Koszmary nocy rozproszyły się i tylko wizja przedziwnej postaci z lasu czaiła się gdzieś na dnie umysłu. Wraz z nowym dniem szlachcianka poczuła przypływ sił i pewności siebie.
"Aerralis, mama! To nie może być zły dzień!" - pomyślała spontanicznie Vaella i zaraz potem przypomniała sobie o ostrzeżeniu Daemosa, by odpuściła sobie wieczorną ceremonię. Początkowo chciała go posłuchać, lecz... czy gladiator sam nie powiedział, że powinna przestać się nad sobą użalać i wyjść ze złotej klatki? No i jeszcze miała budować sobie wpływy i sojusze. A tylko z tego względu powinna okazać szacunek Casprowi i dotrzymać słowa.
- Dziękuję sahr Valticar. Oczywiście, nie zamierzam przegapić śniadania i miejmy nadzieję, triumfu mego małżonka. Później chciałabym zobaczyć się z panią matką. Gdyby potem dało się umówić obiad lub podwieczorek z Aerralis, byłabym zobowiązana. Jakby co, możemy wspólnie przygotować się na uroczystość Nadania. Nieraz za czasów panieńskich wspólnie się kąpałyśmy i szykowałyśmy na bale.
Dziewczyna uśmiechnęła się na wspomnienie sielskich czasów, po czym mina jej zrzedła.
- A czy ma pan wieści odnośnie mojego małżonka? - zapytała sahra - Przypuszczam, że na śniadaniu mam mu towarzyszyć... Czy protokół zobowiązuje mnie do jakichś szczególnych zachowań, jeśli faktycznie zostanie wybrany generałem?
__________________ Konto zawieszone. |