Wampirza norma społeczna, a także prawo zakładają bezwzględne przestrzeganie Maskarady. JD dbał o nią tak długo, aż zobaczył Marcusa bezceremonialnie wbijającego kły w stewardessę. Nie zamierzał być bardziej spętany zasadami od archonta, który twierdził, że nakazy tracą na znaczeniu. Zresztą... Ashford przed chwilą rozmawiał z wampirzycą wśród tłumu uprawiającego seks w pałacu Buckingham i chcąc nie chcąc musiał przyznać mu rację. Brujah musiałby naprawdę postarać się, aby to przebić, a zamierzał jedynie zaryzykować rozmowę z istotą, której taksonomii nie był pewny.
- Miau - przywitał się z uśmiechem.
- No miau - barman skończył wycierać szklankę, po czym spojrzał na niego z zainteresowaniem.
- Dostałeś... dostałaś... - JD zapętlił się, próbując zdefiniować płeć istoty. - Czy ojciec również zaprosił cię, niedawno, na stadion Wembley? Czy jesteś jednym z - nachylił się, po czym konspiracyjne spojrzał w lewo, prawo, przysłonił usta i wyszeptał - ...nas? Wiesz... nas. Nas.
Dziwna postać spojrzała na JD jak na wariata, po czym uśmiechnęła się z politowaniem.
- Nalać ci czegoś, przyjacielu? - zapytał jak gdyby nigdy nic.
- A co byś mi polecił, druhu?
Barman obrócił sie, po czym postawił przed JD kieliszek przeźroczystego płynu.
- Trochę wódki na rozluźnienie i idź się do domu wyspać. Ashford uśmiechnął się szerzej i sięgnął zarówno po dłoń Człowieka Kota, jak i Prezencję. - Nie wyspać, tylko przespać - mruknął. - Chodź ze mną. |