13-05-2016, 08:49
|
#185 |
| - Nic nie zrobiłam. Gówno mnie obchodzi, co tu się dzieje. Chcę się tylko stąd wydostać - wystartowała do indiańca. Pierwsza kwestia była zgodna z prawdą, druga siłą rzeczy półprawdą, trzecia natomiast formułką bez żadnego pokrycia. Nadzieje na to porzuciła już dawno. Malunki i duże siekiery na nikim nie wyglądały optymistycznie, szczególnie w przypadku indiańców - gówno, w którym stała było jeszcze większe. Arisa spięła się by w odpowiedniej chwili być gotowa na szybką ewakuację. Ostatnia wypowiedziana kwestia nie była zadawalająca, więc Japonka kontynuowała zagadywanie. - Ty to wiesz prawda? Wiesz jak stąd uciec?
Kolejna chwila obserwacji obrodziła o koncepcję, do której brakowało jej jednego elementy nie będącego Calgarym.
- Widziałeś mnie wcześniej... - wtrąciła zmieniając temat. - Nie atakowałeś... Nie człowieka... Polujecie na cieniste duchy... Z ukrycia... Straciliście nad wszystkim kontrolę...
Pozycja nie zmieniła się, choć wnioski do których doszła rzuciły światło tam, gdzie chwilę temu go nie było.
- Te kamienie, co to jest? Po co to jest? Jak one działają? Nie działają... Nie pokazują prawdy - zaparła się w kwestii projekcji Bruca, którego krew wciąż miała na całym ciele. |
| |