Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2016, 04:27   #95
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację

Cytat:
Raport dla Żelaznego Archiwum Zakonu

Spisane 23 suszca roku po wyniesieniu 1165 w Opactwie Braci Rolników, Baronia Ostrogóra przez Nerana Starszego, Brata-Inkwizytora Zakonu Świętego Miecza

Niech będzie Hallas pochwalony!

Po przybyciu pod Zamek Ostrogóra w sile dwustu kopii i odbiciu twierdzy z rąk zła, które się tam czaiło, ocalałych przeniesiono do tego klasztoru w celu przeprowadzenia śledztwa oraz oceny stopnia splugawienia. Na pięć dziesiątek i ośmiu tych, którzy przeżyli, tuzin zmarł podczas przesłuchań, a pozostałe osoby spalono, gdyż nie było dla nich ratunku, niech je dobrzy bogowie mają w opiece. Jedynie siedmioro było na tyle o zdrowych zmysłach i duszach, że po serii postów i egzorcyzmów zdecydowano się na uwolnienie, co zostanie poczynione dnia jutrzejszego.

Zeznania świadków i dowody zebrane na miejscu pozwoliły na dokładne odtworzenie tego, co stało się na Zamku Ostrogóra i co dla wiadomości Wielkiego Mistrza i starszych mających dostęp do Żelaznego Archiwum opiszę poniżej.

Ród Ostrogórych miał na sumieniu grzech bałwochwalstwa, który to sięgał czasów, gdy powstał zamek. Odkopano wówczas przy budowie zamkowych lochów system jaskiń, a w nim kamienny posąg, któremu poganie oddawali cześć w czasach przed wyniesieniem. Był on wówczas już zdeformowany, brak modlitw i ofiar sprawiał że bożek słabł i tracił fizyczną formę. Ostrogórzy ofiarowali mu jedno i drugie. Z czasem nauczyli się jak to robić tak, by tajemnica przetrwała. Tylko Pan Zamku wiedział o bożku, a wiedzę i obowiązek karmienia plugawego bytu przekazywał najstarszemu synowi. Czyniono to ostrożnie, gdyż każdy schodził do grot tylko raz - złożyć ofiarę z pierworodnego, o którym mówiono później że zmarł przy porodzie. Pilnowano też, by nie nadawać bytowi imienia, gdyż wówczas był surową mocą, niemal już bez pamięci i woli. W zamian otrzymywali pomyślność.

Wszystko zmienił zamach Tezuwiana, późniejszego barona. Straciwszy serce dla wędrownej śpiewaczki, dostał odmowę, gdyż była ona obiecana akrobacie ze swego zespołu. Gdy zespół gościł na zamku, wróżbitka z tej samej trupy wręczyła wtedy rycerzowi magię w postaci czarnej gałęzi, którą mógł zabić swojego rywala. Ten jednak był bardziej ambitny niż zakochany i zgładził swego Pana tak, by winę zrzucić na cyrkowców, a w czasie rzezi - zabić spadkobiercę. Potem wystarczyło wżenić się w rodzinę, co uczynił.
Z całego spisku przeżyła wróżbitka, którą strącono do głębokiej jamy i zamurowano żywcem, zaś ciało śpiewaczki Tezuwian kazał zabalsamować i trzymał w tajnej komnacie.
Tak zaginęła wiedza o pogańskim bożku spod Ostrogóry, gdyby wróżbitka nie odnalazła pod ziemią komnaty bożka. Modliła się o wybawienie, a on jej go nie dał, bo był głodny modłów. Dlatego związał ją ze sobą, przedłużał jej życie. Z czasem nadała mu imię Maestro, on zaś po kilku pokoleniach nabrał na tyle sił, by opętać kilkoro kluczowych postaci w zamku, zaczynając od kucharza, przez którego jedzenie zatruwał szaleństwem cały zamek. Gdy liczba jego wyznawców wzrosła, wyrwał go z czasu i przejął całkowicie.

Bożek przybrał formę człowieka, zwącego się Czerwonym Kasztelanem, jednak jego prawdziwa postać, posąg z czarno-czerwonego kamienia wciąż był w podziemiach. Po unicestwieniu awatara, rycerstwo odnalazło drogę do grot, gdzie zniszczono bożka. Resztki posągu przekazano w ołowianej skrzyni Mistrzowi-Kapłanowi Zakonu Błyskawicy w celu zbadania, acz straciły swoje właściwości po tym, gdy zabito plugawy byt.


KONIEC


Przepraszam wszystkich za przedwczesny koniec sesji, ale na skutek fatalnego pogorszenia się stanu zdrowia zupełnie mnie ona przerosła, widać to zresztą na pogarszającej się jakości moich postów zarówno w tej, jak i innych sesjach. Nie wiem kiedy Krew na Toporze znów pojawi się w rekrutacjach, ale postaram się następnym razem mierzyć siły na zamiary. Oczywiście, gdyby ktoś chciał poprowadzić coś w moim uniwersum, zachęcam do kontaktu, postaram się pomóc.

Wasz Ponury Żniwiarz
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline