami. JD prędko przeszedł przez wszystkie zaciemnione pomieszczenia, ignorując podejrzliwe spojrzenia dwóch barmanów. Jedynie trzy kobiety sączyły beztrosko drinki z palemką, pochylone nad jakimś albumem licealnym. Brujah westchnął, po czym opuścił miejscówkę.

Tym razem postanowił iść razem z tłumem. O ile zamachy terrorystyczne skutecznie wygnały z ulic rozsądne matki i ojców, to dzieci pozostały się bawić. Być może lot bombowców nad miastem dodał imprezom dodatkowego dreszczyku emocji? "Imprezujmy, jakby jutra nie było"? "Kochajmy się, jakbyśmy mieli zaraz zginąć"? Coś w ten deseń.

[MEDIA]http://osmosis.typepad.com/lightning_juice/images/bar_cube_experience.jpg[/MEDIA]

JD spojrzał z niesmakiem na ogromny budynek, który przypominał wełniany kłaczek wypluty przez kota. Międzynarodowa sieć klubów, gdzie tancerki wiły się na rurach, a nowobogaccy wyżelowani młodzieńcy rozdawali swoje wygrane w Lotto fortuny.
"Na pewno znajdę tutaj jakiegoś Toreadora, który wprowadzi mnie w szczegóły", pomyślał JD.
...

JD wyszedł stamtąd niezadowolony. Przynajmniej nie spotkał w środku rozchichotanego Marcusa w tym swoim garniturze i otoczonego wianuszkiem prostytutek - a właśnie tego sekretnie obawiał się Brujah.

"Pozostaje mi tylko odpocząć aż do wizyty na stadionie Wembley", pomyślał, westchnął i udał się w mrok ulicy.
 
Ombrose jest offline  
Stary 09-05-2016, 14:01   #135
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Gdy JD miał się już poddać i znaleźć miejsce noclegu, ostatni raz postanowił dać szansę losowi. Wszedł do niewielkiego lokalu o wdzięcznej nazwie "Pod kocim pyskiem".

Już sama muzyka tutaj wydawała się być kocia, do tego ściany pomalowano na czarno, a lampy miały kształt złocistych kocich oczu, co tworzyło nieco upiorne wrażenie, jakby ze wszystkich stron ktoś cię obserwował.

W półmroku Ashford dojrzał kilka obściskujących się i tańczących par, a za barem... No właśnie, człowieka-kota.


Choć dla postronnego obserwatora mężczyzna ten mógł być po prostu szalonym fanem tatuażu i piercingu, to JD zauważył u niego kilka cech typowych dla klanu Nosferatu: długie, ni to ludzkie, ni zwierzęce pazury, koślawe palce, powykrzywiana postura, no i oczywiście twarz...
Czy człowiek zrobiłby sobie coś takiego?

Brujahowi wydawało się, że znalazł Spokrewnionego, ale czy odważy się zagadać? Do świtu pozostały raptem dwie godziny.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 09-05-2016 o 17:35. Powód: głupoty MG pisze
Mira jest offline  
Stary 10-05-2016, 15:26   #136
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Wampirza norma społeczna, a także prawo zakładają bezwzględne przestrzeganie Maskarady. JD dbał o nią tak długo, aż zobaczył Marcusa bezceremonialnie wbijającego kły w stewardessę. Nie zamierzał być bardziej spętany zasadami od archonta, który twierdził, że nakazy tracą na znaczeniu. Zresztą... Ashford przed chwilą rozmawiał z wampirzycą wśród tłumu uprawiającego seks w pałacu Buckingham i chcąc nie chcąc musiał przyznać mu rację. Brujah musiałby naprawdę postarać się, aby to przebić, a zamierzał jedynie zaryzykować rozmowę z istotą, której taksonomii nie był pewny.

- Miau - przywitał się z uśmiechem.
- No miau - barman skończył wycierać szklankę, po czym spojrzał na niego z zainteresowaniem.
- Dostałeś... dostałaś... - JD zapętlił się, próbując zdefiniować płeć istoty. - Czy ojciec również zaprosił cię, niedawno, na stadion Wembley? Czy jesteś jednym z - nachylił się, po czym konspiracyjne spojrzał w lewo, prawo, przysłonił usta i wyszeptał - ...nas? Wiesz... nas. Nas.
Dziwna postać spojrzała na JD jak na wariata, po czym uśmiechnęła się z politowaniem.
- Nalać ci czegoś, przyjacielu? - zapytał jak gdyby nigdy nic.
- A co byś mi polecił, druhu?
Barman obrócił sie, po czym postawił przed JD kieliszek przeźroczystego płynu.
- Trochę wódki na rozluźnienie i idź się do domu wyspać.
Ashford uśmiechnął się szerzej i sięgnął zarówno po dłoń Człowieka Kota, jak i Prezencję.
- Nie wyspać, tylko przespać - mruknął. - Chodź ze mną.
 
