Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2016, 21:35   #19
KevinPL
 
KevinPL's Avatar
 
Reputacja: 1 KevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znanyKevinPL nie jest za bardzo znany
 
Tymczasem...
Mostek nieznanego okrętu....
Orbita Ryloth



Na mostku zwyczajny widok, załoga zajmująca się swoimi zadaniami, większość z nich jak to na mostku siedzi przy różnego rodzaju urządzeniach, skanerach, komputerach czy innych tego typu rzeczach, pomiędzy nimi krzątający się oficerowie kontrolujący aby wszystko cały czas było w jak najlepszym porządku. Załoga ubrana w mundury koloru granatowego, oficerowie na czarno.... Zaś na platformie położonej dokładnie na środku mostka stoi jedna samotna postać, ubrana na biało w czarnych oficerkach i rękawiczkach. Na głowie ma białą czapkę z daszkiem i czarne okulary, z wyraźnym spokojem ,a jednak zdecydowanym ruchem ręki przywołuje jednego z oficerów, a gdy ten podchodzi słyszy:
-Poruczniku ,czy na planecie wszystko przebiega zgodnie z oczekiwaniami ?
Pyta pełnym spokoju głosem po czym składa ręce za plecami,

-Tak Admirale, odpowiada porucznik, ludzie Lorda... w tej chwili porucznikowi przerywa jeden z ludzi wołając:
-Poruczniku skanery wykryły grupę statków ,które wychodzą z nadprzestrzeni!
-Co to za jednostki ? Oficer pyta nerwowo przełykając ślinę, wiedząc ,że admirał nie nawykł do słuchania złych wiadomości...
-To stara Koreliańska kanonierka DP-20, w eskorcie czterech myśliwców Eta-2
Dodaje...
W tej też chwili drzwi na mostek zostają otwarte, wszyscy w środku z zapartym tchem zwracają się w kierunku drzwi, i zamierają w bezruchu... Na mostek wszedł ubrany na czarno osobnik z kapturem na głowie ,który zaraz też zwrócił się do już nie tak spokojnego jak do tej pory Admirała:
-Admirale, wyczuwam źródła mocy... Powiedział dość mocno ochrypniętym i zdenerwowanym głosem....
Admirał padł na jedno kolano i po chwili odpowiedział:
-Panie z nadprzestrzeni wyszło pięć jednostek, kanonierka i eskorta myśliwców... Czy mam wysłać nasze własne by je przechwycili ?
Odpowiada on nieco zdenerwowanym głosem,
-Nie ,powiadomcie naszych na planecie, że będą mieli gości.......


*******************************************


Górska wioska
Tav'Ban(0 Poziom, 0 PD), Vao Gella (0 Poziom, 0 PD)

Tav'Ban wciąż unieruchomiony przez nerwy, stoi bezczynnie i przygląda się walce.... Tymczasem Vao oszołomiony przez to co przed chwilą miało miejsce stara się podnieść i otrząsnąć jednak (rzut kością k20 "na otrząśnięcie się" wynik = 8) podnosi się jedynie na kilka sekund by znów paść na ziemię ,jednak oszołomienie powoli mija i jest on w stanie rozejrzeć się wokół... Jego wzrok zatrzymuje się na dziurze w ścianie ,którą chwilę wcześniej wyleciał jego przeciwnik. Widzi on przez nią kolejnego z tej trójki ubranej na czarno który stoi na przeciwko innej postaci, ubranej w podobne szaty jednak koloru brązowego, dzierżącej zielony miecz o dwóch ostrzach, zaś tuż obok leży ciało kolejnego z napastników, pozbawione głowy... W tej chwili Vao pośród szumów ,które zalęgły się w jego głowie udaje się wychwycić odgłosy kroków ,które zdawały się wyraźnie przybliżać. Odwraca on głowę w tym kierunku i widzi ostatniego już napastnika zmierzającego do niego...


