Że też akurat ten suczy syn musiał ocalej, pomyślał Lander.
Swen wyglądał na osiłka, który każdego z nich mógłby złamać na kolanie... i nawet się nie spocić.
Cóż można było zrobić, prócz, oczywiście, siedzenia na tyłkach?
Wyjść na zewnątrz i rzucić się całą chmarą na jednego jak by nie było nadzorce?
Wyjść i obrzucić Swena kamieniami? A nuż by któryś trafił tamtego w łeb...
- Może by ktoś z nas zaczął wołać, prosić o pomoc? - zaproponował. - Ann na przykład? Swen zawsze traktował ją nieco inaczej, niż pozostałych.
"Może się zastanawiał, czy się z nią zabawić, jak z innymi", pomyślał. "A nie zrobił tego tylko dlatego, że dziewice osiągają wyższą cenę."
Tego jednak wolał nie mówić.
- Gdyby ktoś się zaczaił tuż przy tej dziurze i dał mu w czerep, gdy tylko Swen wsadzi tu swój łeb? Wszak nie wie, że jesteśmy wolni - dokończył.