Niewielkie pomieszczenie było wypełnione niepewnością i obawami przez nadchodzącą walka . Sierżant zszedł po kamiennych schodząc w dół i z całej siły walił w wielki miedziany kocioł ... Niemal 3 metry nad nim , tuz przy bulgoczącym kotle stał krasnolud i przymrużywszy oczy wpatrywał się w mrok ... Czekał na komendę sierżanta by przechylić wielki kocioł . Wtedy gęsta , gotująca się maź zaleje część korytarza a jeżeli bogowie pomogą dosięgnie również potwora , który demolował zamkowe lochy . Delikatne wibracje , coraz silniejsza z każda chwila wskazywał ze “zabiegi “ sierżanta wywołały pożądany efekt . Żołnierskie dłonie zaciskały się na drzewcach włóczni i rękojeściach mieczy .
Żołnierz powoli podnosił się ... wyglądał jakby nie dokonca wiedział co się z nim dzieje ... jednak sens słów nieznajomego dotarła do niego ... i strach przez pozostaniem samemu pośród ciemnych korytarzy dodała mu sił . Ujął w obie dłonie włócznie i głośno szurając nogami powlókł się za Gleinem . Z każdym krokiem metaliczne odgłosy wydawały się coraz głośniejsze ... Nie czuli już drgań podłogi ... ani nie słyszeli charakterystycznych odgłosów kopania ... Poruszając się ostrożnie , starając się by niemal całkowite ciemności nie spowodowały bolesnego upadku zmierzali w stronę jak się wydawało bezpiecznego miejsca rozświetlonego pochodniami . Z tego co pamiętał to jeszcze jeden zakręt i będą mogli zobaczyć schody prowadzące na powierzchnie ...
Nagle walenie w kocioł ucichło ... martwa cisza był gorsza niż drażniące uszy dźwięki ...
Po dłuższej chwili oczekiwania usłyszeli , pośród metalicznych odgłosów kotła inny dziwek ... jakby prezesównie się kamiennych bloków , oraz specyficzne szuranie , jakie wydają kopiące w ziemi pazury . Sierżant gwałtownie przerwał walenie w kocioł i pędem ruszył po schodach na gore .
Ktoś krzyknął , kto inny przylgnął do ściany ... w powietrzu unosiła się atmosfera strachu .
Sierżant wyskoczył z włazu i rzucił się na drewniana podłogę . Tuz za nim wystrzeliły w gore wielkie szczypce . Jak musiał być wieka bestia , której jedna kończyna była niewiele mniejsza niż kozły człowiek . Krasnolud sprężył się w sobie i przechylił kocioł ... a gęsta maź zaczęła spływać dół .
Gwałtowny wibrujący ryk , jaki wydobyła bestia , gdy wrząca smoła dosiegeła jej korpusu przepełnił serca niemal wszystkich dziwną , niezrozumiałą obojętnością . W wieży dało się słyszeć odgłosy opadającego oręża ... Jedynie krasnolud , który zapewne z racji pochodzenia nie czuły był na “sztuczki “ podziemnych stworów chwycił w obie dłonie topór i skoczył w dół ... w ciemność , gdzie ranna bestia wiła się w uścisku smoły
Ostatnio edytowane przez denis : 07-05-2007 o 18:37.
|