Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2016, 10:53   #22
carn
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Daniel + Bless

- Bless, nie możesz jakoś mu pomóc? - zapytał, wykonując [aimed strike] na jego kocim, byłym już, kochanku. Po raz kolejny skupił się na unikaniu możliwych ataków.
Czarnoskóry próbował się wyzwolić, oraz ruszyć za przeciwników, by kontynuować swą kombinację.
- Mówiłam idiocie by został na dachu. - czego Diabeł Wyręczania Się Innymi oczekiwał? Że Bless będzie ratować ich obu tracąc energię i wartość (!) na walkę z jego aurą przerywaną tylko na podkładanie się plagowej niewieście pod jej cepy? - Przekonaj osła, niech ucieka. Diablica z niezadowoleniem przyjęła fakt, że Daniel zaatakował “jej” kota. Nie dość, że kazał się ratować, to jeszcze chciał zagarnąć profity wykończenia stworzenia zamiast wreszcie zająć się walką z “matką”. Skoncentrowała się na własnym przetrwaniu i dwukrotnie zaatakowała pikujące w jej kierunku latające straszydło.
Jeden z ciosów diablicy dosięgnął celu i latacz został napoczęty. Niestety do końca jeszcze trochę brakowało, a jego koleżka zbliżał się nieubłaganie.

Flyer3 -23EX
Bless +3EX
Longcat1 -12EX
Bless -13EX (bleed)
Daniel -6,25EX
Daniel +22EX

Koty niefortunnie próbowały powtórzyć swoje sukcesy, gdy Daniel zręcznie przyjmował uderzenia Matki tylko po to aby raz na trzy dać radę odstąpić kroku i zwrócić uderzenie. Aknar również znajdował się pod gradem ciosów, choć dawał radę utrzymać się w miejscu.

Daniel -21EX
Flyers -stunned
Mother -18,2EX
Mother -40EX
Longcat2 -11EX
BB -8EX

Wprawdzie ptaki były tuż tuż diablica kątem spojrzenia kontrolowała sytuację wokół Daniela. Trzy sztuki z opcją spętania pod nożami matki były kiepską ręką, co Bless sprawdziła już na sobie. Zatoczyła toporem koło by po ciosie w ptaka przejść do ataku na kota. Być może uda się jej zredukować ilość przeciwników choćby o jednego.
Daniel ułożył kij równolegle do podłoża, po czym skoczył przed siebie, wykonując kilka obrotów w powietrzu. Po raz pierwszy wykonywał tą technikę w ten, nieco bardziej unikalny sposób, musiał jednak pomóc BB. Zbliżył się na ile pozwalały tylko jego zdolności, zaatakował jednak pozostawioną przy bless matkę.
- BB! Wbij któregoś w moją stronę - krzyknął, zaś w jego głosie można było odnaleźć niespodziewaną wręcz stanowczość. Niemalże, jakby chłopak po raz kolejny używał swej oryginalności.

Longcat3 -30-55
Beetle2 -30-55
Beetle1 -37,5
Daniel+12EX
BB+8EX
Longcat1-15
Bless +3
Bless +10
Daniel -15CP
Mother -6,25

-Łap! - krzyknął BB wykopując dwie kreatury, tworząc przy okazji eksplozję za swoją stopą. Wyrzucone w ten sposób stworzenia wtargnęły w aurę Daniela, która sowicie je zraniła i pozbawiła życia. Zaraz po tym BB zamachnął się, ryknął i zgniótł uderzeniem czaszkę jednego z żuków. Wszystko w trakcie oglądania jak Bless rozcina jednego z kotów. Drugi i już ostatni na scenie unieruchomił Daniela, który przez to spotkał się z atakiem matki.

Daniel +Snared
Daniel -6,25ex(bleed)
Bless -13ex(Bleed)
Daniel -10EX
Daniel +Bleed2
Daniel -12EX
Bless -36Shield
Mother -40ex

Daniel miał mieszane odczucia. Z jednej strony - cały plan działał jak powinien, znajdowali się w coraz lepszej sytuacji, a matka coraz szybciej zbliżała się do przegranej. Z drugiej jednak, byle koty stanowiły dla niego przeszkodę. Był zmieszany, osoba jego majestatu nie powinna zajmować się tego typu motłochem. Powinien bardziej szanować swój czas.
Aktywował ukryte we włóczni ostrze, pozwalając mu ujrzeć światło dzienne… Czy raczej, zakosztować nocnego polowania na wężokoty. Każda z tych wizji była równie dziwna.
Nie mniej jednak ostrze, z którym miała zetknąć się skóra przeciwnika, powinno być wystarczająco silne, by zadać mu chociaż trochę, pomagających w próbie wyzwolenia się, ran.
Blasphemy także usiłowała coś wnieść do walki. Kolejny raz atak jednego z ptaków nadwyrężył jej tarczę. Zła, że w tej walce ponosi tyle kosztownych strat ponownie dwukrotnie zaatakowała w ranne już zwierzę licząc, że tym razem uda się go pozbyć.

