Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2016, 12:33   #103
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Baron, odziany w czerwony, cięty na rękawach wams i takież pludry przyjął swoich gości najlepiej jak mógł. Oprowadził ich po komnatach, pokazując i objaśniając co ciekawsze elementy wystroju. Opowiedział im także co nieco o historii rodu von Steinberg, wymieniając luźne uwagi z kawalerem von Duneburg odnośnie spraw wojskowych i historii imperium. Edgar spodobał się hrabiemu. Młody, ambitny człowiek, o godnej postawie. Wysławiał się dwornie, choć szorstkość zdradzała wytrawnego żołnierza raczej, niż dworzanina.
Yrseldain wydawał się być pod pewnymi względami podobny do Edgara. Równie dumny i honorowy. Horst nie rozumiał jego kultury, i dlaczego jego wygląd był tak egzotyczny. Słyszał o elfach i nawet czasami je widywał, w tej chwili goszczenie jednego z nich Horst traktował jako okazję do bliższego poznania tej rasy. Yrseldain był wojownikiem, nie było co do tego żadnych wątpliwości.
Algrim...tak po prawdzie jeśli Horst musiałby umiejscawiać Algrima i jego sposób bycia, to egzotycznym wyglądem plasował się obok Yrseldaina, a poczuciem honoru bliżej Edgara. Przerażająca mieszanka - jak wszystko krasnoludzkie. Jednak Algrim dawał się lubić. Miał bezpośrednie, bezkompromisowe podejście Fuchsa.
Ostatni z jego gości, Ragnwald wyglądałby pewnie zwyczajnie, gdyby nie jego spojrzenie. Horst niemal natychmiast pomyślał o Fuchsie. - Pewnie by się dogadali przy czymś mocniejszym - Pomyślał Horst- Albo pozabijali nawzajem

Przyszła pora na wieczerzę, i nastrój momentalnie się rozluźnił. Pokrzepieni i posileni goście wkrótce odstawili na bok niektóre konwenanse.
- Panowie - Horst zwrócił się w tej chwili do krasnoluda. -Prawo Imperium, jest prawem, niezależnie jak absurdalnym. Na pewno mości Algrimie to zrozumiesz - Horst wgryzł się w kawał mięsa, otarł wąsy i brodę po czym ciągnął dalej.
- To nie była kwestia honoru, czy odwagi, w każdym razie nie w tym przypadku. Dla mnie, to była polityka. I sprawy wagi sercowej. W takiej kolejności. Zauważcie, że młody Bildhofen był zakałą okolicy. Robił problemy równie wielkie, jak mój małoletni brat, tylko on nie jest jeszcze mężczyzną i nie dochodzi jeszcze do skandali. Tymczasem Markus sam się o to prosił. Dla mnie, oznacza to pozbycie się kłopotliwego, młodego narwańca. Okoliczna szlachta w tej chwili pewnie dziękuje Ulrykowi za oszczędzoną cnotę swoich córek. A propos cnoty, czynię awanse do pewnej baronowej, którą upatrzył sobie również Markus. Mimo, iż dama jest mi przychylna, i połączenie dwóch rodów dawałoby i mi i jej wymierne korzyści, to jednak młodzieniaszek jest przystojny. Powiedzmy, że pozbyłem się konkurenta. Dodatkowo, księżna sprezentowała mi wyrokiem pojedynku rzecz na której najbardziej mi zależało - święty rozejm. Ujmując rzecz wprost, mam czas na zajęcie się sprawą, dla której mnie odwiedziliście bez szkody w majątku i okolicach - Horst uśmiechnął się szeroko.
- Stary Bildhofen to skomplikowana sprawa. Prawo, daje mu możliwość przyjęcia pojedynku, i pewnie by go przyjął. Wasza pomoc była o tyle istotna, że zobaczył kilku ludzi, wyglądających na awanturników, a tacy są pierwsi do mordowania. Bez obrazy panowie, zaraz przejdę do sedna. W zasadzie obrażona część rodziny nie jest znana z wojaczki...jeśli wiecie o co mi chodzi. Można wręcz powiedzieć, że wprawniej władają abakusem i liniałem niż kopią. Rzeź którą mogliśmy tam w imię prawa byłaby legalna, ale czy specjalnie honorowa? Mam wrażenie, że wasze pojawienie się spowodowało, że właśnie dlatego pojedynku odmówił. Ponadto....święty rozejm. Raczej się go nie łamie. Chociaż....precedensy się zdarzają. Bildhofen jednak jest za sprytny na taki numer, on lubi załatwiać swoich przeciwników legalnie - Horst upił łyk wina i kontynuował.
- W każdym razie wszystko dobrze się skończyło. Kawaler Edgar przywiózł ze sobą instrukcje z którymi się zdążyłem już zapoznać. W związku z tym muszę was prosić o jedno. Od tej chwili - proszę mnie nie tytułować Panie Baronie, Baronie, ani nic takiego. Rycerz Edgar również musi na jakiś czas pozbyć się oficjalnego tytułu, ponieważ sprawa, którą mamy się zająć wymaga ciszy, spokoju i ostrożności. Nie da się jej zachować z powodu.....egzotycznego wyglądu Algrima i Yrseldaina, więc....musimy udawać właśnie taką zgraję awanturników. Wasze imiona są słynne, w niektórych częściach Imperium. Nikt nie powinien zwrócić uwagi na dwóch dodatkowych rębajłów, może upadłych szlachciców. Jedziemy na północ, znajdziemy człowieka, potem zależnie od dalszych instrukcji pewnie w dzicz. Musimy zmienić zbroje i zostawić herby. Rano pojedziemy do zamku - przetrzepiemy moją zbrojownię - Horst rozpiął kołnierzyk wamsu, rozparł się wygodniej na krześle, po czym donośnie czknął.
- Wcielanie się w rolę zacząłbym od teraz. Polej wina i opowiedzcie mi jakieś pieprzne historie. Lubię wiedzieć z kim przyjdzie mi przelewać krew - Horst odłupał kolejną porcję mięsiwa długim nożem, wbitym w pieczyste
- Święta kurwa racja - Fuchs jak zwykle popisywał się dziś elokwencją
 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 10-05-2016 o 13:05.
Asmodian jest offline