Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2016, 00:44   #20
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Aleksiej

Zastraszony przez zbirów handlarz w końcu podjął chyba decyzję, a Aleksiej niewiele mógł na to poradzić.
-Dobrze, dobrze, spokojnie! Mam tu coś wartościowego, spodoba ci się! Tylko zostaw mnie i moją rodzinę w spokoju! - Cassack sięgnął ku błyszczącemu, efektownie wyglądającemu dyskowi, przekazując zbirowi opis jego funkcji, tak jak poprzednio zrobił to dla niego Aleksiej.

Cassack przekonywanie d20(+4 dobra oferta)= 12 sukces


Potężny, łysy mężczyzna obrócił w dłoniach otrzymane zwierciadło. Wydał z siebie jakiś ciężki do zidentyfikowania pomruk.
-Dobra handlarzyno, ale lepiej, żebyś nie kłamał! Bo następnym razem przyjdziemy w nocy i od razu ruszymy na górę do twojej żonki i gówniarza! - warknął, pokazując towarzyszom, że mogą się zwijać.

Tak nagle, jak się pojawili, zniknęli w ciemnych alejkach miasta. Handlarz odetchnął z ulgą, choć widać było, że strata wartościowej części, na którą wydał niemało pieniędzy poważnie go strapiła. Lecz niestety nie był to koniec problemów.
-Tato! - doszło z góry przerażonym młodzieńczym głosem.
Na piętrze syn handlarza trzymał w ramionach bladą, nieprzytomną matkę.
- Próbowała mnie powstrzymać, szarpałem się i ona… ona… - starał się wytłumaczyć, a w jego oczach pojawiły się łzy gniewu i bezsilności.
- ...Znowu zasłabła… - stwierdził handlarz z brakiem nadziei i klęknął przy żonie, odgarniając delikatnie włosy z jej czoła. - Ojcze, przepraszam, że was w to wszystko wplątałem, mogli wam zrobić krzywdę, nie pomyślałem… - wyglądał na bezgraniczne smutnego i zawstydzonego. - Ale mówiliście, że wyznajecie się na sztukach leczniczych? Nie macie może jakiegoś lekarstwa? Czegoś żeby pokrzepić jej strudzone, osłabione chorobą ciało? Zwrócę wam pieniądze jeśli macie lek, zapłacę, przysięgam! Tylko sprzedam te rzeczy, które dla mnie rozpoznaliście!

- Nie musisz przepraszać, przyjacielu - powiedział Aleksiej z delikatnym uśmiechem. Następnie pochylił się nad kobietą - Czy wiesz co jej dolega? Początkowo myślałem że to tylko zatrucie pokarmowe, ale skoro mówisz o chorobie…

- To choroba, która trawi jej ciało od wielu lat… Kiedyś pracowała nad południowym morzem, gdzie zapadało na nią bardzo wiele osób. Tam nazywali ją chyba Szarą Śmiercią. - westchnął - Rok temu udało mi się trochę lepiej zarobić, więc poszedłem do Gildii Aptekarzy mając nadzieję, że znają tę zarazę i posiadać będą jakieś lekarstwo. Chyba miałem jednak za mało pieniędzy… przydzielili mi jakiegoś młodego czeladnika, który wyśmiał mnie, gdy powiedziałem mu na co według mnie choruje Maria, sprzedał mi jakiś medykament, który podawałem przez następne tygodnie. Wydawało się, że trochę pomaga, jednak ostatnio wszystko wróciło do starego stanu… - spuścił głowę. - Może i nie ma na to leku…

- Hm… - Holly zamyślił się - Wydaje mi się, że wiem bardzo mało na temat tej choroby. Powinienem udać się do biblioteki i poczytać trochę książek w tym temacie, może się czegoś dowiem. Póki co jednak obawiam się, że nie jestem w stanie Ci pomóc. Przykro mi, naprawdę.

Położyli kobietę na łóżku, a kapłan upewnił się, że nadal oddycha, a jej tętno jest stabilne. Wiele więcej faktycznie nie mógł zrobić bez dogłębniejszej wiedzy o lokalnych chorobach, medykamentów, czy przyrządów medycznych. Wydawało się, że trawiona chorobą kobieta faktycznie jedynie zasłabła i powinna się w końcu wybudzić. Kapłan nie stwierdził gorączki, ani słabnących oznak życia, choć z chorobami nic nie było pewne, jej organizm był wycieńczony i mógł ulec nawet drobnym zagrożeniom. Opis handlarza wskazywał na to, że prawdopodobnie przez długi czas dostawały się do jej ciała jakieś toksyczne substancje, których nie brakowało na tej skażonej planecie. Ale co to dokładnie mogło być, to kapłan nie miał pojęcia.

Tak jak wcześniej ustalili z handlarzem, nie mógł pozostać u niego zbyt długo, miał wszak zamiar spotkać się z lokalną głową Kościoła, Wielebnym Semiramidiusem.
-Ojcze, jeśli nie odnajdziecie w księgach wiedzy o chorobie mej żony, to - jeśli mógłbym o to prosić - zmówcie dla niej przynajmniej modlitwę. Jesteście dobrym człowiekiem, jeśli to, czego nas uczono jest prawdą, to Wszechstwórca z pewnością nie pozostanie głuchy na wasze słowa. Jeśli potrzebowalibyście noclegu albo przewodnika po mieście, to zawsze będę gotowy wam pomóc... - rzekł, odprowadzając go na ponury plac przed Katedrą św Horsta.

Całe Wewnętrzne Miasto wydawało się wręcz ociekać przepychem i rozbrzmiewać żywym gwarem przechadzających się alejkami wielmożów, ich pędzącej służby oraz wszelkiej maści urzędników i pracowników gildyjnych. To miejsce, mimo że znajdowało się w tej samej dzielnicy, było jednak dziwnie ascetyczne, ciche, a pędzące tłumy najczęściej omijały je szerokim łukiem. Kapłan przy wysokich wejściowych schodach dojrzał parę grupek szepczących między sobą pielgrzymów, jak również paru braci Avestian, nie widać jednak między nimi było tych, których poznał przy porcie gwiezdnym. Pielgrzymi wydawali się dość zróżnicowaną kategorią. Niektórzy zdawali się biednymi, niemal proszalnymi dziadami, inni wyglądali na szlachciców, bądź przynajmniej zamożniejszych ludzi wolnych, którzy tego dnia przywdziali szaty pielgrzyma (tudzież ich bardziej zdobne i szykowne wersje).
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 06-05-2016 o 00:47.
Tadeus jest offline