Ombrose jest offline  
Stary 13-05-2016, 15:18   #137
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Człowiek Kot przekrzywił głowę tak, jak koty przekrzywiają łebek i przyjrzał się JD. Po chwili uśmiechnął się promiennie.

- Etan, zastąp mnie! - krzyknął przez drzwi na zaplecze, po czym podszedł do JD.

Był ubrany w zwykły, czarny, opięty na dość wydatnym brzuszku podkoszulek i dresowe, luźne spodnie, które nieco maskowały krzywiznę nóg. No i był jeszcze ogon... najpewniej sztuczny, ale kto to mógł wiedzieć?

- Dokąd pójdziemy, przyjacielu?
- zapytał.
- To niespodzianka - odparł JD. - Zrobisz coś dla mnie? Zawiążesz oczy chustką, tak byś nic nie zobaczył?
- Ojej... czuję dreszczyk emocji
- zachichotał barman - Może mi się chociaż przedstawisz, piękny nieznajomy?
- Jak coś nazwiesz, to staje się to bardziej oswojone, poznane... a to cios dla ekscytacji
- odparł Brujah. - Mogę ci natomiast obiecać, że nic ci nie grozi.

Złapali taksówkę, po czym przejechali nią do całodobowego supermarketu. JD nakazał zarówno taksiarzowi, jak Człowiekowi Kotowi pozostać w samochodzie i czekać na niego. Mężczyzna za kierownicą podejrzliwie patrzył na dziwne indywiduum na tylnym siedzeniu z zawiązanymi oczami, lecz milczał. Być może uważał, że praca polega bardziej na zarabianiu pieniędzy, niż zaspakajaniu doznań estetycznych.

JD zakupił dużą torbę, w której zmieścił siekierę, zapalniczkę, butelkę wódki, dwa kanistry, kilogram ziemniaków, masło, folię aluminiową, patyki serowe, opakowanie kiełbas sojowych, tackę, sztućce. Zapłacił, po czym udał się do pobliskiej stacji paliw, aby uzupełnić kanistry benzyną. Wrócił do taksówki, po czym kazał Kociakowi zasłonić uszy i polecił taksiarzowi zawieźć ich do parku Richmond.


- Czy daleko jeszcze? - zapytał Człowiek Kot.
- Schyl się i do przodu - odparł JD, przeprowadzając go przez dziurę w ogrodzeniu.

Zboczyli z głównej ścieżki i szli tak długo, aż napotkali polanę w środku lasu. JD popatrzył na nią w nostalgii. Kiedy był dzieckiem, a jego rodzice wciąż byli razem, zabrali go i brata do tego parku. Pan i pani Ashford pozostali z tyłu, pozwalając dzieciom bawić się w łapanego. To wtedy JD odkrył ten wyłom w ogrodzeniu, po czym idąc za zewem odkrywcy ruszył w nieznane. Zgubił się, lecz odnalazł polanę.

- Niewiele się zmieniło - rzekł do siebie, rozglądając się. - Poczekaj tutaj - zwrócił się do Człowieka Kota.

Ruszył do przodu z siekierą i bez większych problemów ściął kilka niskich, suchych drzew, które nie wytrzymały konkurencji o światło z tymi najwyższymi, których listowie porastało zbite w gęsty kobierzec. Przetransportował je na polanę i ułożył w stos. Minęło tylko kilka minut od czasu, kiedy opuścił Człowieka Kota.

Polał drewno benzyną, po czym poprawadził swojego towarzysza bliżej. Poprosił go o ściągniecie opaski w tym samym czasie, kiedy rzucił zapaloną zapalniczkę w stos. Prędko odsunął się, w obawie przed ogniem, który wystrzelił prosto do nieba.

JD
nie podejrzewał, żeby Człowiek Kot był Nosferatu, czy w ogóle wampirem. Nie zmieniało to faktu, że razem mogli spędzić trochę czasu. Aktualnie Ashford miał "czas wolny", a czuł się samotnie. Trochę pożądał rozmowy z kimś mimo wszystko stosunkowo normalnym. Nie odstraszała go aparycja Człowieka Kota. Uważał, że każdy ma prawo decydować o tym, jak wygląda i nic komu do tego.

