Vaella posiedziała chwilę z matką. Nie chciała jej budzić, ale uważnie przyjrzała się stanowi rodzicielki. Nie widząc żadnych niedopatrzeń, udała się na rozmowę z Wielkim Zielarzem. Mężczyzna lata młodości miał już za sobą, lecz jego spojrzenie wydawało się bystre. Vaella była w stanie uwierzyć, że to odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu, lecz koniec końców liczyły się rezultaty.
- Jak często moja matka dostaje makowe mleko? Czy jest to konieczne? - spytała, mierząc mężczyznę uważnym spojrzaniem.
- Staramy się ograniczać makowe mleko - odparł mężczyzna. - Kiedy pani matka krzyczy z bólu, lub jej gorączka wzrasta... Czasami miewa drgawki. Jest jednak silna i dość szybko efekty przechodzą. Nie zawsze ku naszemu zadowoleniu.
- Jaki jest jej stan zdrowia? - zadała kolejne pytanie
- Sądzę, że jeżeli chwilę pani poczeka, będzie w stanie porozmawiać z panią matką. Niedługo, gdyż potrzebuje odpoczynku. Proszę też jej nie denerwować, jeśli to możliwe. Została przywiozona z domu w dość złym stanie, majaczyła, pluła krwią i wykazywała typowe objawy cierpkiej krwi. Stosujemy pijawki, lecz pani matka przede wszystkim potrzebuje czasu.
- Dobrze, dziękuję. Gdzie mogę w takim razie poczekać?
- Czy nie byłoby najdogodniej przy jej łożu?
- Jeśli nie będę przeszkadzać. Dziękuję.
Vaella ukłoniła się i wróciła do matki. Po chwili namysłu wzięła szczotkę i zaczęła rozczesywać delikatnie włosy rodzicielki.
Sekundy przemieniły się w minuty, a te w kwadranse. Wreszcie matka Vaelli poruszyła się na łożu i rozwarła oczy.
- Czy… czy to ty, moje dziecko? - zapytała.
Dziewczyna przysunęła się bliżej i uśmiechnęła ciepło.
- Witaj matko. - powiedziała - Jak się czujesz?
- Dobrze się czuję… nie przejmuj się mną - słabym głosem odparła Baela, również siląc się na uśmiech. - Masz teraz tyle na głowie… i żadnego oparcia - mruknęła. - Musisz trzymać się blisko braci. To ważne, aby rodzina była razem. Aemar został w domu, ale Vagar jest rekrutem w gwardii pałacowej… czy już go widziałaś? Ma szesnaście lat, jest już dorosłym mężczyzną. Planowałam, że się pobierzecie, ale ty wybrałaś innego - zakaszlnęła. - Bękarta.
- O czym ty mówisz, mamo? Miałabym poślubić młodszego brata? - Vaella uśmiechnęła się rozbawiona, najwyraźniej mleko makowe wciąż działało na matkę. - Dzięki mojemu mężowi jesteśmy tu, obie. To dzięki temu małżeństwu masz najlepszą opiekę i będziesz mogła wyzdrowieć. Powinnaś to rozumieć.
- Ależ rozumiem to, dobre dziecko. Po prostu… przeze mnie musisz zaciągać dług wdzięczności. To matka powinna pomagać dziecku, a ja jestem tylko ciężarem. Proszę, przekaż mi wieści. Czy głosowanie okazało się korzystne dla Targeryosa?
- Tak zostałam generałową. - powiedziała z udawaną dumą - To umocniło pozycję naszego rodu.Spotkałam też kuzyna Ethana. Zaprosił mnie do siedziby Daldaerysów. Powiedz mamo, czy potrzebujesz tu czegoś? Może jakiejś służby?
Baela westchnęła.
- Służba to jedyne co tu mam. Jeżeli mogę cię o coś prosić, to opiekuj się bratem… i pozwól mu opiekować się tobą - rzekła, po czym zasnęła.
Vaella pokiwała głową. Poczuła się bardzo samotna. Nie dogadywała się z bratem najlepiej od kiedy odkrył jej spiskową działalność, ale rozumiała matkę. Obiecała sobie, że gdy znajdzie chwilę czasu, wyśle zaproszenie do koszar, by brat ją odwiedził. Wstała ze swojego miejsca i wyszła.
__________________ Konto zawieszone. |