Longcat2 -15ex
Daniel +20ex

Jedna z latających kreatur zdołała ugryźć Bless zadając jej sowite obrażenia, zaś Daniel zetknął się z aż trzema brutalnymi cięciami z strony matki. W tym czasie BB zaczął krzyczeć. - Co ty masz za pole siłowe?! Wyłącz to żebym mógł pomóc! - w stronę Daniela.

Bless -4ex(bleed)
Daniel -9ex(bleed)
Bless -49shield
Daniel -3-9-20ex
Daniel +bleed3
mother -40EX

Diablica przestawała dawać radę. A w zasadzie to jej sprzęt powoli się kończył. Nie miała jednak wyjścia jak dalej przynajmniej zajmować stwory. Choć gdyby jeden z nich postanowił pofrunąć na ratunek swej matce nie było by najgorzej… Zostawiając takie życzenia na później ponownie zaatakowała oboma atakami w rannego ptaka. Przecież w końcu musi trafić drania!
Czoło Daniela pokrywało się potem. Diabły przecież nie krwawiły, jak inaczej jego ciało mogło zasygnalizować tą niewygodę? Najwyraźniej to właśnie rozwiązanie było jedynym rozwiązaniem, jakie znalazło. Chłopak dwa razy próbował przewrócić dziewczynę.
- Rób co uważasz - stwierdził, dezaktywując diabelską opłatę, utrzymując jednak strefę wpływu.

Flayer3-17
Bless +19+3
Mother -13EX

BB zaczął biec w stronę zbieraniny gdy Daniel z zamachem uderzył kobietę w kostki, pozbawiając ją równowagi. Korzystając z okazji chłopak zręcznym ruchem uwolnił wzmacniane liny z wnętrza swojej laski aby uwiązać kobietę przy ziemi.
- Może to nie kolana, ale nadal bliższa odpowiedniej pozycja - blondyn westchnął, wykonując kilka kolejnych młynków. Przerwał, widząc biegnącego w jego stronę czarnoskórego.
-Daj już spokój! Sama jesteś! - krzyknął BB. Dziewczyna odpoczywała przez dłuższy moment leżąc na ziemi. Po chwili jej latający towarzysz, ostatnia żywa w hotelu kreatura poza nią samą, zapadła w letarg. Nieaktywny rdzeń upadł na ziemię. Był to jej znak poddania.
-No...noo… - odetchnął z ulgą BB. Powoli podszedł i podniósł ją z ziemi. - Dzięki. - rzucił zarówno do pomagających mu diabłów jak i samej kobiety. - Jakoś cie wylecze z tego gówna, idiotko. A potem powiesz mi jak znaleźć twoją siostrę. Muszę się jej w końcu oświadczyć.
- Widzisz, mówiłem że się uda - Daniel uśmiechnął się w stronę Bless, wyciągając z kieszeni kolejne tego dnia piwo. Jeśli te miały jakikolwiek efekt, to pierwsze już dawno zniknęło z jego organizmu.
- BB, to nie miała być twoja kobieta? - zapytał, obracając się w stronę czarnoskórego.
Nie czekając na odpowiedź, wyciszył się, rozpoczynając krótką medytację. Zamierzał przywrócić swe ciało do normalnego stanu, a może i zebrać trochę energii na siebie.
-Prawie jak siostra. - przytaknął.
Bless klapła na ziemię. Mało dostojnie. Również zabrała się za zbieranie w stosik całości. Łącznie z regeneracją kondycji. Choć nie przyznała tego głośno ta była na pustym końcu skali. Machanie toporem dawało się jednak we znaki.
- Twa kochanka… Ma podobne problemy? - kawaler zapytał się, spoglądając to na BB, to na ich zdobycz.
-Nie jestem pewny. Na pewno dotknęła ją korupcja ale nie wiem, czy jest matką. - wyjawił. - Dużo bardziej rozumna. Nawet do mnie mówiła. - skrzywił się. - To jak, wyskakujemy oknem i biegniemy na ślepo do portalu? Albo będzie bezpiecznie albo napadnie nas wszystko co tu jeszcze żyje. Zależy od jej humoru.
- Jestem za pospieszną ewakuacją. Jak dotrzemy do portalu to łatwiejsza część tej wyprawy będzie za nami. A potem trzeba będzie przekonać Firmę, że dokonaliśmy coś wartego uwagi. - diablica skrzywiła się na samą myśl powrotu do “radosnej rodzinki”. Zaraz się okaże, że cały ich trud wart był uścisk dłoni kierownika, bo uznanie uznaniem, a wydział przecież biedny.
- Blasphemy, możesz skorzystać z drugiej sieci? - tym razem Daniel bardziej zaproponował, niż rozkazał. Sytuacja kryzysowa minęła. Czuł, jak opada zgromadzona w nim energia. Najchętniej skorzystałby z łóżka.
- Po tym możemy ruszać w stronę portalu - dodał.
Bless zwlekła się w końcu z gleby i smętnie ruszyła w stronę trojga. Wydobyła z podręcznego wymiaru sieć i rzuciła Danielowi. - Motaj pająku. Masz wprawę. Daniel szczelnie zabezpieczył ich “przesyłkę” i pozwolił czarnoskóremu nieść swą przyszłą “rodzinę”.