Poza tym... gdyby Pan Macka zdecydował się pojawić, to ognisko dawało mu jakiekolwiek szanse zabicia Lasombry. Kain rozkazał swoim dzieciom zaniechać walk, lecz JD nie miał podstaw, aby ufać mu, lub sile jego słowa.

W tej chwili jednak JD obserwował Człowieka Kota. Wcale nie spodziewał się ujrzeć w nim jakichkolwiek oznak Rotschrecku. Co nie znaczy, że ich nie wypatrywał.

Ten stał niespokojnie przebierając nogami, nasłuchiwał.

- Trochę mnie przerażasz, przyjacielu. - wyznał.

JD zasmucił się.

- Przyniosłem rzeczy na ognisko - wskazał plecak pełny jedzenia. - Czy nie tak ludzie spędzają czas? - zapytał, po czym poprawił się, gdy uznał, że to zabrzmiało, jakby był kosmitą. - Myślałem, że spodoba ci się ognisko. Mam wódkę.
- Wampiry nie lubią ognia. Wiesz przecież.
- odparł tamten bez uśmiechu. - Nie chciałeś być sam. Rozumiem. Czujesz się zagubiony po wezwaniu. Jasne, zrozumiałe. Myślałem, że chcesz się pieprzyć, zapomnieć o jutrze. Ale po chuj naśladujesz ludzi? Nie jesteśmy nimi. Za jakąś godzinę świt. Mówiłem ci, napij się i idź spać, przyjacielu.

Wpierw JD chciał znaleźć tutejszych Kainitów, aby dowiedzieć się, jaki jest obecny stan rzeczy. Kiedy żadnego nie spotkał, uznał, że tak właściwie czuje ulgę z tego powodu. Nadnaturalność zaczęła się przejadać. Nie chciał jednak zostać sam. Uznał więc, że spędzi trochę czasu z jakimś człowiekiem, ale Człowiek Kot pod tym względem nie chciał współpracować.

JD wpatrzył się w wampira. Westchnął, po czym założył plecak z jedzeniem. Będzie musiał znaleźć jakichś bezdomnych.

- Trochę mnie przerażasz, przyjacielu - odparł. - Ojciec Peter to mój trener w piłkarskim klubie Dobry Chrześcijanin. Mieliśmy stoczyć przyjacielski mecz z Rycerzami Maryi z Glasgow na stadionie Wembley. Poznałem jednego kolegę z ich drużyny na portalu społecznościowym eKatolik. John, który uwielbia koty i prowadzi schronisko zgodził się spotkać ze mną przyjacielsko w tym klubie, w którym pracujesz… ale w tajemnicy, bo nasze kluby za bardzo się nie lubią. Wszedłem do środka, popatrzyłem na ciebie i myślałem, że to ty… - JD wzruszył ramionami. - Ale ty mówisz o jakichś wampirach… to straszne. Myślę, że jesteś satanistą, a nie chrześcijaninem. Obawiam się, że nie możemy się przyjaźnić - rzekł z żałością w głosie, po czym ruszył w kierunku, z którego przybyli.

Człowiek-Kot uśmiechnął się krzywo, a im bardziej JD się oddalał, tym głośniejszy śmiech słyszał za plecami.
A może to tylko wiatr?
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 13-05-2016, 16:35   #138
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Kiedy Brujah opuszczał już park, przypomniał sobie o jedzeniu. Podszedł do śpiącego nieopodal mężczyzny na ławce i położył obok niego prowiant. Już miał odejść, gdy mężczyzna podniósł głowę.

- To dla mnie? - zapytał.

Mógł mieć jakieś 35-40 lat - być może mniej jeśli był alkoholikiem lub ćpunem. Choć twarz wydawała się przystojną, a oczy mądre, ogólna fizjonomia odrzucała zapachem i wielodniowym brudem. Pytanie tylko czy był człowiekiem, czy jakimś przydupasem Człowieka Kota.

- Ziemniaki, masło, inne rzeczy. Chcesz? Ale wódkę zabieram - rzekł, po czym postąpił zgodnie ze swoimi słowami.
- To może chociaż dasz pociągnąć łyka? Zimno w nocy... - poprosił bezdomny.
- Tam jest ognisko - JD wskazał palcem za siebie. - Ale może być niebezpiecznie.
Ashford westchnął, po czym usiadł na ławce obok mężczyzny. W najmniej oczekiwanym momencie włączyły mu się instynkty z przeszłości, kiedy podobnych temu człowiekowi próbował przywrócić na dobrą drogę. Później zamieszkiwali razem we wspólnocie, wyznawali swoją religię i cieszyli się z majątku Ashforda.
- Wiesz, że można inaczej… - Brujah westchnął. - Prawda, kolego?

