Lander nie do końca wierzył w to, że w ogóle trafi w Swena. Liczył raczej na to, że to innym się uda ta sztuka. On sam zdecydowanie za mało czasu poświęcił na 'męskie' rozrywki, takie jak rzucanie kamieniami do celu.
A tu proszę...
Przez moment spoglądał na nadzorcę, któremu kamień rozwalił oko, wnet jednak się przekonał, że ta bolesna lekcja nie nauczyła Swena rozumu. Półork (bo taką chyba rasę reprezentował tamten) pijany rumem i wściekłością zamiast uciec, ruszył do ataku.
W walce wręcz Lander jakoś nie czuł się zbyt pewnie. Nie czuł w sobie najmniejszych nawet predyspozycji do tego rodzaju wymiany poglądów, dlatego też cofnął ię o parę kroków i raz jeszcze rzucił w Swena kamieniem, bezpośrednią wymianę ciosów pozostawiając innym.