Medea oddalając się od pozostałych próbowała dojść do siebie i pozbierać myśli.Z za jej pleców dobiegała przytłumiona rozmowa pozostałych.-...łatwiej jest uciekać...ta od Ateny...-słowa kapłana Andre były jak smagnięcie batem-Tfuu...-spluneła, co za brak szacunku,już nie dla niej samej ale dla jaj bogini!Kapłanki Ateny nigdy nie uciekają,Nike biało skrzydła bogini nie wspiera tchórzy!Stan konfuzji w jakim przed chwilą się znalazła, był teraz nierealnym wspomnienie.Pozostał tylko gniew.Kapłanka obróciła się na pięicie i jak strzała wystrzeliła w kierunku roześmianego Andre.Ponieważ był większy od niej,najpierw kopnęla go w krocze,żeby zciągnąć go do swojego poziomu,a potem złapała za poły tuniki.Przysunęła swoją twarz do jego i wysyczała.-Na krwiozercze bachantki,ja nie zamierzam uciekać...Nie okryję hańbą imienia Ateny-po tych słowach puściła kapłana Zeusa i odeszła oddychając ciężko w stronę posagu. |