Lucy Lucy jechała milcząc przed siebie. Wszyscy jako tako za sobą gadają... Miło czy nie, ale gadają... A ja jak zwykle sama... Może i lepiej?
Westchnęła i poklepała swojego konia. Spojrzała na wszystkich. Powstrzymywała się od wybuchnięcia, jakby to się skończyło, sama nie wiedziała, ale raczej dosyć... Łagodnie.
-Lirael, kiedy dojedziemy?
__________________ Sore wa... Himitsu desu ^_~ |