Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2016, 12:26   #129
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Music

Hangar jaskini rozbrzmiał hukiem wypluwanych łusek. Portner decyzję podjął szybko, jak zresztą zwykł to zawsze robić. W jego fachu wahanie nie jest wskazane.
Nie spodziewający się niczego Bob nawet nie kwęknął. Jego głowa pękła jak soczysty melon siejąc dookoła strzępami mózgu i kości.

- Dragon 1, coś jest nie tak... Plik, który otworzyłam... Zaczął się powielać i wsiąkać w różne warstwy naszego systemu... To jakiś kurewski wirus! Dragon 1, Siergiej, ja pierdolę zasuwaj do sterowni! Wszystko jest zablokowane, słyszysz! Odcięło mnie od systemu operacyjnego!

Słowa były bardzo wyraźne. Płynęły przez gigantyczne membrany głośników jak w dobrym, przedwojennym kinie.
Rodriguez nie dał się wyeliminować tak łatwo. Skrył się za zasłoną i odpowiedział ogniem.
- Portner, ty jebana mendo! - wyrzut w jego tonie potęgował ostry latynoski akcent. - Za dobry dla nas byłeś, co? Śmierdzieli ci bracia i siostry?

Lewa ręka to jednak nie prawa. Ale prawdziwy zabójca potrafi się dostosować. Przymierzał długo, z pewnym sztywnym ramieniem. Czekał aż baniak Rorigueza wychyli się zza skały. Bang! Olbrzym odskoczył w tył, pociągnięty pędem kuli.
Eddie strzelał w kierunku Setha. Większość kul zatrzymywała się na skałach ale powstrzymywała Setha przed zawadiackimi ruchami. Odpowiadał ogniem ale w sposób precyzyjny i punktowy. Eddie poczuł to dotkliwie w swoim lewym ramieniu, które zapiekło i zalało mu ubranie ciepłą czerwienią.

Mała Hope w odzewie na strzelaninę wpełzła gdzieś w labirynt elektorniki jej własnej roboty. Dosłonie zanurkowała w jakimś tunelu a w ślad za nią rzuciła się blada jak śnieg Jill.
- Zajmę się nią - poinformowała Dhalię i zniknęła w odmętach kabli, scalonych płyt i pozlepianych w chaotyczny melanż fragmentów obudowy.

Dhalia musiała również umykać przed gęsto prującą amunicją. Na cel wzięła sobie Lova, siedzącego ze spokojem Buddy na swoim miejscu. Z przymkniętymi oczami i spokojem wymalowanym na twarzy.

- Dragon 3, słyszycie mnie? Coś przejęło nasz system. Dragon 2? Dragon 4? Wprowadzamy kod czerwony. Powtarzam, wprowadzamy kod czerwony...

Dhalia szturchnęła Love'a za ramię. Nie zareagował.

A pole bitwy ucichło. Bo wszyscy zdawali się zignorować ważny, w tych dzikich czasach fakt. Amunicja jest produktem deficytowy.
Ostatnia kulka świsnęła z hukiem i wszystko zamilkło. Eddie nie miał już pocisków do spaślaka. Aiden zostawił sobie ostatnią kulę. A Seth? Wywalił magazynek z tego co Portner liczył bezwiednie, z zawodowym przyzwyczajeniem. Zawisł impas. Przynajmniej tak się przez chwilę zdawało, bo Aiden poczuł uścisk stalowej lufy z tyłu głowy.
- Wstawaj skurwysynu.
Fala się znalazła.
 
liliel jest offline