|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
07-05-2007, 11:05 | #71 |
Reputacja: 1 | Hoplita miał szczęście, że się szkolił wśród najlepszych wojowników. Wiedział to iż nie może ani na chwilę przestać nasłuchiwać. Przez chwilę miał mętlik w głowie, "co robić?". Na szczęście umysł Patrasa pracował szybko i jasno rozumował. Chwilowo za cel uznał wydostanie się z wyspy, a wielki marmurowy dom nie pomoże im tego osiągnąć. Hmm... najlepiej jak dam tej kapłance się rozejrzeć. Chwilowo wydaje się najodważniejsza spośród nich. Choć warto byłoby się stąd ruszyć. Patrasa przez chwilę męczyła myśl żeby pójść razem z Medeą. Jednak potrzeba pilnowania reszty była silniejsza. Wiedział, że w dopóki mają jakąkolwiek możliwość utrzymania się w grupie muszą ją wykorzystać. W końcu nikt tu samemu nie da sobie rady.
__________________ "Tylko uczciwi pozostaną dłużej żywi Będą umierać powoli Tak znacznie bardziej boli Więc zastanów się co wolisz" Ostatnio edytowane przez Lkpo : 07-05-2007 o 18:18. |
07-05-2007, 16:11 | #72 |
Reputacja: 1 | Andre spojrzał po kapłanach, a na koniec spojrzał na wojownika - Powinniśmy się rozdzielić - przemówił - Wiem, że nie jestem specem od planów, ale tak będzie trudniej nas złapać, a i łatwiej jest uciekać w pojedynkę. - zadumał się chwilę i spojrzał po raz kolejny po nowych znajomych. - Ta od Ateny - powiedział nie pamiętając imienia kapłanki - poszła na zwiady, ty wojowniku powinieneś zostać tutaj i obserwować tego dryblasa, a w najgorszym wypadku - walczyć - Andre zaniemówił na chwilę, lecz wiedział, że musi dokończyć. - Ja pójdę rozejrzeć się przy posągu Heliosa, Malaes powinien przyjrzeć się dokładnie wszystkim zakamarkom. Jak mniemam jest z nas wszystkich najzwinniejszy. Kapłanka Afrodyt... hmm - zastanowił się - mogłaby się wdzięczyć przed tym wielkoludem, chociaż nie wiem czy to byłby najlepszy pomysł.
__________________ Hrabia Andre - Andrew/Graffek |
07-05-2007, 19:37 | #73 |
Reputacja: 1 | Medea oddalając się od pozostałych próbowała dojść do siebie i pozbierać myśli.Z za jej pleców dobiegała przytłumiona rozmowa pozostałych.-...łatwiej jest uciekać...ta od Ateny...-słowa kapłana Andre były jak smagnięcie batem-Tfuu...-spluneła, co za brak szacunku,już nie dla niej samej ale dla jaj bogini!Kapłanki Ateny nigdy nie uciekają,Nike biało skrzydła bogini nie wspiera tchórzy!Stan konfuzji w jakim przed chwilą się znalazła, był teraz nierealnym wspomnienie.Pozostał tylko gniew.Kapłanka obróciła się na pięicie i jak strzała wystrzeliła w kierunku roześmianego Andre.Ponieważ był większy od niej,najpierw kopnęla go w krocze,żeby zciągnąć go do swojego poziomu,a potem złapała za poły tuniki.Przysunęła swoją twarz do jego i wysyczała.-Na krwiozercze bachantki,ja nie zamierzam uciekać...Nie okryję hańbą imienia Ateny-po tych słowach puściła kapłana Zeusa i odeszła oddychając ciężko w stronę posagu. |
07-05-2007, 19:55 | #74 |
Reputacja: 1 | - Ała - dało się usłyszeć - NA ZEUSA NIE TO MIAŁEM NA MYŚLI! - krzyknął w stronę kapłanki Ateny Andre - I wysłuchaj mnie proszę. Chodziło mi o to, że nie możemy zginąć. Nie możemy! - powtórzył Andre - I nie chodzi o tchórzostwo lecz o misję którą dała nam Atena. Odkąd zaczęliśmy podróż ona prowadzi nas ku przeznaczeniu. Jako jej kapłanka powinnaś wiedzieć o co mi chodziło, a nie unosić się dumą! - Andre był widocznie poddenerwowany, lecz także zaintrygowany zachowaniem kapłanki Ateny - I na przyszłość panuj nad nerwami, droga Medeo. Nawet sama Atena bywa spokojna, tym bardziej w tak drastycznych sytuacjach. - zakończył kapłan Zeusa.
