05-05-2016, 18:25
|
#5 |
| - Cisza! - wrzasnął piskliwym głosem staruszek o niezdrowej cerze, rozglądając się szybko dookoła. Świdrował wszystkich spojrzeniem, jakby próbował wwiercić im się w czaszkę. Ewidentnie miał nierówno pod sufitem. - Nie spieszyć się. Nie spieszyć się? Nie spieszyć?! JASNE, ŻE SIĘ SPIESZYĆ! - Chyba chciał rzucić się gdzieś, bo nagle wyskoczył ze swojego miejsca i z głuchym trzaskiem upadł na podłogę. Podniósł się po chwili, jak gdyby nigdy nic i zgięty wpół w szaleńczej pozie wciąż latał wzrokiem z jednej osoby na drugą. - Mamy tak mało czasu, a już jeden z nas nie żyje! Tożto tragedia! Nie, gorzej! To kataklizm! Mamy do czynienia z ogromnym kataklizmem, którego skutków nie dostrzeżemy, dopóki nasze truchła nie zostaną rozrzucone po polach, żeby ptaki wydziobały z nich wnętrzności! - Po raz kolejny wrzasnął przeciągle, po czym ponownie wylądował na podłodze. Leżał tam dosyć długo, wpatrując się w sufit, aż do momentu gdy chyba go oświeciło, bo zerwał się jak opętany i wskazał zielonym paluchem na zbudowanego z prostokątów kolesia bez otworu na usta. - Ty! Ty, ty, ty, ty, ty! Ty za dużo mówisz! Cały czas coś bredzisz! Próbujesz przewidzieć wszystkie możliwe zagrania, opisać sytuację w każdy możliwy sposób! Kto tak robi?! Tylko ktoś podejrzany! Ktoś, kto ma coś na sumieniu i grając błyskotliwego detektywa, próbuje odciągnąć od siebie uwagę! - Przybliżył się do Steve'a, by zionąć mu w twarz swoim zgniłym oddechem. - Według mnie do ciebie powinno się powiesić! |
| |