Robiłem to, do czego kapłani jak ja najlepiej się nadawali. Hałas uderzanej stali niemal ogłuszał, ale trzeba było zachować minimum skupienia, żeby nie dostać w łeb. Na szczęście Ulryk mnie wysłuchał i natchnął innych wojowników. Skoro Pan Zimy mi sprzyja, to może i teraz spojrzy na mnie łaskawym okiem. Przetarłem ręką młot z krwi i zacząłem się modlić o furię bitewną. Nie mogę mieć zmiłowania dla wroga, im szybciej ich pokonamy, tym szybciej spotkam brata. :Z wiarą bracia! |