Uderzenie psa, uderzenie brata...
Przypadek?
Jednorazowe zachowanie?
A może Kamil miał nieco inny charakter, niż to by się Dominikowi marzyło? Jeśli osiągnięcie sukcesu miało być kosztem innych, to Star wolał na wieki pozostać Numerem Drugim.
A może w końcu Kamil z tego wyrósł? Ze stosowania przemocy?
Tego Dominik nie potrafił sobie przypomnieć.
Sen-wspomnienie nie należał do najmilszych i, w zasadzie, Star był wdzięczny Reco za pobudkę.
Sięgnął do kieszeni po ozdobiony jego zdjęciem kawałek plastiku i pokazał wartownikowi.
Nie starczyło. Nie wystarczyły również słowa Tiny. Trzeba było sprawdzić odciski palców, tudzież skan siatkówki.
Najwyraźniej procedury bezpieczeństwa zostały zaostrzone... lub też został nimi objęty tylko Star - bądź jako nowy nabytek, bądź jako posiadacz bliźniaka.
Na szczęście przeszedł pomyślnie te testy i nikt go nie zastrzelił za próbę nielegalnego wejścia na teren bazy.
* * *
- Zobaczymy się za dwie godziny - obiecała Tina.
'Dwie godziny' nie oznaczały niestety przerwy w randkce...
O randce należało zapomnieć - i z powodu pojawienia się Kamila - być może wroga, mającego poprowadzić do ataku setki Robali, i z powodu pogrzebu.
Stracił siostrę. Czy teraz miał stracić i brata?
Brata...
Czy Kamil stale był jego bratem, czy też marionetką, sterowaną przez... nie wiedzieć kogo. Robale-matki?
Czy może Dominika się myliła i również Kamilowi się udało?
Nie wiedział. Nie chciał zakładać najgorszego, ale aż za dobrze wiedział, że admirał tak będzie musiał podejść do sprawy. I nawet zbytnio się nie dziwił.
Star porozwieszał i porozkładał w szafie nowo zakupione ubrania, po czym zasiadł przed ekranem monitora. Musiał parę rzeczy sprawdzić, a między innymi o co chodziło z tą księżniczką...
Po chwili jednak wyłączył komputer.
Zdecydowanie nie miał nastroju na szukanie czegokolwiek.
Strata, jaką poniósł, zaczęła mu coraz bardziej ciążyć.