Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2016, 20:08   #183
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Mikołaj nie spodziewał się po sobie takiej reakcji. Jakby stracił po raz kolejny panowanie nad swoim ciałem. Ciął napastnika raz za razem. Nie w obronie własnej. Tym razem to on był zabójcą. To ON podkradł się i to właśnie ON wbił nóż w ciało zamaskowanego osobnika z pełną premedytacją i siłą. Najgorsze... najgorsze było to, że poczuł... podniecenie? Euforię? Dwie wspaniałe rzeczy, które może odczuwać człowiek za sprawą dopaminy uwalnianej do mózgu. Nic w tym złego dopóki rzecz, która sprawia przyjemność jest...normalna... a o zabójstwa nie można było tak nazwać.

Na całe szczęście wszystko okazało się kolejną ułudą. Albo na nieszczęście. Chłopak tracił rozum i niezależnie od tego co działo się w tym przeklętym miejscu, w jego głowie działo się dwa razy gorzej. Mikołaj powoli tracił kontakt z rzeczywistością, niezależnie jaka by ona nie była, a jego mózg podsuwał mu sam kolejne zwidy, fantomowe bodźce i nierzeczywiste obrazy.

Stał na środku polany, wpatrzony w jakiś odległy punkt. Jego wzrok był szklisty i nieobecny, dopiero po chwili odgłosy lasu wytrąciły go z transu w jaki wpadł i dopiero wtedy zwrócił uwagę na strój, który wisiał na drzewie i zdawał się czekać na niego.

-Co kurwa...?- mówił w swoim ojczystym języku. Gwałtownie rozejrzał się w okół. Ciągle był sam, jednak w oddali usłyszał... albo poczuł... czyjąś obecność. Ktoś się zbliżał, a Mikołaj nie chciał tego kogoś spotkać. Jednakże bardziej nie chciał wejść w las, zejść z polany, która zdawała mu się jego sanktuarium, wśród otaczających mgieł.
- Czy może...- powiedział wyciągając ręce w kierunku przebrania, jednakże gwałtownie je cofnął.
-Nie mogę... nie możemy... co? - potrząsnął głową, starając się skupić myśli. Nie było to proste, gdyż przez jego umysł przepływała istna fala myśli i głosów. Niektóre należały do niego, inne go kogoś innego, a jeszcze innego do czegoś co już zdążył poznać.
- Dość! - syknął.
Ruszył w kierunku linii drzew. Chciał się ukryć. Nie chciał mieć nic wspólnego ani z potwornym strojem ani z kimś kto się zbliżał. Mimo wielkich oporów powoli zagłębił się w gęstą mgłę skrywającą brzegi polany i poszukał odpowiedniego miejsca, aby się przyczaić, w oczekiwaniu na osobnika, który lada chwila miał zjawić się na polanie.
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Lomir jest offline