Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2016, 00:05   #37
Ryder
 
Ryder's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputację
Las Rawliński, około południa

Naturalna pieczara miała kilka metrów wysokości, Zehirla miała sporo szczęścia, że skończyło się tylko na mocnym stłuczeniu, a nie złamaniu ręki, czy nogi. Będąc na dole, elfka bardzo prędko wpadła w opały. Ledwo zdążyła się podnieść i zauważyć zbierających się nad dziurą towarzyszy, a dwa wilki już krążyły wokół niej.


Krzyknęła na pomoc, i wtedy z ciemności skoczył na nią trzeci wilk. Stojąc bokem do dwóch pozostałych drapieżników, które ją osaczyły była kompletnie nieprzygotowana na atak z trzeciej strony. Bańka ochronna wokół niej zamigotała słabo, gdy ciało zwierza na nią naparło… i rozprysła się, przepuszczając wściekłą bestię. Wilk wbił kły w bark dziewczyny, rozrywając podróżne ubranie i wyszarpał kawał skóry z warcząc wściekle. Czarodziejka zawyła z bólu, krwawiąc obficie.

Reagując najszybciej, Osbern wskoczył ciężko na dół, zaraz po nim podążył Roley, który przed chwilą dokopał się do latarni w swoim plecaku. Ta ostatecznie nie była potrzebna, bo za sprawą Dolita na dole pojawił się intensywnie święcący… żuk.

Mając już niezłe źródło światła wojownik ciął raz po raz, wreszcie raniąc jednego z “gospodarzy”. Łucznik przykuł uwagę drugiego, jednak na tym się chwilowo skończyło, zwierzę spychało go do ściany. Ognisty żuk przetrwał tylko kilka sekund – spod dalszej ściany, gdzie znajdowały się również dwa młode, ostatnia wyskoczyła – jak się można było domyślić – wilczyca, odgryzając robakowi głowę. Blask pochodzący z jego resztek jednak nadal się rozchodził po jamie, umożliwiając dalszą walkę ludziom.

Xaazz, który jeszcze się nie kwapił do zejścia, wystrzelił promień lodu w wilka, który przed chwilą skoczył na Zehirlę. Trafił, jednak efekt był w najlepszym wypadku znikomy, a w najgorszym tylko podjudził zwierza, który ponownie natarł na elfkę. Yazumrae, ciężko ranna, potłuczona i pozbawiona jakiejkolwiek broni, próbowała się jakkolwiek bronić, bezskutecznie. Kolejny naskok pchnął ją mocno na ścianę, gdzie głową uderzyła w wystający korzeń i osunęła się na ziemię…

To mógł być jej koniec, gdyby nie bohaterska wręcz postawa Dolita. Sztukmistrz desperacko zanurkował w dół, obalając śliniącego się drapieżnika, jednak upadek był dla niego bardzo zły w skutkach. Ostry ból dał mu znać, że wybił sobie rękę i zdarł kolano. Mimo to uśmiechnął się. Zyskał kilka sekund.

Roleyowi wreszcie udało się odskoczyć od 'swojego' i trafić go z łuku. Strzała rozdarła mu bok, ale to było za mało. Osbern teraz mierzył się z dwoma, zbrojna ręka już zaczynała mu drętwieć, ale stalowa tarcza i kolczuga sprawdzały się znakomicie w odpieraniu ataków zwierząt. Mimo tego, sytuacja nie wyglądała dobrze. I wtedy zgrabnym ślizgiem na dole pojawił się Xaazz, z trzeszczącą energią między rozczapierzonimi palcami. Jedna z bestii od razu rzuciła się na niego. Czarownik w mgnieniu oka wyprowadził cios i bestia, czy raczej jej dymiące resztki, uderzyła głucho o przeciwległą ścianę.

Dolit kątem oka zauważył, że ten, którego przed chwilą obalił dochodzi do siebie i wstaje. Wytężając wszystkie siły kopnął go prędko, podcinając zwierzę, a nasiępnie wstał i gruchnął go po grzbiecie kosturem. Może nie był to potężny cios, ale to już było coś.

Zarówno Roley, jak i Osbern, widząc pokaz mocy Xaazza, stracili orientację. Łucznik dał się przewrócić i desperacko próbował osłaniać swoje gardło przed zabójczymi kłami, aż wreszcie zrzucił z siebie napastnika. Wojownik przez nieuwagę dał się boleśnie ugryźć w dłoń, jednak żołnierski refleks pozwolił mu oddać bestii pięknym za nadobne. Rannego wilka zaszedł Xaazz, który poraził jego kark, a zwierz osunął się na ziemię.

Przy życiu nadal były dwa dorosłe wilki i dwa małe, teraz kulące się pod przeciwległą ścianą. Całym tym zamieszaniem nie przejmował się zupełnie Davy, który rzuciwszy zaklęcie przemiany, biegł dalej pod postacią… goblina. Tylko wierne psy wiedziały, że zapach ma nadal ten sam.

 

Ostatnio edytowane przez Ryder : 06-05-2016 o 12:12.
Ryder jest offline