“W jednej chwili chcę wymordować ludzkość, w drugiej przywrócić na ścieżkę moralności przypadkowego pijaka. Cały ja. Nigdy się nie zmieniaj, JD, pomyślał wampir.

- Inaczej? - mężczyzna uśmiechnął się bardziej do swoich myśli niż do JD - Czasem stajemy przed faktem dokonanym. A przeszłości nie cofniesz…
- A co chciałbyś cofnąć?
Mężczyzna machnął dłonią.
- Szkoda gadać. To, co, dasz łyka?
JD uśmiechnął się smutno, po czym pokręcił głową. Wstał i ruszył w kierunku miasta. Zamierzał resztę nocy spędzić w pokoju hotelowym. Właściwie powinien od początku tak postąpić. Miał nadzieję, że rozmowa z tutejszymi w jakiś sposób podniesie go na duchu, lecz zamiast tego odniósł wrażenie, że nie pasuje do tego świata. Ashford uznał, że jako wampir gubi się bez otoczki pomocnika archonta. Nie ma swojego miejsca. Jeżeli świat się nie zakończy i w nim pozostanie, będzie musiał podjąć kilka ważnych decyzji co do swojego przyszłego nieżycia. Na razie nie miał na nie pomysłu.
 
Ombrose jest offline  
Stary 14-05-2016, 21:52   #139
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Ashford śnił. Śnił mu się miecz z legend, który zatopiony był częściowo w kamieniu. Miecz, który jakaś zimna, cienista ręka wyciągnęła a blask ostrza był tak oślepiający, że przerwał wizję.

[media]http://www.graal.boo.pl/wp-content/uploads/2012/11/header5231.jpg[/media]

JD szarpnął się na posłaniu. Śnił mu się kielich pełen szkarłatnej posoki. Kielich ten znajdował się na kamiennym ołtarzu, a poniżej leżała trumna. W trumnie spoczywało śnieżnobiałe ciało. To był Erou - niewidomy chłopiec, który mu zaufał, a którego zawiódł.

[media]https://staticdelivery.nexusmods.com/mods/110/images/38541-2-1374327271.jpg[/media]

Gdzieś na ulicy rozległ się przeszywający dźwięk sygnału karetki. Wampir spał jednak dalej. Śnił mu się on sam. Śnił, że patrzy na siebie, lecz oczy... oczy tego drugiego JD były pozbawione białek, dzikie jak u bestii. Ashford wyciągnął rękę, by dotknąć "bliźniaka", lecz zamiast jego skóry natrafił na gładką taflę lustra. Pogładził swoje odbicie, po czym cofnął rękę, a w ślad za nią ze zwierciadła uniosła się mgła. Mgła sączyła się jakby przez niewidzialną szparę, po czym zaczęła się zbierać obok w duży kłąb. Po chwili przybrała postać kobiety - Krwawej Mary.Po chwili jej ciało stało się realne. Była zupełnie naga i... przylgnęła do JD jakby szukając ochrony. Kiedy objął ramieniem plecy kobiety, ze zdziwieniem poczuł, że jej skóra jest ciepła, a on... słyszy bicie jej serca.

[MEDIA]https://pbs.twimg.com/profile_images/378800000615869034/0b8c2a7bc8099d60ef152dfadce78039_400x400.png[/MEDIA]

Brujah otworzył oczy. Był już wieczór. Rozejrzał się i przez chwilę miał wrażenie, że dalej śni. Tylko tym razem jest to jego własne wspomnienie. Wspomnienie Przeistoczenia.

Na parapecie hotelowego okna siedziała kobieta. Znał ją. Uwagę w jej wyglądzie zwracały czerwone, układające się w fale włosy i kocie oczy.

Kobieta uśmiechnęła do szelmowsko.

