Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2016, 12:03   #13
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Sahr Valticar zastanowił się.
- Nie usłyszałem żadnych plotek na temat wyboru, niech Bogowie pozwolą, żeby wygrał nasz dobry pan Targaryos. Swój głos na niego, jako przedstawiciel Valticarów, już złożyłem. Jednak nie jestem pewny, co do głosów innych. Komnata głosowania jest okrągła, otoczona magicznym szkłem, które z jednej strony jest przezroczyste, a z drugiej zamglone. Liczący widzą, kto podniósł rękę, lecz trzydziestu ośmiu głosujących, stojących obok siebie w okręgu, nie. Miejmy nadzieję, że los będzie pomyślny. Nowy generał wygłosi przemówienie, być może poproszą o to również panią, jeżeli pan Targaryos dostąpi tego zaszczytu. Tak, czy tak, dobrze byłoby, gdyby zabrała pani głos. Jeżeli nie jako wybranka serca dowódcy armii, to jako przedstawicielka Bariarów w Obsydianowej Twierdzy. Uprzejmym jest przedstawić się.

Następnie ruszyli ku dziedzińcowi wraz z tuzinem gwardzistów. Przeszli przez bramę, wychodząc na Szeroki Korytarz. Kilkudziesięciu niewolników czyściło z wiadrami pełnymi wody kamienistą posadzkę. Zapewne otrzymali polecenie od zarządcy, że na tak ważne święto Obsydianowa Twierdza ma lśnić czystością. Vaella przechodziła pomiędzy nimi, kiedy wszyscy padli na kolana, pochylając czoło nisko w jej kierunku. Zakrwawione ptaki w klatce.

- Pani pozwoli, że na chwilę zatrzymamy się - rzekł sahr Valticar. - Ujrzałem sahra dowódcę gwardii twierdzy i chciałbym prędko omówić kwestię zbrojowni i granicę terenu, którego strzeżenie należy do nas. Proszę się nie obawiać, jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia uczty.

Vaella kiwnęła głową, po czym pozwoliła odejść Valticarowi. Obok niej przeszło kilku strażników. Gdy spotkali się, powitali i zaczęli rozmawiać. Pani Bariar chcąc, nie chcąc podsłuchała rozmowę.
- Wy cholerni szczęściarze - jeden klepnął drugiego po plecach. - Kiedyś mogłem zaciągnąć się na służbę u Celtigara, teraz żałuję, że tego nie zrobiłem.
- Lepiej, żebyś żałował! - krzyknął inny.
- Ale ta opowieść… to niewiarygodne.
- Przysięgam na Meraxesa, że tak było. Wysłaliśmy Uthera i Garasa po dwie niewolnice, a oni wrócili… z dziesięcioma!
- Ale skąd mieli złoto? Czyżby kupiec na zewnątrz Muru Meraxesa postradał zmysły?
- Nie, to wszystko dzięki tej nowej szlachciance w twierdzy. Odkupiła dwie niewolnice za pięciokrotność ich ceny. Uther chciał, aby zapłaciła dziesięć złotych monet na głowę, koniec końców zapłaciła dwa razy mniej.
- Och, rozumiem.
- Tylko podała im złoto, Uther Savinyos popłynął z powrotem na targ i wydał zdobyte monety. Wrócił nie z dwoma, a z dziesięcioma kobietami.
- Marzenie, marzenie. Ładne były?
- Piekne, pronto z Yunkai! Pierwszą wziął draco Celtigar. Wyrywała się, ale i tak dupczył ją, jakby miał dwadzieścia lat. Gdy spuścił się, popchnął ją pomiędzy nas, jego żołnierzy. Mężczyźni mieli apetyt. Wydzierali ją sobie, aż skręciła kark. Ale minęła chwila, zanim to zauważono.
- Co za szkoda.
- Wziął ją sobie stary Urvas, on lubi takie.
- A co z pozostałymi dziewięcioma?
- Trzy wzięli pomiędzy siebie synowie Celtigara. Jeden chłop, jak dąb, drugi podobny wielkością i trzeci najmłodszy, może czternaście lat skończył. Dziwka próbowała jednego ugryźć, co skończyło się sztyletem w brzuch. Inna broniła swojej koleżanki, skończyła podobnie.
- Stary Urvas chyba piszczał z radości.
Wybuchnął powszechny śmiech.
- Draco Celtigar wziął kolejne cztery, po czym zmęczył się i poszły między nas. Przeszły przez setkę wojaków, ale tylko dwie padły z wyczerpania.
- A ostatnie dwie?
- Zakuto je w dyby. Na pewno mają pizdy pełne roboty.
- I nie tylko pizdy.
Znowu śmiechy.
- Ja nie wiem, jak miały wam wystarczyć tylko te dwie, które kupiła Bariar.
- Draco Celtigar najwyraźniej źle obliczył apetyty swoje i swoich wiernych gwardzistów.
Kolejna wesołość.

- Już jestem - obok Vaelli pojawił się sahr Valticar. - Czy możemy już iść?
 
Ombrose jest offline