Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2016, 18:50   #132
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
JD ani myślał oddać się bez walki. Wyszarpnął elektryczny floret, starając się uniknąć ciosów nieznajomego. Następnie zaatakował go. By nadziać na ostrze, wyładować miriady voltów i zniszczyć zagrożenie. Bez zadawania pytań.

Ludzie zaczęli uciekać w popłochu. Obcy wampir nie wydawał sie jednak nimi zainteresowany. Wręcz przeciwnie, stanął na drodze JD, jakby oddzielając go od żyjących. Nie unikał ataków. Ostrze wchodziło w cienistą masę, nie czyniąc jej żadnej krzywdy. Ashford uwolnił napięcie. Rozlazłe ciało przeciwnika - najpewniej przedstawiciela klanu Lasombra - zadrżało, a wokół ostrza powstała dziura. Wampir cofnął się, ale nie padł sparaliżowany, jak życzyłby sobie tego JD.

Stali przez ułamek sekundy mierząc się wzrokiem... a przynajmniej tak myślał Brujah. Dopiero potem poczuł, jak z cienia nieznajomego, który rozpełznął się po ziemi, wystrzeliły macki. Oplątawszy łydki JD, unieruchomiły go niby pajęcza sieć muchę.

Jak w horrorze. Niematerialny duch, potwór z mroku, z którym nie dało się walczyć. Każde uderzenie było bezsensowne, a wszelka użyta siła i precyzja cięcia zdawała się równie pomocna, co przy walce z powietrzem. JD nie zastygł z przerażenia tylko dlatego, bo przeżył wiele tej nocy i niedawne wspomnienia wciąż czyhały w podświadomości, przygotowując na najgorsze. Co innego zostać zaatakowanym w trakcie kąpieli, a co innego, poruszając się w mieście pełnym terrorystów po niedawnym skoku z samolotu, spotkaniu z antyczną inkarnacją Lilith i Sashą Vlykos oraz ucieczce z bombardowanego pałacu. Cieniste macki bardzo nie odbiegały od na nowo ustalonej normalności.

Mógłby walczyć ogniem z Lasombrą. Jednak w pobliżu nie dostrzegł ani kominka, ani innego rozsądnego źródła płomieni i większego miotacza ognia od okazjonalnych zapalniczek również nie uświadczył.
„Poczekaj chwilkę, ja spróbuję zapalić zasłonę, po czym będę cię nią okładał, jak dziwkę” - to nie mogło się udać. „Uciekaj, bo przypalę cię papierosem… jak wcześniej kupię paczkę za rogiem” - też nie bardzo.

JD westchnął. Zaparł się z całej siły, jaką posiadał. Z uaktywnioną Potencją mógł złamać trzycalową ołowianą rurę. Podnieść nawet czterysta pięćdziesiąt kilogramów. Jak się okazało - również uwolnić się od nienamacalnego uchwytu Kainity. Macki nie mogły poradzić sobie z siłą jego nóg i ramion. Był niepowstrzymany.

Lasombra był natomiast na swój sposób niepokonany. JD podniósł dwa palce - wskazujący i serdeczny - po czym zasalutował wrogowi. Uśmiechnął się kpiąco. Odskoczył do tyłu, z całą swoją siłą oraz pomocą Akceleracji. Ten bar zdawał się mu raczej nieprzychylny, a Ashford wolał nie być natrętem.

Strategiczny odwrót, tak to nazywają.
 
Ombrose jest offline