Mikołaj nie spodziewał się po sobie takiej reakcji. Jakby stracił po raz kolejny panowanie nad swoim ciałem. Ciął napastnika raz za razem. Nie w obronie własnej. Tym razem to on był zabójcą. To ON podkradł się i to właśnie ON wbił nóż w ciało zamaskowanego osobnika z pełną premedytacją i siłą. Najgorsze... najgorsze było to, że poczuł... podniecenie? Euforię? Dwie wspaniałe rzeczy, które może odczuwać człowiek za sprawą dopaminy uwalnianej do mózgu. Nic w tym złego dopóki rzecz, która sprawia przyjemność jest...normalna... a o zabójstwa nie można było tak nazwać.
Na całe szczęście wszystko okazało się kolejną ułudą. Albo na nieszczęście. Chłopak tracił rozum i niezależnie od tego co działo się w tym przeklętym miejscu, w jego głowie działo się dwa razy gorzej. Mikołaj powoli tracił kontakt z rzeczywistością, niezależnie jaka by ona nie była, a jego mózg podsuwał mu sam kolejne zwidy, fantomowe bodźce i nierzeczywiste obrazy.
Stał na środku polany, wpatrzony w jakiś odległy punkt. Jego wzrok był szklisty i nieobecny, dopiero po chwili odgłosy lasu wytrąciły go z transu w jaki wpadł i dopiero wtedy zwrócił uwagę na strój, który wisiał na drzewie i zdawał się czekać na niego. -Co kurwa...?- mówił w swoim ojczystym języku. Gwałtownie rozejrzał się w okół. Ciągle był sam, jednak w oddali usłyszał... albo poczuł... czyjąś obecność. Ktoś się zbliżał, a Mikołaj nie chciał tego kogoś spotkać. Jednakże bardziej nie chciał wejść w las, zejść z polany, która zdawała mu się jego sanktuarium, wśród otaczających mgieł. - Czy może...- powiedział wyciągając ręce w kierunku przebrania, jednakże gwałtownie je cofnął. -Nie mogę... nie możemy... co? - potrząsnął głową, starając się skupić myśli. Nie było to proste, gdyż przez jego umysł przepływała istna fala myśli i głosów. Niektóre należały do niego, inne go kogoś innego, a jeszcze innego do czegoś co już zdążył poznać. - Dość! - syknął.
Ruszył w kierunku linii drzew. Chciał się ukryć. Nie chciał mieć nic wspólnego ani z potwornym strojem ani z kimś kto się zbliżał. Mimo wielkich oporów powoli zagłębił się w gęstą mgłę skrywającą brzegi polany i poszukał odpowiedniego miejsca, aby się przyczaić, w oczekiwaniu na osobnika, który lada chwila miał zjawić się na polanie.
__________________ Może jeszcze kiedyś tu wrócę :) |