Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2016, 20:59   #39
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=DnVYD4woT6Q[/MEDIA]

Trzymany w napięciu żar nie gasł, lecz tylko nabierał siły oplatając serce niczym wąż swą ofiarę. Zehirla nie wiedziała na co jeszcze czekają Dolit z Osbernem, ale wbite w ramię Dolita paznokcie wyraźnie sugerowały że należy uciekać. Rzucili się w szaleńczą gonitwę przez las. Gnali przed siebie, byle dalej od piekielnych monstrów które ich goniły. Dekolt i plecy elfki pokryły się chłodnym potem który na gorącej skórze parzył jak lód. Nie zważała na to, odurzona adrenaliną, pędzona rządzą przetrwania. Strach dodawał skrzydeł i sprawił że zmęczenie przestało mieć znaczenie, a oczy nerwowo i bystrze wychwytywały więcej szczegółów niż robiłyby to zazwyczaj. Więcej niż spodziewała się przy tak szaleńczej ucieczce.

Może elfka nie była bardzo wytrzymała, ale tym razem na prawdę cieszyła się że nie posiada na sobie wiele bagażu. Kicała zwinnie niczym łania, wskakując w chaszcze i przedzierając się przez las, ciągnąc za sobą dziką łunę rozpuszczonych miedzianych włosów. Przystanęła na moment i odwróciła się upewniając że inni nadążają. Najbardziej zależało jej na Dolicie i Osbernie, ale cieszyła obecność reszty. Za żadne skarby nie chciała zostać sama z tym co ich goniło.

W myślach wyklinała spódnicę i gorset.. ciesząc się jedynie z szerokiego i nie przesadzonego obcasa swoich butów. Czasu na myślenie nie było jednak wiele.


Las, przyjemny zapach ziół..
Zmęczone biegiem stopy i ucisk w talii..
Sylwetka w czerwonej szacie..
Davy coś krzyczy, każe stać... ale to przecież bez sensu.
Rozpalona szyja i gęste chaszcze pod nogami..
Czarownik w czerwonej szacie!

Yazumrae stanęła dęba, widząc jak dąb który przed nimi stał zaczął się poruszać. Nawet mimo że słyszała opowieści o drzewcach i wychowała się wśród elfów nie mogła zrobić kroku. Oniemiała.

Potężne drzewo nie traciło czasu i zamachnęło się prosto na nią. Odzyskała przytomność za późno. Zamknęła oczy i zasłoniła się choć przecież nie miało to sensu. Nic się nie stało.. Elfka otworzyła oczy i poczuła jak Xaazz ją pchnął. Nie brzydziła się tego dotyku, nie zastanawiała nad intencjami, nie pytała co się stało. Myślała już tylko ucieczce.

Ogień palił serce i owijał się wokół niczym wąż. Oplatał coraz mocniej, ale ono wciąż walczyło. Ogień który trawił i dawał siłę jednocześnie.

Znów uciekali i nic nie wskazywało tego co miało nastąpić. Elfka stawiała stopy coraz mniej pewnie, coraz pośpieszniej. Biegła gdy nagle grunt zapadł jej się pod stopą. Jako że była w sporym pędzie nie zdążyła nic zrobić i osunęła się wpadając w ciemność z krzykiem. Jęknęła zaraz potem upadając twardo na ziemię, bo amortyzacja upadku nie wyszła jej za pięknie.

Elfie ucho drgnęło słysząc warczenie, a jej pełne oczy otworzyły się bardzo szeroko. Strach nie dodawał już skrzydeł, teraz zdawał się tylko kulą u nogi. Nie pamiętała już kiedy ostatnio tak się bała. Nie wierzyła że wilki byłyby tak agresywne by rzucić się od razu nie dając jej szansy ucieczki. Jakże się myliła.

- Pomocy! Błagam! - Zawyła rozpaczliwie i już miała sięgać po ogień alchemiczny, gdy coś skoczyło na nią z boku. Ostre pazury wczepiły się w jej ciało przez materiał ubrań, a futrzana masa naparła prawie ją przewracając. Ledwo, ale utrzymała się na nogach siłując ze zwierzęciem.

Kobiecy krzyk rozdarł się bezradnie echem jaskini. Kły wbiły się głęboko. Elfkę nieco zmroczyło, gdy coś szarpało ją za ramię jakby była marionetką. Ręka zwiotczała momentalnie. Zobaczyła w półmroku krew, pełno krwi, ale ból był jakby oddalony. Czuła jak ciepłe stróżki wpływają wszędzie za materiał gorsetu, jak tryskają jej na twarz razem ze śliną warczącego zwierza. Wiedziała że jest w szoku. Oczy zaszły jej łzami, ale udało się jej jakoś odepchnąć napastnika. Tylko na moment. Nogi miała już jak z waty, a wilk niczym jakiś warg rzucił się byle tylko ją zabić. Skoczył i naparł całą masą przewracając na coś.. wszelkie światło zgasło.

***


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=myuSRqRQEOQ[/MEDIA]


Otworzyła powieki słabo, i oblizała wargę patrząc przed siebie półprzytomnym wzrokiem. Nie wiedziała dokładnie co się stało. Ból promieniował od głowy przez plecy i biodro, ale był niewyraźny. Czuła się wydarta z wszelkich sił, lecz gdy zamiast wilków zobaczyła ich twarze, uśmiechnęła się delikatnie. Chociaż normalnie nigdy by tego nie chciała, oczy zaszły jej łzami i zapominając o całej swojej dumie po prostu rozpłakała się wciąż uśmiechnięta. Szczęśliwa że żyje.

Nie myślała o postaci w czerwonej szacie, ani o tym że Xaazz śmierdzi wymiocinami. Widziała tylko siebie w czerwieni. Wielką czarodziejkę o szlachetnej krwi którą prawie zabiło kilka wilków, a wciąż chce zabić coś jeszcze. Wielka czarodziejka zaśmiała się na tą myśl ironicznie, odrywając sczepione krwią włosy od policzka. Minął zaledwie moment, a śmiech przerodził się w płacz gdy miejsce oschłej czarownicy zajęła młoda, słaba dziewczyna. Dziewczyna która miała przecież jeszcze całe życie przed sobą.
Przez tą krótką chwilę stanęło ono przed jej oczami, teraz zagubionymi między dwoma światami. Przez tą chwilę, serce zabiło więcej razy niż powinno.
Podparła się brudną od ziemi i krwi dłonią, próbując wstać. Bo musiała walczyć. Musiała żyć.



.
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun

Ostatnio edytowane przez Kata : 12-05-2016 o 11:50.
Kata jest offline