- Dobry wieczór młody JD. - powiedziała Matka.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 14-05-2016 o 21:55.
Mira jest offline  
Stary 16-05-2016, 22:00   #140
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
- Szkoda, że tylko we śnie - odparł JD. - To sen, prawda? To musi być sen. Widziałem… - kontynuował, lecz głos zamarł mu w gardle. Wyprostował się gwałtownie na łóżku, podkurczył nogi i objął je ramionami, spoglądając na Mary… na w pół nieufnie, na w pół tęsknie.
- Niestety, to nie sen. - powiedziała kobieta - Kain jest tchórem. Zamiast stanąć do pojedynku, zasłania się swoim potomstwem. Chce urządzić rzeź w imię czego? Swego marnego żywota, który i tak trwa zbyt długo. - Lilith, bo to ona musiała być, zeszła z parapetu i przysiadła na krawędzi łóżka - Nie chciałam tego robić, ale muszę szukać poparcia dla naszej sprawy. Tej samej, w którą wierzy Twoja matka i liczę, że gdzieś w głębi ty też wierzysz, że wampiryzm to przekleństwo i należy z nim skończyć.

JD zganił się w duchu, że myślał, że ma przed sobą Mary. Powinien być mądrzejszy.
- Dla kogo przekleństwo? - odparł. - Dla ludzi? Pieprzyć ludzi - rzekł, po czym westchnął. - Obawiam się, że nie przyszłaś tutaj, aby taką odpowiedź usłyszeć.
- Dlatego mam jeszcze jeden argument, młody JD. Twoja Matka oddała mi swoją powłokę dobrowolnie, bym mogła wykonać zadanie, w które wierzyła. Jeśli pomożesz mi zabić Kaina, nic nie będzie mnie tu trzymać, odzyskasz Mary. Będziecie mogli razem wieść żywot śmiertelników. Kto wie, może nawet mieć dzieci... - kobieta mrugnęła, po czym zaczęła rozpływać się w powietrzu.
- Przemyśl to... - usłyszał JD, po czym został sam. Znowu.
- Kurwa - wampir mruknął do siebie.

Wcale mu nie zależało na byciu człowiekiem. Samo w sobie nieżycie wampira było idealne, nie licząc wrażliwości na słońce. Nie chciał też płodzić dzieci… bo po co, gdy samemu jest się nieśmiertelnym? Gdyby chciał, mógłby ukraść niemowle z sierocińca. Kiedyś było inaczej, lecz teraz JD nie czuł, że Kainici są stworzeniami przeklętymi, a w każdym razie nie bardziej, niż ludzie.

Chciał jednak odzyskać Mary. Gdyby tylko ta idiotka nie oddała swojego ciała… Zdawało mu się wcześniej, że to powszechna mądrość, by nie sprzedawać cielesności obcej, pradawnej istocie, ale najwyraźniej mylił się.

- Zresztą i tak nie mógłbym ci zaufać - JD mruknął do powietrza, w którym wcześniej stała Lilith. Westchnął i spojrzał na zegarek, by odczytać godzinę.

18.34... Teraz, gdy Lilith zniknęła, JD zdał sobie sprawę z pewnej nerwowości. Nakaz. Chciał jak najszybciej znaleźć się na stadionie. I choć nie było to odczucie rozkazujące, to z każdą minutą pragnienie wyjścia z pokoju przybierało na sile.
“Troszkę, jak piosenka, która zasłyszana wraca do umysłu. Niechciana, nieproszona, lecz nie do powstrzymania. Punkt na brzegu świadomości, który swędzi. Muszę się tam znaleźć”, pomyślał JD. “Wiele matek i ojców oddałoby duszę za taką konrolę nad potomstwem, Kainie, Brujah uśmiechnął się w duchu.

Motywacja Lilith, by zabić pierwszego wampira zdawała się na w pół śmieszna. Równie dobrze mogła próbować zabić Boga - a w każdym razie takie odczucie miał JD. Zapewne posiadała specjalne artefakty, czy zaklęcia, lub inne tego typu okultyzmy, mające pomóc w osiągnięciu celu… jednakże mimo wszystko… zabić Kaina? Jeżeli Ashford miał jakiegoś ojca, to był nim właśnie on. Dzieci często uważają, że ich ojcowie są nieśmiertelni. A kiedy naprawdę są nieśmiertelni… no cóż.

“Dlaczego Fanchon nie zabiła od razu Erou, tylko postanowiła czekać?”, pomyślał JD. Taka przypadkowa myśl, niezwiązana z tematem. “Zapewne nigdy się nie dowiem”.

"Jeżeli przez śmierć Erou Fanchon starała się namierzyć Kaina... czy to znaczy, że jest po stronie Lilith?", inna kwestia poruszyła się w umyśle.

Umył się, przebrał, włożył broń do kieszeni, ciesząc się, że są wystarczająco szerokie… i ruszył ku stadionowi.
 
Ombrose jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172