Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2016, 19:18   #105
Eleishar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Nuda... Grafini niestety nie przystała na pomysł jego, ani tym bardziej Algrima, wielka szkoda... Przynajmniej zaliczył niezłe entrée, w pasującym do siebie, zaskakującym i niezbyt przemyślanym, żywiołowym stylu. Dobrze, że baron miał okazję poznać jego temperament.

Podróż minęła spokojnie, na szczęście nie była długa, bo jedynie do rezydencji w mieście a nie samej baronii. Dobrze się składało, Yrseldaina świerzbiły dłonie i musiał znaleźć dla nich jakieś zajęcie. Raczenie się przysmakami z wieczerzy zdecydowanie wydawało się lepszym rozwiązaniem, niż szukanie sparing partnera wśród ludzi barona. Nawet walcząc na drewniane miecze mógłby posłać nieszczęśnika do łóżka na parę dni. Usadowił się w poprzek krzesła, przerzucając nogi przez jedno z oparć, prezentował się więc nonszalancko, niczym bohater opowieści. Chrupał warzywa, nabijając je uprzednio na długi, elegancki nóż, który wyciągnął z własnej cholewy. Jego broń zawsze była doskonale naostrzona, ale też nieskazitelnie czysta. Nie mógł przecież pozwolić, by krew szumowin plamiła dzieła sztuki zbrojmistrzowskiej dłużej, niż to absolutnie konieczne.

-Ludzka polityka to kuchnia tyleż skomplikowana, co śmierdząca i lepiej nie wkładać w nią rąk na dłużej niż to konieczne. - odparł ze spokojem Liściaste Ostrze, próbując miejscowej gorzałki małymi łykami. Baron na szczęście okazał się być... jak to mawiali ludzie? "swój chłop" choć szlachcic, to sprawiał całkiem sympatyczne wrażenie, w przeciwieństwie do większości tej bandy sztywniaków.

Opowieści Algrima wysłuchał bez jakichś przesadnych emocji. Druchii nie byli jego druchami, więc ich śmierć go nie obeszła. Służyli Wiedźmiemu Królowi i zasługiwali na tak marny koniec.
-Chcesz historii? Usiądź więc wygodnie i posłuchaj. - zaczął, ściszając lekko głos. Odkaszlnął lekko i przepłukał usta, by nie czynić niepotrzebnych przerw, po czym zanucił cicho by zbudować odpowiednie napięcie i przemówił ponownie swym melodyjnym głosem. - Byłem ja swego czasu szampierzem na dworze elektora Stirlandu. Mój miecz ukrócił wtedy żywoty wielu szumowin, które w normalnych okolicznościach uciekłyby przed karą. Jednakże, ta konkretna sprawa spośród niezliczonych najgłębiej wyryła się w mojej pamięci. Oskarżycielem bowiem była dama urody tak niezwykłej jak na człowieka, że nawet moje elfickie oczy miały problem by się od niej oderwać. Moim przeciwnikiem zaś, był szlachcic z rodu tyleż starego co niesławnego, niech jego imię będzie przeklęte. Dama oskarżyła go o dokonanie gwałtu na jej osobie i został uznany winnym, za co jak wiecie groziła mu kastracja. Wolał więc postawić na szali swoje życie, niż stracić swoje narzędzie zbrodni. Pozostało mi więc ukarać go odpowiednio, zanim padnie trupem. Do walki stanąłem z drewnianym mieczem. Jakież było zaskoczenie na widowni, gdy mnie z nim ujrzano. Jednakże nie wiedzieli co taka ćwiczebna broń, obciążona wewnątrz ołowiem potrafi zdziałać. Wkrótce mieli się o tym przekonać. Byłem niczym płomień, nie mógł mnie tknąć, a gdy ja dotykałem jego czuł ból. Ludzkie ciało składa się z dwustu sześciu kości, wiedzieliście? Miałem więc duże pole do popisu, gdy mu je łamałem. Palce, śródręcza, łokcie, żebra, kolana, czy choćby żuchwa, wszystko to poczuło mój gniew. Zanim strzaskałem mu czaszkę, dokonałem jeszcze jednego zabiegu, tego którego tak bardzo pragnął uniknąć. Nie był nawet w stanie złapać się za to, co zostało z jego genitaliów gdy zadawałem mu ostatni cios. Widownia była zachwycona tym widowiskiem, zwłaszcza sama pokrzywdzona czuła się ukontentowana. Nawiasem mówiąc, okazywała mi to zadowolenie bardzo wylewnie, przez kolejne siedem dni. - Zakończył opowieść z tajemniczym uśmiechem i błyskiem w oku.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.

Ostatnio edytowane przez Eleishar : 11-05-2016 o 23:49.
Eleishar jest offline