*******************************************

Stolica Ryloth...
Gandero, Manu-Ka, Kali (0 Poziom, 0 PD)

Cała trójka jest okrążona, w ich zasięgu nie ma żadnych drzwi w których mogliby się schować lub spróbować ucieczki zaś przeciwnicy powoli i nieubłaganie zbliżają się do wysuniętych Manu-Ka oraz Kali... Gandero wciąż tkwiący w uścisku przeciwnika stara się uwolnić uderzając go kolanem w brzuch (rzut na cios wynik= 17) ,i udaje mu się ta sztuka. Gandero uderza kolanem w brzuch przeciwnika trafiając dokładnie w przeponę, ten puszcza swoją ofiarę i głośno acz w nieznanym języku wykrzykuje kilka zdań ,kuląc się przy tym z bólu i łapiąc za brzuch... Jednak trwa to jedynie chwilę i Gandero ma czas jedynie na podejście do swych towarzyszek niedoli, po tej chwili zza Zabraka ,który powoli zbiera się do kupy po uderzeniu Gandero, wyłania się Togrutanin który wreszcie wyszedł z klatki schodowej ,którą podążał za Kali... Jest on solidnej postury i z łatwością odpycha ze swej drogi Zabraka ,który z gniewem patrzy na swego towarzysza jednak z wyraźnym respektem...
Togrutanin zatrzymuje się metr od Zabraka i wymawia słowa:
-Co jest ?! Dlaczego jeszcze ich nie złapaliście ? Przecież to tylko dzieci bierzcie się za nie zanim...
W tej chwili przerywa mu sygnał dźwiękowy dochodzący z nadajnika ,który ma na ręce ,symbolizujący nadchodzący przekaz... Włącza go on i odbiera wiadomość...:
-Panie, wybacz ,że przeszkadzam ,ale Darth Baresh nakazał mi powiadomić was ,iż zbliżają się do was osobnicy posługujący się mocą, będą u was za chwilę...
Togrutanin wyłącza przekaz i w tym samym momencie nad waszymi głowami z hukiem pojawia się statek ,na którego trapie załadunkowym znajdują się dwie postaci ubrane podobnie jak ci ,którzy chcą was złapać jednak ich szaty są koloru brązowego...
-Hahahahaha szykuje się zabawa!!! Togrutanin wykrzykuje z wielkim zadowoleniem po czym zrzuca z siebie płaszcz spod którego wyłania się toga równie czarna jak odzienie wierzchnie... Dobywa on również swojego ostrza ,czerwonego niczym krew i oczekuje on aż nowi przybysze zbliżą się na tyle by móc skorzystać ze swego miecza... Na waszych też oczach to samo robią pozostali nie zdejmują oni jednak płaszczy. Na ten widok osoby stojące na trapie statku zeskakują z niezwykłą gracją na ziemię ,jeden z nich wykonuje w powietrzu kilka przewrotów i w międzyczasie dobywa swojego miecza ,który jest koloru niebieskiego, lądując na ziemi w pobliżu Zabraka ,z łatwością odbija on jego uderzenie i po chwili trzymający czerwony miecz Zabrak ląduje na ziemi ,za sprawą cięcia wykonanego przez jak się okazuje człowieka, widać to ponieważ podczas wykonywania powietrznych akrobacji jego kaptur opada mu z głowy... Jest on średniego wzrostu, w wieku około 25 lat, ma brązowe ,krótko ścięte włosy. Jego towarzysz zaś, a raczej towarzyszka po wylądowaniu tuż przy dzieciach staje pomiędzy nimi ,a Kaleeshem i Człowiekiem odgradzając ich od dzieci. Zdejmuje ona kaptur i teraz widać ,że jest to Twi'Lekanka ,wyciąga ona swój miecz koloru zielonego i przygotowuje się do walki z przeciwnikiem, dodając również do dzieci:
-Uważajcie i odsuńcie się nieco, za chwilę będziecie bezpieczni,
 
KevinPL jest offline