Gdy trójka opuściła hotel była jeszcze noc, choć już nie na długo. Ciemność nie była aż tak dominująca i chociaż nie mogli znaleźć pierwszych prześwitów to wiedzieli, że ledwo uwinęli się z czasem. Pech chciał, że chociaż ewakuacja do portalu powiodła się bez żadnych trudności, o tyle przedstawiciel eksterminacji znajdował się już za wejściem na terytorium. Była to wysoka kobieta o niebieskiej, pokrytej łuskami skórze i wielkim czerwonym afro. Ubrana w garnitur i o dziwo zadowolona z widoku grupy.
-Niebieski barak? - zdziwił się BB. - Spieprzaj Sushi, dałem radę. Mój wydział dał radę.
-My jesteśmy twój wydział, ściemo. Ale dobra robota. To powiedziawszy mieliśmy dostać premię za uratowanie wam dupy. Możecie złożyć raport, że bez nas nie dałoby rady? Do staruszka z eksterminacji.
- To chyba sprawa twoja i Aknara - Daniel rozłożył ręce na boki, w geście bezradności. Nie miał nic przeciwko poudawaniu braku intencji. Zawsze mógł przejść do ofensywy, lub też zaproponować obustronnie lukratywne wyjście.
Diablica również nie pchała się do dyskusji. W jej głowie zapaliło się jedynie “oho” kładące łapy na ich zysku.
-Ja nie mam czasu na pierdoły. Bajeruj młodych. - Aknar przyjął identyczną postawę co Daniel i zrzucił problem. Następnie przepchnął się obok kobiety i wpadł przez portal na drugą stronę. Widząc to “Sushi” i oparła się o framugę, aby ktoś tego nie powtórzył. - Raczej nic wam nie szkodzi, nasz wydział miał nam za to zapłacić.
- Sushi, tak? - królewicz zadał całkowicie zbędne pytanie. Pamiętał imię diablicy. Nie zapominał o swych przeciwnikach, zwłaszcza gdy starcie było jeszcze w toku. Co z tego, że ich bronie były schowane, a starcie toczyło się na słowa. Każde rozwiązanie tej sytuacji było równie złe, co i dobre.
Mógł zainwestować w przyszłość, pozostawić niebieskoskórej dodatkową część nagrody. Ta zaś mogła z czasem zmienić się w przysługę, czy nawet nowego poddanego. Z drugiej strony - zasianie ziarna nie zawsze dawało plony, a jakość gleby wywierała zbyt duży wpływ na całą sytuację. Tego typu opcja był zbyt ryzykowna, zwłaszcza, gdy problemem było przeżycie z dnia na dzień.
Drugą możliwością było podzielenie się dodatkową wypłatą, ta jednak mogła pochodzić z pieniędzy przeznaczonych na ich nagrodę. Wtedy efektywnie zamienili by część wartości na nie-aż-tak-negatywnie nastawioną osobę. To również nie uśmiechało się blondynowi.
- Zamierzałaś nam pomóc, wiedząc, że celem nie była eksterminacja? - zapytał w końcu.
-Oh, to nie było w naszej umowie. Tylko “Nie dajcie zginąć BB, szkoda go”. - przyznała. - Stwierdziliśmy że zdecydujemy co zrobić z kobietą w trakcie...ratunku.
- Niewątpliwie wybrałabyś łatwiejszy do wykonania wariant? - kolejne pytanie wypłynęło z ust blondyna. Nie znał niebieskosórej, mógł tylko bazować na ogólnych przesłankach i wiedzieć, że każda jego decyzja będzie miała swe konsekwencje. Zarówno pozytywne, jak i negatywne.
Choć było to trochę poniżej jej godności ale była naprawdę zmęczona. Dlatego Blasphemy podeszła do Daniela i bez krępacji zaczęła mu szeptać do ucha.
- Wiem z doświadczenia, że Firma nie przyjmuje do wiadomości współpracy między wydziałami. Każą jasno stwierdzić co kogo, więc…- popatrzyła na eksterminatorkę - albo rybki albo akwarium.
Nie mam pojęcia. Szczerze. Z jednej strony szanowałam BB od czasów gdy był w eksterminacji, z drugiej aż tyle bym nie ryzykowała dla jego samobójczych misji. Wszystko zależy od tego w jakim stanie bym was znalazła.
- Wybacz, kochanka wzywa - Daniel ujął dłonią talię swej tymczasowej partnerki i ruszył w stronę portalu z prowokującym uśmiechem na ustach.
- W tej firmie nic nie jest za darmo, jeśli zaoferujesz nam coś wystarczająco interesującego, może zgłosimy twoją pomoc. - stwierdził, wręczając rozmówczyni swą wizytówkę. Życie korposzczura miało swoje plusy.
 
carn jest offline