__________________ Hrabia Andre - Andrew/Graffek |
07-05-2007, 23:05 | #75 |
Reputacja: 1 | Medea przystanęła,może fakycznie poniosły ją nerwy,ale to co mówił ten ...kapłan dotknęło ją do żywego,poza tym ta cała sytuacja była dla niej rodzajem próby.Po 5 latach odosobnienia w świątyni,kazano jej ruszyć w ten dziwny obcy świat,który wydawał się zupełnie inny niż go zapamiętała.Zresztą czy to dziwne opuściła go jako dziecko a wróciła na jego łono jako kobieta.-Idę na ten zwiad-odburknąła podajac rękę Andre-Masz racje nie powinniśmy walczyć między sobą. Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 08-05-2007 o 22:55. |
09-05-2007, 19:49 | #76 |
Reputacja: 1 | Zanim cokolwiek zdążyliście zrobić, zza rogu wybiegł dryblas pilnujący ogrodników. Z pewnością zwabiło go nierozważne zachowanie Andre - nerwowy krzyk. Krzyknął w dziwnym języku w stronę swoich "poddanych" po czym zdjął z pleców wielką maczugę z głazem na końcu. Pozostali w mgnieniu oka stanęli za nim i strzelali do was z proc. Kapłanka Afrodyty gdzieś zniknęła. Patras i Medea natychmiast stanęli obok siebie osłaniając kapłanów tarczami. Wielki mężczyzna rzucił się na was z rykiem. Pierwszy cios jego maczugi zszedł po tarczy Spartanina. W wielkiej sile zderzenia tarcza uległa solidnemu wgnieceniu, a maczuga wroga złamała się wpół. Natychmiast wyjął długi, spiżowy miecz i tarczę. W swojego rodzaju bitwie zwarliście się tarczami. Nienaturalnie silny wyspiarz zaczął spychać całą czwórkę w stronę skały. Kapłani, ledwo próbując stawiać opór przeciwnikowi, osłaniali głowy przed gradem kamieni rzucanym przez ogrodników. Spartanin i kapłanka Ateny z całych sił pchali, jednak ich wysiłki ledwo dały się widzieć przy sile kolosalnego mężczyzny. Nic sobie nie robili z kamieni, które odbijały im się od hełmów. W końcu ciężką sytuację poprawiła Medea, stając za Patrasem niczym w falandze, i rażąc wroga dzidą w ramie. Wrzasnął, po czym pchnął mieczem w Spartanina. Szczęśliwie dla was cios chybił, dając wam czas na reakcję (Patras i Medea). Andre i Malaes mogli się na razie tylko modlić. |
09-05-2007, 19:56 | #77 |
Reputacja: 1 | - Zeusie - szeptał Andre patrząc na wojowników - Wspomóż proszę wojowników twej córki, Ateny i uratuj swego sługę i sługę swego brata, Hadesa. - Andre wysilał wszelkie szare komórki do myślenia - Wybacz mi proszę błąd, przez który możemy zapłacić największą cenę, i uratuj nas, o gromowładny.
__________________ Hrabia Andre - Andrew/Graffek |
09-05-2007, 20:35 | #78 |
Reputacja: 1 | -AAaaaa!-włócznia sięgnęła celu,kapłanka czuła pulsowanie w skroniach i ogień płonący w jaj mięśniach.Wielkolud zamachnął się,ale rozwścieczony chybił.Medea spięła się i wezwała na pomoc moce Ateny z całej siły uderzyła tarczą w przeciwnika, który pochylił się zadając niecelny cios.Jeśli uda mi się ten manewr wbiję ogłuszonemu przeciwnikowi włócznie w gardło. |
10-05-2007, 13:09 | #79 |
Reputacja: 1 | Patras był zadziwiony siłą wrażej istoty. I skąd ja wezmę teraz taką tarczę? Tak dobrze wykonaną? Jednak nie myślał teraz za długo na ten temat. Teraz cały świat zakończył się na nich i wrogu. Nie było nic innego. Dlaczego kapłani nie korzystają z mocy danych im przez bogów? Spartan nie na darmo uczył się sztuki uników. Na ćwiczeniach, zamiast walczyć w zbroi spiżowej, on był praktycznie nagi. Miał dzięki temu ogromną przewagę. Sprawnym ruchem chwycił miecz. Teraz może dobrym pchnięciem zabić go. Lekko odsunął tarczę wyprowadzając cios. Wiedział, że właśnie takie rany zadawane mieczem są najskuteczniejsze. Zwyczajne cięcia można było łatwo opatrzyć, kiedy głęboka dziura w brzuchu była praktycznie śmiertelna.
__________________ "Tylko uczciwi pozostaną dłużej żywi Będą umierać powoli Tak znacznie bardziej boli Więc zastanów się co wolisz" |
11-05-2007, 20:17 | #80 |
Reputacja: 1 | Kilka pomruków dało się słyszeć z góry, z granatowego, wieczornego nieba. Patras i Medea nagle poczuli dziwną aurę wokół siebie. Wielkolud spojrzał na was zdziwiony. Medea, wykorzystując chwilę nieuwagi nieprzyjaciela, przywaliła mu tarczą w głowę. Próbowała wbić mu włócznię w gardło, ale przeciwnik nagle się odsunął, i cios chybił. Sytuację wykorzystał Patras odsłaniając się i wbijając wrogu swój miecz. Wyraźnie chciał, by cios trafił w brzuch, ale końcówka ostrza na wylot przebiła bark wielkoluda. Wokół Andre przestrzeń rozświetliła się. W ręce natychmiast pojawiła się drewniana imitacja gromu. Bez obaw cisnął nią w skulonego człowieka. Nie wiedzieliście jakim cudem, ale drewniane ostrze przybiło go do skały. Procarze w mgnieniu oka rzucili się, by zasłonić przywódcę. W rękach pojawiły im się krótkie, spiżowe sztylety i maleńkie, drewniane tarcze. |