Ryoku poczęstowała się zielskiem dziadka Gandzia. Zaciągnęła się dymem tak, że otoczenie i dziewczyna utonęli w szarobłękitnej mgle. Szatynka krążyła po pokoju, spacerowała przez mgłę i mówiła, podsumowując dotychczasowy przebieg zdarzeń:
- Zostało nas trzynastu. Siedmiu miastowych, trzech mafiozów, dzieciak Malfoy, futrzak Lupin i seryjny samobójca. Szansa na to, że trafimy na mafiozę, Malfoya, Lupina lub mordercę, wynosi obecnie około 0,46. Całkiem spora, warto z niej skorzystać, zwłaszcza, że miasto ma wciąż przewagę liczebną nad resztą ugrupowań. Do zlinczowania potrzeba 6 głosów, a w tym czasie padły dwa głosy na Arsene Lupina i jeden na Gandalfa. Głos na Arsena Lupina oddał też Królik Albański, lecz się wycofał i gryzie się obecnie z Lemurem Madagaskarskim. - mruknęła, zerkając z dezaprobatą na samozwańczego, większego posturą króla. - Zachowanie Króla jest dla mnie dziwne, niemniej ze względu na dobro miasta, dobro śledztwa oraz swoje bezpieczeństwo nie mogę ujawnić więcej szczegółów.
Mgła zaczęła powoli opadać:
- Niemniej nie lekceważmy Malfoya, ponieważ gdy zabije Pottera, to będzie koniec nas wszystkich.
Ryoku ponownie sięgnęła po talię kart:
- Podejmę ryzyko i na obecną chwilę rozważam oddać głos na Arsene Lupina.
Czaszce zaś odrzekła:
- Nie mogę ci zrobić masażu. Nie jestem masażystką i nie umiem masować - uwolniła ustami dym i rozłożyła ręce w geście bezradności. - Chyba że powiesz, jak to zrobić - dodała.